Krótko przez Bożym Narodzeniem sporą popularnością w internecie cieszył się satyryczny rysunek przedstawiający papieża Franciszka siedzącego w ławce pod amboną. Papież został pokazany w postawie uważnego słuchacza. Na ambonie tłum mówców, kobiet i mężczyzn, jest nawet dziecko. Schodki prowadzące na ambonę wypełnia gęsta kolejka chętnych do zabrania głosu. Pod rysunkiem znajduje się podpis po włosku, który w tłumaczeniu brzmi: „Nowy styl rządzenia”.
Uważni obserwatorzy obecnego pontyfikatu już dawno dostrzegli, że słuchanie jest dla Franciszka bardzo ważne. Widać to nie tylko podczas synodalnych obrad biskupów, ale również w czasie wielu spotkań, w których Ojciec Święty bierze udział. Niejednokrotnie notuje na karteczkach w czasie wystąpień innych, a później, gdy sam zabiera głos, bardzo często wprost odnosi się do tego, co zostało wcześniej powiedziane. Zdarza mu się nawet dosłownie cytować czyjeś słowa, czym upewnia swoich rozmówców, że nie udaje, ale rzeczywiście ich słucha.
To ma ogromne znaczenie dla ludzi, z którymi papież się spotyka. Jest bardzo istotne w czasach, w których – można chyba tak powiedzieć – przeżywamy realny kryzys słuchania. W czasach ekspansji nowych mediów upowszechniła się możliwość mówienia, co skrzętnie wykorzystują niemal wszyscy. Jak zauważył już prawie dziesięć lat temu prof. Marek Krajewski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, „Wszyscy mówią, ale nikt nie słucha”. Podobne diagnozy – „Wszyscy piszą, nikt nie czyta” – można usłyszeć od badaczy blogosfery, a nawet od analityków rynku księgarskiego.
W tej sytuacji logiczne i palące wydaje się pytanie, czy, skoro mamy problemy ze słuchaniem innych ludzi, jesteśmy w stanie słuchać Boga. Czy przypadkiem nie próbujemy Go zagadać, jedynie opowiedzieć o własnych problemach i przemyśleniach, rezygnując z prób wysłuchania, co On ma nam do przekazania.
Słuchanie jest dla papieża ważne nie bez powodu. To element sposobu, w jaki on sam funkcjonuje i w jaki według niego powinni postępować uczniowie Jezusa Chrystusa. Franciszek krótko po inauguracji pontyfikatu wskazał, skąd czerpie wzór. Jest nim Maryja. W święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny papież zauważył: „Trzy słowa podsumowują postawę Maryi: słuchanie, decyzja, działanie. Słowa te wskazują drogę także nam w obliczu tego, czego w życiu żąda od nas Pan Bóg: słuchanie, decyzja, działanie”.
Franciszek zwrócił uwagę na sposób, w jaki Matka Jezusa słucha. To nie jest zwyczajne, powierzchowne „słuchanie”, które stare powiedzenie celnie przedstawia jako wpuszczanie jednym uchem, a wypuszczanie drugim. To „wsłuchanie, na które składa się czujna uwaga, przyjęcie i otwartość na Boga”. Nie ma tu rozproszenia, z jakim nieraz stajemy przed Bogiem czy wobec innych osób. Słuchamy słów, ale naprawdę nie słuchamy tego, kto mówi. „Maryja zwraca baczną uwagę na Boga, wsłuchana jest w Boga” – podkreślił papież.
Wskazał też na inny aspekt słuchania. Jest nim „wsłuchanie w fakty”, odczytywanie wydarzeń swego życia, czujność na konkretną rzeczywistość, bez zatrzymywania się na powierzchni, ale pójście w głąb po to, aby zrozumieć jej znaczenie. „Odnosi się to również do naszego życia: słuchania Boga, który do nas mówi, i słuchania także codziennej rzeczywistości, zwrócenia uwagi na osoby, na fakty, ponieważ Pan jest u naszych drzwi i puka na wiele sposobów, umieszcza znaki na naszej drodze, a do nas należy zdolność ich dostrzeżenia” – powiedział Franciszek.
Ze słuchaniem wiąże się konieczność poświęcenia czasu temu, kto mówi. Bywa, że wystarczy chwila, ale niejednokrotnie potrzeba wielu godzin, dni, miesięcy, lat. Można mówić wręcz o prawdziwej „posłudze słuchania”.
I jeszcze jedno. Aby słuchać, samemu trzeba zamilknąć. Przestać nieustannie „nadawać”, mówić, pisać, tworzyć „własny przekaz”. Uznać, że to, co ma do powiedzenia ktoś inny, nie jest mniej ważne od tego, co samemu chce się wypowiedzieć. Nie bez powodu Adam Mickiewicz napisał: „Głośniej niżli w rozmowach Bóg przemawia w ciszy, I kto w sercu ucichnie, zaraz go usłyszy”.