Logo Przewdonik Katolicki

Królewna Jezusa

Magdalena Guziak-Nowak

Sowieci ją wysłali do łagru, gdzie modliła się o zbawienie Stalina i Hitlera. A współsiostry oskarżały ją o udawanie „choroby stygmatów”. Kim była Wanda Boniszewska?


Siostra Wanda Boniszewska zmarła czternaście lat temu w Konstancinie-Jeziornej pod Warszawą, gdzie znajduje się Dom Główny Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, do którego należała. Była prostą, bezhabitową zakonnicą. Na współczesnych wrażenie robią stygmaty, choć to nie one, lecz modlitwa za kapłanów jest głównym rysem jej duchowego prowadzenia.
Na polecenie swoich spowiedników i matki generalnej zakonnica prowadziła notatki. Pierwszy tom zatytułowała Pamiętnik Wandzi Boniszewskiej. Pełne opracowanie jej zapisków pod tytułem Dziennik duszy ukazało się w zeszłym roku. Dziennik jest intymnym, miłosnym dialogiem z Jezusem, którego Wanda nazywała Artystą, Więźniem miłości i Najukochańszym. On nie pozostawał jej dłużny – była Jego królewną, pieszczotką, konwalią, łezką, umiłowaną oblubienicą, własnością Nieba, całopaleniem gorejącym i iskrą dla… kapłanów.
 
„Anioły nieba”
Charyzmatem zgromadzenia, do którego należała Wandzia (tak do niej zwracał się Jezus), jest pomoc kapłanom, których siostry nazywają „aniołami nieba”. Zachętę do modlitwy w ich intencji „początkująca” zakonnica odczytała już w momencie obłóczyn. Dziennik duszy pokazuje jak bardzo zależało jej na świętości kapłanów. W 1943 r. napisała: „Słuchałam Mszy św. W czasie Podniesienia (…) uczułam Jego miłość względem kapłanów oziębłych i małej wiary (…). W tejże chwili przeszyło ostrze moje serce, gwoździe nogi i ręce, i zrozumiałam, że On jest tak stale przeszywany tymi bólami”.
W modlitwie za „letnich i zniechęconych kapłanów” jednoczyła się z Maryją, do której miała wielkie nabożeństwo. Zapisywała Jej widzenia i słowa: „Siostro Wandziu, ja wydałam na świat Syna Bożego i wszystkie Jego zniewagi odebrane od świata całego nosiłam w bolesnej duszy mojej. Dziś każdy biskup czy kapłan jest Moim Synem. Odbieram od nich ból podwójny”.
Pan Jezus zostawił jej nawet „definicję” dobrego kapłana: „Musi mieć wiarę silną i niezachwianą, na burze odporny, w krzyżu ufność i siłę. Kapłan ma być według mojej myśli i pragnień. Pismo św. to wzór mój, od niczego nie odchodzę. Mniej mądrości, więcej miłości, a z miłości pełnienie Mojej woli i ofiarę, aż do zniszczenia”.
 
Święte blizny
Stygmaty s. Wandy Boniszewskiej, które wzbudzają dziś największe zainteresowanie (ciekawość?), zaczęły się jeszcze przed formacją zakonną. Gdy jako 15-latka odkryła powołanie do życia w zgromadzeniu, podczas Drogi krzyżowej w Kalwarii Wileńskiej czuła ból Jezusa w swoim ciele. „Tak, wiem dobrze, że chcesz, abym z tobą została przybita do krzyża, ale moja natura niechętnie chce się zgodzić” – wyznała wtedy Panu Jezusowi. A On? Ile razy powtarzał, że pragnie podarować jej święte blizny, tyle razy zapewniał, że dał jej też wolną wolę i nie zaprosi jej do udziału w Jego Męce, jeśli ona sama się na to nie zgodzi. Jednak czy Królewna mogłaby odmówić Najukochańszemu?
Po raz pierwszy przyznała się do stygmatów swojemu spowiednikowi w 1932 r. Wanda doświadczała lęku Ogrójca, przybijania do krzyża i konania. Miała krwawiące rany na nogach i rękach. Bolał ją bok, okolice serca, głowa i ramię. Płakała krwawymi łzami. Czasem mdlała z bólu, szczególnie w pierwsze piątki miesiąca, w karnawale i Wielkim Poście. Sił dodawały jej intencje. Cierpienia ofiarowywała za samą siebie, swoje zgromadzenie i, oczywiście, za kapłanów. „Zrozumiałam, że byłam doświadczaną – napisała. – Zrozumiałam, że dusze kapłanów, w liczbie przeszło pięćdziesięciu wyrwałam z rąk szatańskich i teraz niebo się cieszy, a piekło się wścieka na mnie i teraz grożą mi uduszeniem”. Bo oprócz nadprzyrodzonych spotkań z Więźniem miłości, Maryją i Aniołami, s. Wanda doświadczała też diabelskich dręczeń. Opisywała wygląd Szatana („niby król królów”, podobny do lwa, psa i „namiętnego mężczyzny”) i jego działanie, jak próbował wzbudzać w niej wątpliwości co do wiary, podważał jej powołanie zakonne, pokorę, wartość spowiedzi i Eucharystii. Nazywał ją potępioną, pokazywał ogrom jej własnych grzechów i dręczył fizycznie: kopał, ściskał łokciami, uderzał w twarz i bok. Ale mistyczka miała na diabła skuteczny sposób: „Pokus szatańskich (…) pozbywam się modlitwami do Matki Bożej”.
 
Iskra dla kapłanów
Siostra Wanda nie urodziła się w zamierzchłej przeszłości na krańcu świata. Przeciwnie – żyła na naszych oczach. Przyszła na świat w Nowogródku w 1907 r. i miała dziewięcioro rodzeństwa. Choć początkowo rodzice nie przyjęli jej decyzji z entuzjazmem, została siostrą. W zakonie pracowała w polu, ogrodzie, kuchni, zajmowała się formacją ministrantów i wystrojem kościoła, wyrabiała dewocjonalia, prowadziła kurs maszynopisania dla dziewcząt; była też przełożoną. Często chorowała. Sowieci oskarżyli ją o ukrywanie „agenta Watykanu” i wysłali do łagru (przebywała tam w latach 1951–1956) na zachodniej Syberii, gdzie modliła się o zbawienie Stalina i Hitlera. Natomiast współsiostry uważały, że „psuje im opinię” i oskarżały o udawanie „choroby stygmatów”: „Jedne poczytały mnie za głupią, inne wcale rozmawiać nie chciały. A Matka Generalna oświadczyła mi, że dla mnie miejsce może być tylko na odseparowaniu, bo jestem chora nerwowo”.
Teraz perspektywa jest inna. „Niemal nieustannie jako Zgromadzenie jesteśmy pytane o mistyczne dary, którymi Bóg obdarzył naszą Siostrę, także i o ten, zdaje się największy, przywilej uczestniczenia w Męce Chrystusa” – napisała we wstępie do Dziennika duszy przełożona generalna s. Maria Piątkowska. Nic w tym dziwnego, że pytają: życiorys Wandzi tak bardzo przypomina historię rudej pieguski z krakowskich Łagiewnik. Dziennik duszy jest równie przejmujący jak Dzienniczek o miłosierdziu. Oba powstały w trudzie i na wyraźne polecenie spowiedników. Oba są czymś więcej niż perełkami mistycznej literatury. Czy Dziennik duszy także doczeka się tłumaczenia na kilkanaście języków świata, a s. Wanda będzie tą, która iskrę miłosierdzia w sposób szczególny przekazała… kapłanom?
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki