Logo Przewdonik Katolicki

Planszomania

Dorota Niedźwiecka

Święta i Nowy Rok w wielu domach łączą się z tradycją rodzinnego grania w planszówki. Co jeszcze oprócz wspólnej zabawy z nich czerpiemy? I czy warto zawsze i każdego do nich namawiać?

 „Gżegżółka, antycypować, nupturient, dyssymulacja i sakwojaż”. Osoby grające regularnie w scrabble szybko poszerzają swoją znajomość słów. Po kilku latach zaangażowani gracze znają o 50 proc. słów więcej niż początkowo. A jest z czego wybierać – bo oficjalny Słownik Polskiego Scrabblisty zawiera 2 477 212 słów. Często zaczynają się interesować innymi aspektami języka, nabierają wyczucia językowego, rozróżniając z coraz większą wprawą regionalizmy, archaizmy, zapożyczenia itp. Rozwijają też wiedzę ogólną, ponieważ znajomość znaczenia słów pomaga uniknąć strat w grze.
Znawcy tematu podkreślają, że scrabble wpływają na rozwój ludzkich możliwości jeszcze bardziej niż tak cenione przez nas szachy.
 
Dla całej rodziny
Pośród dostępnych na rynku gier wyróżniają się te, zaprojektowane specjalnie z myślą o rozwoju emocjonalnym i relacyjnym rodziny. W Polsce istnieją od niedawna i jest ich niewiele: „Pytaki”, „Pudełko dla par” czy najprostsza w formie, zbliżona do formy dialogów małżeńskich gra „Zbliżenia”.
„Pytaki” stworzyła około czterech lat temu Aleksandra Sulej – polonistka, pedagog, mama czwórki dzieci. – Nawet gdy mamy mało czasu na rozgrywkę, kilka pytań pozwala z nurtu bieżących spraw wskoczyć w esencję życia rodzinnego – mówią zapaleni gracze.
„Pytaki” opierają się na założeniu, że pogłębiona rozmowa stanowi podstawę relacji i jest źródłem szczęścia, rozumianego jako głębokie poczucie zadowolenia. Gra jest oparta na pytaniach, dotyczących odczuć, przeżyć, pragnień i preferencji członków rodziny. Do pytań dołączone są karty uczuć – ułatwiające dookreślenie wypowiedzi. Gra jest nastawiona na relacje do tego stopnia, że autorka zrezygnowała w niej z możliwości bycia zwycięzcą. Otwierając się na siebie, gratyfikację otrzymujemy niemal natychmiast w postaci poczucia wspólnoty i w odczuwaniu radości. A gdy w rodzinie mamy trudne chwile, może stawać się sygnałem, że najważniejsze jest to, że jesteśmy razem i że chcemy się o siebie nawzajem troszczyć.
„Kto dawno nie mówił Ci, że Cię kocha. Czy chciałbyś, żeby zrobił to teraz?” – odpowiadając na to pytanie Antek, 12-letni uczestnik gry wskazał na tatę. Chwilę potem nastąpił moment ważny, wzruszający i cementujący relację: tato przytulił mocno syna, mówiąc mu o swojej miłości. 10-letnia Zosia, akurat dzięki regularnej grze w „Pytaki” stawała się coraz bardziej otwarta i śmiała, a po roku już w sposób pewny mówi o sobie.
– Fajnie jest dowiedzieć się czegoś nowego o sobie nawzajem, wyciągnąć z tego służące relacji wnioski i korzystać z nich, by umacniać więzi – mówi Aleksandra Sulej, twórczyni gry. W jej rodzinie gra staje się m.in. okazją, by usłyszeć od dzieci, jak odbierały daną sytuację, gdzie nie poradziły sobie z emocjami, gdzie rodzice mogą im coś podpowiedzieć, podprowadzić.
 
Gra przeniesiona w życie
„Pudełko dla par” to gra, którą uczestnicy z planszy przenoszą w realne życie. Co tydzień małżonkowie losują jedno z 30 zadań do wykonania w ciągu tygodnia.
– Za każdym razem, gdy wyciągam kartę, w nowy sposób zwracam uwagę na moją relację z mężem i tę uwagę w rytmie codzienności utrzymuję – mówi Aleksandra Mroczko, twórczyni „Pudełka dla par”, psycholog i coach. W tym tygodniu wylosowałam jedno z moich ulubionych zadań: by wyrażać mężowi wdzięczność i mimo natłoku codziennych spraw odkrywam wciąż nowe momenty, kiedy mogę to zrobić. 
Gra jest dostępna na rynku od kilku miesięcy. Pani Mroczko, tworząc grę, zrównoważyła  typy zadań w taki sposób, aby reprezentowały różne aspekty życia. Pojawia się w nich zachęta do gestów, rozmowy, wspólnego działania, kontaktu werbalnego i niewerbalnego i dawanie przestrzeni – bo zarówno bycie razem, jak też bycie osobno jest w związku potrzebne. Gra daje możliwość podejścia indywidualnego. – Jedno z zadań brzmi, by przez minimum pięć sekund dziennie potrzymać dłoń partnera – mówi pani Aleksandra. – Wiem od użytkowników, że nawet to pozornie jednoznaczne polecenie realizują w różny sposób. Niektórzy zaczynali w ten sposób dzień, inni chwytali dłoń współmałżonka przez sen, a jeden z panów codziennie ujmował dłoń żony w inny sposób – raz dwoma dłońmi raz dwoma palcami, innym razem zgięciem w łokciu…
Są zadania poważne, jak wyrażanie wdzięczności i śmieszne, jak… polecenie, by wyskoczyć zza regału sklepowego, wołając „a ku ku”, czy porwać panią, czy pana do tańca w niespodziewanym miejscu. Grając w „Pudełko dla par”, zyskujemy większą uważność na towarzysza życia, możemy popróbować  to, co nowe i wprowadzić w codzienność zachowania, które nasz związek wzbogacają. 
 
Związek ważniejszy od gry
Gry mające na celu bezpośrednie zwiększenie naszej świadomości emocjonalnej jednym służą bardzo dobrze, innym – nie. Dla tych, którzy lubią wprowadzać w życie tego rodzaju zabawę lub którym łatwiej podjąć rozmowę czy zaczerpnąć nowe, jeszcze zasobniejsze zachowania do związku – stanowią cenny element, w który warto zainwestować. Inni doskonale prowadzą rozmowy o uczuciach i postawach bez potrzeby zaglądania do „kartek z emocjami” i wykorzystują do tego bardziej dla nich atrakcyjne sytuacje.
Na grę niedotyczącą bezpośrednio sfery emocji czy relacji małżeńskiej można czasem kogoś namówić czy do niej się przemóc – by pobyć razem. Także do gry dotyczącej emocji można delikatnie przekonać niemające początkowo ochoty na nią dziecko. Nie jest jednak dobrym pomysłem namawianie do korzystania z gier mających na celu lepsze życie w związku partnerki czy – co częściej się zdarza – partnera, jeśli nie chce w nie grać. To nie wprowadzi pozytywnej zmiany, lecz zbuduje jeszcze większy opór, a być może przekonanie – że druga strona chce mnie naprawić – tak jakbym był zepsuty.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki