Sprawa jest zbyt trudna i zbyt dużo wokół niej zamieszania, żeby nie zacząć od samych podstaw, od wyjaśnienia pojęć i przedstawienia głównych bohaterów.
Pojęcie: intronizacja
Thrónos w grece oznacza tron, enthronídzein to wyniesienie na tron, objęcie rządów przez nowego papieża, biskupa czy króla. Zwykle akt intronizacji związany był z przekazaniem insygniów władzy, nałożeniem korony, mitry czy diademu. Obrzęd występował praktycznie we wszystkich częściach świata, od starożytnego Egiptu po współczesne monarchie europejskie. W chrześcijaństwie intronizacja i koronacja wiązała się zwykle z liturgią, podczas której nie tylko nakładana była korona, ale też nowy władca namaszczany był świętym olejem: miało to przypominać, że wszelka władza pochodzi od Boga. Miejsca intronizacji i koronacji były ściśle określone: w Polsce do 1320 r. odbywały się w Gnieźnie, później w Krakowie, francuscy władcy koronowani byli w katedrze w Reims, angielscy w opactwie Westminster. Większość monarchii już na przełomie XIX i XX w. zrezygnowała z uroczystości intronizacyjnych na rzecz złożenia przysięgi na konstytucję w parlamencie. Jedynie w Wielkiej Brytanii i królestwie Tonga na Polinezji uroczystości połączone są z Mszą św. – przy czym słowo „obecnie” w przypadku tej pierwszej jest nieco na wyrost, zważywszy, że koronacja królowej Elżbiety odbyła się w 1953 r.
Pojęcie: Objawienie
Revelatio Dei (Objawienie Boga) to nadprzyrodzone działanie Boga, przez które On sam odsłania człowiekowi swoje istnienie, naturę i wolę. Bóg nie objawia się dla zaspokojenia ciekawości człowieka, ale po to, by mógł on Go poznać, pokochać, chwalić i żyć z Nim w wieczności. Pełnia objawienia dokonała się w Jezusie Chrystusie. Objawieniem jest sam Chrystus, zaś Pismo Święte jest słowem Bożym, które nie wyczerpuje wszystkiego, co Bóg o sobie chce nam powiedzieć, objawić. Św. Jan od Krzyża pisał: „Od kiedy Bóg dał nam swego Syna, który jest Jego jedynym Słowem, nie ma innych słów do dania nam. Przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz i nie ma już nic więcej do przekazania. To bowiem, o czym częściowo mówił dawniej przez proroków, wypowiedział już całkowicie, dając nam swego Syna. Jeśli więc dzisiaj ktoś chciałby Go jeszcze pytać lub pragnąłby jakichś wizji lub objawień, nie tylko postępowałby błędnie, lecz także obrażałby Boga, nie mając oczu utkwionych jedynie w Chrystusa, szukając innych rzeczy lub nowości”.
Nic poza Objawieniem w Jezusie Chrystusie nie jest potrzebne do zbawienia – On sam wystarczy.
Pojęcie: objawienia prywatne
Czasem Bóg chce w nowy sposób pokazać swoją zbawczą wolę i objawia ją pojedynczym ludziom. W tym co istotne objawienia te nie wnoszą nic nowego do Objawienia pisanego wielką literą, nie zmieniają nic w tym, co poznaliśmy o Bogu w Jezusie Chrystusie. W swej treści kierowane są do całego Kościoła – ich bezpośredni odbiorca jest jedynie przekazicielem Bożej woli. Objawienia prywatne często wprowadzają nową epokę i nowy styl życia chrześcijańskiego, ale by mogły być uznane za prawdziwe, muszą spełnić szereg kryteriów: między innymi być zgodne z Objawieniem i nie wprowadzać treści czysto świeckich (fałszywe objawienia w Oławie zawierały zakaz noszenia spodni przez kobiety). Ostateczny werdykt w sprawie autentyczności objawień prywatnych podejmuje Kościół – jednak ta aprobata nie sprawia, że stają się one obowiązujące dla wszystkich. Objawienia prywatne można przyjmować i w nie wierzyć – można również ich nie przyjmować i pozostawać w zgodzie z Kościołem i przyjaźni z Jezusem.
Punkt wspólny – bohaterka
Sługa Boża Rozalia Celakówna jest główną bohaterką trwających w Polsce zmagań o intronizację Jezusa Chrystusa. To właśnie ta świecka pielęgniarka i mistyczka miała wizje, w których Jezus mówił o swojej intronizacji. Pierwsze takie wizje otrzymała już w roku 1930. Siedem lat później usłyszała, żeby Polska mogła ocaleć, musi uznać Jezusa swoim królem przez Akt Intronizacji, dokonany przez cały naród. W ślad za Polską mają iść inne narody, a te, które tego nie zrobią, zginą. W 1938 r. wewnętrzny głos mówił Rozalii o strasznych grzechach Polaków, za które Bóg chce Polskę ukarać. W lutym 1939 r. zobaczyła w wizji polsko-niemiecką granicę całą w ogniu i usłyszała: „Moje dziecko, będzie wojna straszna, która spowoduje takie zniszczenie (…). Wielkie i straszne grzechy i zbrodnie są Polski. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten Naród za grzechy, zwłaszcza za grzechy nieczyste, morderstwa i nienawiść. Jest jednak ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności poprzez intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów, a całkowitym zwrotem do Boga (…). Tylko we Mnie jest ratunek dla Polski”.
W 1938 r. prymas August Hlond wyznaczył specjalną komisję, która potwierdziła zgodność objawień Rozalii z doktryną katolicką – on sam jednak, mimo prowadzonych przygotowań, Aktu Intronizacji nie dokonał.
Suplement: kara
Kara to w prawie określona przepisami sankcja za niepodporządkowanie się normom prawnym, w której zawarta jest dezaprobata zarówno czynu, jak i osoby sprawcy. Definicje prawa i teologii nie pokrywają się, dlatego mamy problem z pojęciem kary Bożej. Ludzie wymierzają karę po przestępstwie, Bóg nie chce i nie musi tego czynić. Nie karze, bo się mści albo kogoś nie lubi: to popełnione zło samo uderza w człowieka. Kara nie jest więc Bożą zemstą, a konsekwencją złego czynu. Kiedy mówimy dziecku: „Nie dotykaj, bo się oparzysz” – to jego oparzenie nie jest karą za nieposłuszeństwo, ale prostą konsekwencją czynu. W ten właśnie sposób karze Bóg – szanując ludzką wolność i pozwalając człowiekowi doświadczyć konsekwencji postępowania, dając mu szansę na to, by jednak Mu zaufał, by powrócił do miłosiernego Ojca.
W historii ludzkości zdarza się, że konsekwencje ludzkiego zła uderzają w niewinnych. Tak dzieje się, gdy w wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę ginie dziecko, tak działo się również i nadal dzieje w przypadku wojen. Po II wojnie światowej wielu pytało: „Gdzie był Bóg?”. Bóg nie opuszcza świata, w którym człowiek ponosi konsekwencje zła. Bóg te konsekwencje bierze na siebie. Umarł na krzyżu, by zło ostatecznie nie zwyciężyło i jest zawsze z tymi, którzy są bezradni i bezbronni.
Pokolenia poprzednie
Granica rzeczywiście stanęła w ogniu – straszna wojna nadeszła. Jeśli była karą za grzechy, to jedynie w wymiarze teologicznym, a Bóg poszedł ze swoimi dziećmi do komór w Auschwitz. Gdy Rozalia umarła, wojenna zawierucha jeszcze trwała. Nie udało jej się przekonać rządzących do dokonania Aktu Intronizacji.
Po wojnie kard. Hlond powrócił do tematu intronizacji, zależało mu jednak na tym, by zrobić to w odpowiedni, możliwy do przyjęcia dla ludzi powojennych sposób. W kwietniu 1947 r. zaproponował, by następny rok przez poświęcenie się narodu Sercu Jezusowemu stał się Rokiem Zmartwychwstania Duchowego Polski. Biskupi obawiali się jednak, że niewłaściwe przygotowanie narodu spowoduje, że akt pozostanie czysto zewnętrzną uroczystością, bez głębokiego i duchowego przeżycia. W 1948 r. kard. Hlond rozmawiał jeszcze o sprawie z papieżem Piusem XII, ale śmierć przekreśliła wszystkie jego plany.
Intronizacja, która miała uratować Polskę przed wojną, nie dokonała się.
Nasze pokolenie
Dyskusja staje się coraz bardziej burzliwa, zarówno po stronie zwolenników, jak i przeciwników intronizacji. Rodzi się wiele pytań. Na ile objawienia prywatne, dane konkretnym ludziom w konkretnym czasie, pozostają aktualne dla następnych pokoleń? Czy Bóg nadal oczekuje gestu, który dla pokolenia wyrosłego z dala od monarchii, może już nie być czytelny? A jeśli oczekuje, to w jakiej formie? Czy akt ten wyrazi faktycznie nasze wewnętrzne oddanie? Aktualne pozostają bowiem wątpliwości powojennych biskupów. Czy jesteśmy do tego przygotowani? Czy Intronizacja Jezusa w kraju, w jakim żyjemy, nie stanie się czysto zewnętrznym aktem?
Decyzja
Biskupi (mówił o tym w wywiadzie dla KAI bp Andrzej Czaja, przewodniczący Zespołu ds. Ruchów Intronizacyjnych) od lat uważnie przyglądają się sytuacji. W 2012 r. komisja Nauki Wiary KEP analizowała treści głoszone przez środowiska intronizacyjne. Ostatecznie biskupi uznali, że wprawdzie naród może uznać nad sobą panowanie Jezusa Chrystusa, jednak wszystkie zewnętrzne akty muszą wynikać z wcześniejszego wewnętrznego przekonania i rzeczywistego oddania się Chrystusowi. Przygotowany został projekt aktu intronizacyjnego, który ma zostać odczytany w Krakowie-Łagiewnikach 19 listopada. Mowa jest w nim o uznaniu panowania Jezusa, poddaniu się Jego prawom oraz poświęceniu Mu Polski i Polaków.
Listopadowa intronizacja nie będzie zawierać aktu ustanowienia Jezusa Królem – tego dokonał Bóg, a Jego królowanie jest niezależne od woli człowieka. Intronizacja będzie aktem oddania się pod Jego panowanie i przyjęciem Jego prawa. Akt, przynajmniej w obecnym projekcie, nie zawiera również postulowanego przez część środowisk intronizacyjnych formuły „Jezus Król Polski”. „Gdy ogłosimy, że Jezus jest królem Polski, to będzie akt polityczny, bez zbawczego sensu – mówił bp Czaja. – Uznanie Jezusa moim Królem zmienia moje życie i ma wpływ na życie innych. Uznanie Jezusa Królem Polski oznacza pomniejszenie Jego roli i znaczenia”. Biskup dopowiada: „Intronizacja Jezusa Króla nie jest więc ani koronacją, ani nadaniem Jezusowi godności królewskiej czy tytułu królewskiego. Intronizacja Jezusa Króla jest zasadniczym aktem naszej wiary – wybieramy Jezusa i przyjmujemy Jego prawo. Jest to zatem akt na podstawowym poziomie religijnym, wynikający z naszego powołania chrześcijańskiego, odkąd jesteśmy dziećmi Bożymi. Przez akt intronizacyjny przyjmujemy i uznajemy nad sobą królewską władzę Jezusa, wyznajemy ją wobec innych oraz chcemy ją potwierdzać całym życiem”.