Logo Przewdonik Katolicki

Doktryna, wiara, oczekiwanie

Tomasz Królak
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Tomasz Królak wiceprezes KAI.

Decyzja Franciszka o zmianie na stanowisku prefekta Kongregacji Nauki Wiary poruszyła Kościół.

Trudno by było inaczej, bo przecież rzecz dotyczy najważniejszej instytucji Watykanu, odpowiedzialnej za sprawę fundamentalną: pieczę nad doktryną Kościoła i przekazywanie tego depozytu kolejnym pokoleniom uczniów Chrystusa.
Powstaje pytanie, czy odejście kard. Müllera nie oznacza, iż wokół owego depozytu doszło do kontrowersji wśród jego najważniejszych strażników? Jakkolwiek dramatycznie to brzmi, to trudno taką interpretację wykluczyć.
Wydaje się oczywiste, że decyzja papieża o nieprzedłużeniu kard. Müllerowi mandatu na drugą, pięcioletnią kadencję miała związek z papieską adhortacją Amoris laetitia, zwłaszcza jej ósmym rozdziałem, który wywołał wielką dyskusję w Kościele (i entuzjazm wielu publicystów tęskniących za Kościołem bardziej „ludzkim” i biadających nad jego „konserwatyzmem”).
Choć bowiem sam kardynał zapewniał, że między nim a papieżem nie było różnic i że po prostu „każdy musi kiedyś przestać”, to jednak przyznał z ubolewaniem, że przed kilkoma tygodniami Franciszek zwolnił z pracy trzech jego współpracowników, „ludzi bardzo kompetentnych”.
Niemiecki hierarcha nie tyle dystansował się od Amoris laetitia, ile tych interpretacji, które, w jego ocenie, szły „za daleko"” i dowodziły np., że w niektórych wypadkach jest możliwa Komunia św. dla osób, które związane sakramentalnym małżeństwem żyją w nowym związku, nie wyrzekając się przy tym współżycia seksualnego. Problem w tym, że takie interpretacje były dziełem nie tylko „liberalnych” publicystów, bowiem przyjęły je także niektóre episkopaty. Co ciekawe, wykładnię taką zaproponował na przykład kard. Francesco Coccopalmerio, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych. Papież w żaden sposób nie odniósł się do jego opinii. Ani też do wątpliwości, jakie wobec Amoris laetitia zgłosili mu w słynnym już liście czterej kardynałowie. Wobec tego, co „tak naprawdę” myśli papież? Oto pytanie. Rozpala dziś ono wyobraźnię nie tylko watykanistów i milionów zwykłych katolików, w tym osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Jestem pewien, że ta kwestia pochłania umysły tysięcy księży. Ci, którzy chcą ratować duchowe życie pacjentów „szpitala polowego” – jak obrazowo nazwał papież Kościół – oczekują od głowy tego Kościoła jasnych kryteriów, tak by terapia przyniosła zbawienne skutki.
Wierzę, że nowy prefekt abp Luis Francisco Ladaria Ferrer przyczyni się do wyjaśnienia tej nieco przydługiej już niepewności co do ważnego elementu doktryny Kościoła. Wierzę, że tak się stanie i zamiast deliberować nad paroma kwestiami z ósmego rozdziału, świat odkryje siłę, moc i piękno całej adhortacji Amoris laetitia – wielkiego hymnu na cześć małżeństwa i rodziny. Bardzo mi się więc marzy głos Franciszka (lub nowego prefekta); głos, którego sedno byłoby mniej więcej takie: Kościół oczywiście niczego nie zmienia w doktrynie, a całą owczarnię – tych, którzy mogą przystępować do Komuni,i jak i tych, których do niej dopuścić nie może – z pokorą powierza Bogu. I Jego nieograniczonemu miłosierdziu.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki