Logo Przewdonik Katolicki

Poparcie z lewej i prawej strony

Mateusz Wyrwich
Fot.

Pomagali nam w przełomowych momentach naszych dziejów. Zarówno w czasie powstania listopadowego, jak i styczniowego. Przygarniali i otaczali wielkim szacunkiem popowstaniowych uchodźców. Podobnie zachowywali się podczas wojny wypowiedzianej Polakom przez komunistyczny reżim trzynastego grudnia 1981 roku. Wiele mówi się i pisze o pomocy Polsce w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku...

Pomagali nam w przełomowych momentach naszych dziejów. Zarówno w czasie powstania listopadowego, jak i styczniowego. Przygarniali i otaczali wielkim szacunkiem popowstaniowych uchodźców. Podobnie zachowywali się podczas wojny wypowiedzianej Polakom przez komunistyczny reżim trzynastego grudnia 1981 roku.

Wiele mówi się i pisze o pomocy Polsce w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku ze strony przywódców i obywateli USA, Francji, Szwecji, Niemiec czy Włoch. Prawie nic albo nic o pomocy płynącej z Norwegii, tego niewielkiego, bo ledwie czteromilionowego, choć zamożnego narodu żyjącego na rozległym terytorium położonym nad Morzem Norweskim. Z ludźmi o pięknym i szlachetnym sercu, którzy potrafili w ciągu tygodnia zebrać dwa miliony koron dla Polski. A było ich stać nie tylko na jednorazowy wysiłek, ale też na stałą i systematyczną pomoc, aż po czas uzyskania przez Polskę niepodległości. Otaczali opieką zresztą nie tylko ludzi walczących o niepodległość RP. Nieśli pomoc przede wszystkim osobom niezamożnym. W czasie pierwszej legalnej „Solidarności” przysyłali do Polski nawet krowy, które za pośrednictwem NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych trafiały darmowo do rolników. Po wprowadzeniu stanu wojennego komunistyczny rząd, mimo protestów Norwegów, sprzedawał je chłopom.

Wielkie więc uznanie dla Jana Strękowskiego – scenarzysty, pisarza, niegdyś działacza podziemia, m.in. redaktora „Tygodnika Wojennego”, za znakomicie napisaną i udokumentowaną książkę „Bohaterowie Europy”, stanowiącą świadectwo bezinteresownej pomocy Norwegów w dniach szczególnie dla nas trudnych.

Solidaritet Norge-Polen
Mimo chlubnych tradycji, w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku obywatele norwescy niewiele wiedzieli o Polsce, podobnie jak my o Norwegii. Peerelowskim korespondentom nie było na rękę przekazywanie pozytywnych informacji o naszym północnym zamożnym sąsiedzie, którym – o zgrozo – rządzili co pewien czas socjaliści. Rezydujący w Polsce norwescy korespondenci lewicowych mediów też nie przekazywali swoim czytelnikom prawdziwego obrazu Polski komunistycznej. Traktowali nasz kraj jako miejsce długiego urlopu. Jedynie prawicowe elitarne pisma jak „Morgenbladet” czy „Kontynent Skandynawia” przedstawiały obraz Polski niezwykle rzetelnie.

Ta sytuacja zaczęła się stopniowo zmieniać dopiero od 1980 roku, kiedy to do opinii publicznej w Norwegii docierały materiały niezależnych norweskich publicystów informujące o strajkach w Polsce, o powstaniu „Solidarności” i jej programie.

Nawiązanie bliskich kontaktów z niezależnymi związkami zawodowymi stało się podstawą przyjaźni na długie lata osiemdziesiąte. Przyczyniło się także do powołania przez Norwegów, w kwietniu 1981 roku, niezwykłej organizacji, jaką była „Solidaritet Norge-Polen” [Solidarność Norwegia-Polska]. Powstała ona mimo oporów lewicującej norweskiej centrali związkowej i protestów ambasady PRL w Oslo.

O jej historii i aktywności, barwnie i rzeczowo, opowiada książka Jana Strękowskiego. Autor pokazuje złożoność sytuacji społeczno-politycznej Norwegii lat osiemdziesiątych, w jakiej przyszło pracować jej działaczom. Opisuje również rozliczne działania, które podejmowała SNP na rzecz Polaków mieszkających w Norwegii. Strękowski przedstawia też szereg postaci ze świata norweskiej kultury, Norwegów i Polaków, którzy aktywnie występowali przeciwko PRL-owskiemu reżimowi, organizując manifestacje, zbiórki pieniędzy, dostarczając tony darów i sprzętu poligraficznego, co w stanie wojennym często narażało Norwegów na aresztowania i konfiskację samochodów.

Godzina pracy dla Polski
Po powrocie z sierpniowych strajków 1980 roku w Polsce grupa związkowców, intelektualistów, Norwegów i Polaków, podjęła pierwszą akcję pomocy powstającej „Solidarności” pod hasłem „Daj godzinę pracy dla Polski”. W ten sposób zebrano dwieście tysięcy koron. Dzięki tym funduszom, o czym dziś mało kto wie, mnóstwo komisji zakładowych NSZZ „Solidarność” otrzymało sprzęt poligraficzny. Słano również do Polski lekarstwa, artykuły chemiczne.

Zaraz po wprowadzeniu przez komunistów stanu wojennego, 13 grudnia, pod peerelowską ambasadą w Oslo zgromadziły się tłumy. W kilka dni później na ulicach kilku norweskich miast pojawiły się demonstracje potępiające komunistyczny reżim w Polsce. Pod ich wpływem również lewicowy rząd norweski potępił wprowadzenie stanu wojennego. „Reakcje rządu norweskiego na sytuację w Polsce zaostrzały się jednak i to czasami w sposób niespodziewany: na początku stycznia okazało się mianowicie, że Norwegia była jedynym krajem NATO, który wystąpił z oficjalnym memorandum wobec wszystkich KS [krajów socjalistycznych] z protestem i krytyką wydarzeń w Polsce i wpływu ZSRR na te wydarzenia”, czytamy w książce Strękowskiego*.

Wsparcie dążeń niepodległościowych Polski przez Norwegów zwielokrotniło się w kolejnych dniach stanu wojennego. O pomoc zaapelował wówczas nawet sam król Olaf V.

W książce jest wiele szczegółów dotyczących tej pomocy, w tym również wielomilionowych sum przekazanych z Norwegii do Polski: „Caritas od początku stycznia [1982 r.] zebrał milion. Kirkens Nodhjelp, organizacja dostarczająca dary dla protestanckich kościołów w Polsce piętnaście milionów […] Norsk Folkehjelp trzy i siedem milionów, a rząd norweski dał im dodatkowo cztery miliony […]”. Jan Strękowski przytacza też opowiedzianą mu przez Barbarę Tubylewicz-Olsnes „historię Jenny Andersen, która pracując przez całą zimę, zrobiła na drutach worek ciepłych skarpet dla dzieci i zwróciła się do Caritas Norge z prośbą o pomoc w dostarczeniu ich dla rodzin wielodzietnych w Polsce”. Autor książki cytuje też szereg innych świadectw ludzi wspomagających Polskę pod koniec lat osiemdziesiątych. O szlachetnej postawie Norwegów mówiła m.in. osiadła tam Irena Juniszewska: „Norwegowie chętnie zgadzali się uczestniczyć w naszych akcjach, nie tylko charytatywnych, ale kulturalnych i politycznych, dawać nazwiska, pieniądze. Ławo było dotrzeć do znanych osób, każdy kogo się prosiło o pomoc, reagował życzliwie”.

Książka Jana Strękowskiego, choć traktująca w głównej mierze o pomocy Polsce lat osiemdziesiątych, doskonale rysuje tło społeczno-polityczne ówczesnej Norwegii. Społeczeństwa lewicującego, działającego w szeregu partii „maoistowskich”. NSZZ „Solidarność” wspomagali z nadzieją, że „[…] efektem działalności «Solidarności» będzie ulepszona forma komunizmu”. W swojej książce Strękowski znakomicie opisuje kompromisy, na które szli Norwegowie po to, by Polska mogła zrealizować swoją ideę niepodległości. W sposób kapitalny mówi o tym norweski działacz „Solidaritet Norge-Polen”, jeden z rozmówców Strękowskiego, Ketil Heyerdahl: „Gdybyśmy pozwolili na politykę w organizacji, to byłyby problemy. Akceptowaliśmy to, że ludzie działają z różnych pobudek wewnętrznych, bardzo różnych światopoglądów. Wiedzieliśmy, że postawy polityczne były bardzo zróżnicowane i dlatego ustaliliśmy coś bardzo prostego: że działaczem SNP może być każdy kto popiera Solidarność […]”.

Po latach wszyscy bohaterowie wydarzeń z lat osiemdziesiątych zgodnie zapewniają, że warto było się trudzić. Jon Simen Overli wyjaśnił to krótko: „«Solidarność» przyszła nagle […] z wizją społeczeństwa, która nam się spodobała. I myśmy uznali, że to pasuje do naszych ideałów. Zawsze było tak w Norwegii, że poparcia udzielała albo prawa, albo lewa strona, a Solidarność to przełamała, bo dostała poparcie i lewej i prawej […]”.

*Cytaty pochodzą z: Jan Strękowski, „Bohaterowie Europy”, Test, 2005

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki