Logo Przewdonik Katolicki

Norweska solidarność

Dorota Niedźwiecka
fot. Archiwum Zajezdni

Byli pod wrażeniem odwagi i działania związkowców na rzecz wolnej i niepodległej Polski. W zaledwie pięciomilionowej Norwegii do organizacji popierającej „Solidarność” należało aż 100 tys. osób.

Polska istniała w społecznej świadomości Norwegów dzięki emigrantom, którzy w Skandynawii znaleźli schronienie po powstaniach XIX w., żołnierzom i robotnikom przymusowo przywiezionym do Norwegii w czasie II wojny światowej oraz późniejszej emigracji ekonomicznej. W latach 50. Polacy stanowili trzecią, po Szwedach i Duńczykach, grupę imigracyjną, liczącą ponad tysiąc osób; w latach 1960–1977 liczba ta wzrastała tak nieznacznie, że nawet nie odnotowywano jej w statystykach.

Zaangażowanie
Polska mniejszość, mimo że nieliczna, stanowiła dla przeciętnego Norwega cenne źródło informacji w czasach, gdy trudno było o niecenzurowany przekaz zza żelaznej kurtyny. Pomagała zrozumieć reżimową rzeczywistość. Norwedzy odwzajemniali się, podejmując charakterystyczne dla ich społeczeństwa akcje pomocowe. Podczas gdy w latach 70. pomagali Afgańczykom, Irakijczykom i Turkom, u początku lat 80. wsparli społeczność polską, znajdującą się wówczas w najbardziej krytycznej sytuacji politycznej w rejonie euroazjatyckim.
– Norwegów szokował brak podstawowych wolności i ograniczanie tak popularnych u nich związków zawodowych – wyjaśnia Joanna Kacprzak z Ośrodka „Pamięć i Przyszłość”, współorganizująca wystawęSolidarność Norwesko-Polska” we Wrocławiu. Jej twórcom udało się dotrzeć do Ketila Heyerdahla, który wraz z siedmioma pracownikami zakładów kolejowych w Oslo zorganizował w sierpniu 1980 r. wyprawę do Gdańska. Na Wybrzeże dotarli akurat na podpisanie porozumień sierpniowych. – Domagali się od nas przemówienia. Powiedzieliśmy, że przybywamy z Norwegii, by wyrazić swój podziw dla ich odwagi, dla pracy, dla wolnej i niepodległej Polski, dla powstania wolnych i suwerennych związków zawodowych – wspominają uczestnicy wyjazdu. Mówią o tym, jak wzrastało w nich coraz większe zrozumienie, że sytuacja w zniewolonej Polsce wynika z systemu, panującego w całym bloku wschodnim. Sami, będąc socjalistami, zaczęli występować przeciwko komunistycznemu reżimowi.

Działanie
Konsekwencją wizyty była pierwsza akcja zorganizowana pod szyldem „Solidarności Polsko-Norweskiej”: „Daj jedną godzinę pensji dla Polski”. Zebrane w ten sposób pieniądze przeznaczono na maszyny do druku i inne rzeczy, o których potrzebie mówili polscy związkowcy. Akcja trwała do kwietnia 1981 r. Wtedy mimo oporów lewicowej norweskiej centrali związkowej i protestów ambasady PRL w Oslo – akcja przekształciła się w pełnoprawną organizację: „Solidarność Norwesko-Polską – Solidaritet Norge-Polen”. Kilka miesięcy później liczyła już 100 tys. członków, skupionych w 60 oddziałach. Nieważne były poglądy polityczne czy światopoglądowe członków, liczyła się sympatia dla polskiej „Solidarności”.
– Ludzie działali na rzecz Polski z różnych powodówwspomina Bjorn Cato Funnemark, niegdyś przewodniczący „Solidarności Norwesko-Polskiej”, później członek Rady Norweskiego Komitetu Helsińskiego. – Jedni dlatego, że „Solidarność” była ruchem związkowym, a oni sami byli aktywnymi działaczami różnych związków zawodowych. Drugą grupę stanowiły osoby związane osobiście z Polakami, jak np. szef oddziału SNP w Trondheim, Lars Fasting, który współpracował z Polakami na Spitsbergenie i dlatego postanowił pomóc. Trzecia grupa to osoby od lat aktywne w akcjach społecznych.
Norwescy solidarnościowcy organizowali koncerty, sprzedawali gadżety (np. zapalniczki z wizerunkiem Lecha Wałęsy), z których dochód przeznaczali na zakup potrzebnych w Polsce rzeczy. Prowadzili zbiórki odzieży i żywności, przesyłali leki. Poprzez demonstracje okazywali publiczne poparcie dla Polskich działaczy, poprzez wystawy informowali norweskie społeczeństwo o tym, co dzieje się w Polsce. – Dużą rolę odegrała ogólnonorweska gazeta „Solidaritet” i radio o tej samej nazwie w Trondheim – wyjaśnia Joanna Kacprzak. – Chodziło też o to, by jak najdłużej podtrzymać motywację społeczeństwa norweskiego do działania – i to organizatorom się powiodło. „Solidarność Norwesko-Polska” działała do momentu rozpadu komunistycznego reżimu. O sytuacji w Polsce informowały też popularne gazety, jak „Aftenposten” czy „Dagbladet”.

Ryzyko
Marek Sobociński, artysta plastyk z Torunia, był jednym z około 4 tys. więźniów politycznych, któremu udzielono azylu w Norwegii. Aresztowanemu kolejny raz za działalność antyustrojową groziło w Polsce od 5 do 9 lat więzienia. Władze dały mu wybór: wyrok lub wyjazd z kraju, bez prawa do powrotu. Wystąpił z prośbą o azyl do różnych ambasad. Odpowiedziała Norwegia.
– Gdy przyjechałem, tamtejsza policja długo mnie przesłuchiwała –  we wspomnieniach nie ujawnia, czy przesłuchania dotyczyły jego ewentualnej przeszłości przestępczej (w świetle absurdalnego komunistycznego prawa był przecież więźniem) czy spraw politycznych. Potem dostał mieszkanie i paszport, który umożliwiał podróże po całym świecie z wyjątkiem ojczyzny. Marek Sobociński, jak wielu innych, wykorzystał swój pobyt w Norwegii do wspierania ruchu oporu w Polsce. Emigranci polityczni pomagali swoim komórkom solidarnościowym w kraju, zapraszali rodaków na kilka miesięcy do pracy, z której dochód także przeznaczano na polską „Solidarność”.
Chociaż z czasem Polacy coraz prężniej działali w „Norwesko-Polskiej Solidarności”, część Norwegów nadal utrzymywała swoje zaangażowanie. Dag Adal jeszcze w 1986 r. przewoził do Polski literaturę: setki egzemplarzy zabronionej w Polsce „Historii Polski”, paryskiej „Kultury”, londyńskiego kwartalnika politycznego „Aneks”. Wtedy to Służba Celna w Świnoujściu znalazła zakazaną literaturę w skrytkach pod podłogą i w ścianach samochodu.  Adala wypuszczono po interwencji ambasadora Norwegii. Podobnie Bjorg Svanstrom i Trygve Heide wielokrotnie przekraczali granicę, przewożąc literaturę, a w 1988 r. zostali zdekonspirowani przez służby specjalne w Gdańsku. Obu Norwegów wypuszczono po interwencji konsula, ale auto – będące własnością norweskiego zakładu pracy – skonfiskowano. Trygve Heide musiał je później spłacić.

Sprzeciw
„Solidarność Norwesko-Polska” działała też na poziomie międzynarodowym. Już w początkowym okresie akcji społecznych, na przełomie 1981 i 1982 r., Norwegia jako jedyny kraj NATO wystąpiła z oficjalnym memorandum wobec krajów socjalistycznych, protestując i krytykując wprowadzenie stanu wojennego i wpływ na wydarzenia ZSRR. Gdy związkowcy norwescy zwielokrotniali wsparcie dla polskich dążeń niepodległościowych podczas stanu wojennego, o pomoc zaapelował sam król Olaf V.
Przedstawiciele „Solidarności Norwesko-Polskiej” w kolejnych latach wysyłali listy do polityków norweskich każdego ugrupowania, by zachęcić ich do działania. Przekonywali z pozytywnym skutkiem komisję noblowską, by przyznała Pokojową Nagrodę Lechowi Wałęsie, a tym samym umocniła pozycję Polski na arenie międzynarodowej.
– Transporty, które wysyłaliśmy z pomocą humanitarną do Polski, były cennym źródłem informacji. Kierowcy tirów przywozili notatki, zdjęcia, nagrania, dzięki czemu radio miało świeże informacje, które inaczej trudno byłoby uzyskać – mówi Andrzej Tomaszewicz, założyciel radia Solidaritet w Trondheim. To także miało przełożenie na wymiar międzynarodowy.
Bjorn Cato Funnemark podkreśla, że wpływ polityczny „Solidarności” na norweskie życie polityczne był ogromny. W dobie bez internetu była ona głównym źródłem informacji o Polsce – poza oficjalną propagandą. Trwało to od stanu wojennego do okrągłego stołu. – Gdy minister, najczęściej spraw zagranicznych, jechał do Polski, prosił nas o niezależne od władzy kontakty – mówi Funnemark. – Podobne informacje uzyskiwali od nas dziennikarze.
W 1987 r., także pod wpływem ruchu, norweski parlament opowiedział się za legalizacją polskiej „Solidarności”. Zmiany, które nastąpiły w Polsce po 1989 r., poskutkowały naturalnym wygaszaniem ruchu. Pozostały jednak przyjaźnie, a nową, zupełnie już inną kartę historii otwarły w latach 90. relacje biznesowe.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki