Wie o tym zapewne o. Ibrahim Alsabagh, który jako proboszcz wraz ze swoimi wiernymi i z tymi, którzy wierzą inaczej, przeżył tragedię ich wspólnego Aleppo. Który mówi, że rozumie rozpacz ludzi rzucających się w morze, by za wszelką cenę próbować wyrwać się z piekła. Który dzisiejsze Aleppo porównuje do zburzonej, powojennej Warszawy.
W życiu są sprawy, za które warto oddać życie i sprawy, za które oddawać go nie warto. Wiedzieli o tym ludzie, którzy próbowali przetrwać w obozie jenieckim w
Bornem-Sulinowie. Którzy za wszelką cenę próbowali nie tylko przeżyć i wyjść, ale jeszcze zachować godność i wiarę. Wiedział o tym ksiądz, który w czasach, gdy Borne-Sulinowo było zamkniętą enklawą radzieckich wojsk w sercu Polski, przedzierał się przez lasy, żeby chrzcić dzieci radzieckich oficerów.
Świadectwa tamtych dramatów i zwycięstw – niepozbawione przecież nadziei! – odnajdą Państwo w tym numerze „Przewodnika”. Ale to właśnie one każą pytać o nasze dzisiaj. To one każą robić nam rachunek sumienia z tego, co naprawdę jest ważne. To, za co warto życie oddać, od tego, za co nie warto, mamy obowiązek odróżniać. Życie za sprawy ważne oddaje męczennik i święty. Życie dla spraw nieważnych zaryzykuje tylko głupiec. I chociaż hierarchię rzeczy ważnych każdy będzie miał nieco inną, to przecież pewne elementy będą się w niej powtarzać: Bóg, wolność, rodzina. Co jeszcze?
Oddać życie za sprawy ważne jest rzeczą męczeńską i świętą. Stawać przeciwko drugiemu człowiekowi z wojennymi hasłami na ustach – w imię polityki, cudzych sporów, wyborczych zagrań, taniej ideologii czy przynależności plemiennej – jest sprawą głupców. Tam, gdzie dwie grupy coraz głośniej nawołują się do walki, chrześcijańską rzeczą jest czasem nie stawać po stronie żadnej z nich. Nie wychodzić na ulice ani z krzyżem, który – jak przypominał prymas – nie może być narzędziem walki, ani z parasolką w dłoni. Nie dać się wciągnąć w retorykę wojenną. Rozmawiać za wszelką cenę. Próbować zrozumieć racje drugiego i wyjaśniać swoje. Gdy nie uda się znaleźć konsensusu, szukać kompromisu tam, gdzie można, pamiętając, że nie wszędzie się da, bo są sprawy, z których rezygnować nie można. A przede wszystkim w zaciszu izdebki odmówić różaniec o spokój serc dla tych na ulicach, i o pokój, i o jedność.
Świadectwa z Aleppo i Bornego-Sulinowa otrzeźwiają nas. Pokazują właściwe proporcje. Życie za sprawy nieważne oddaje tylko głupiec.