Logo Przewdonik Katolicki

Wszędzie obcy

Natalia Budzyńska

O Shusaku Endo będzie głośno za sprawą ekranizacji jego powieści Milczenie. W poruszającej historii prześladowanych w XVII w. w Japonii chrześcijan pokazał, na co gotowy jest człowiek, żeby zachować swoją wiarę.

Fascynacja i rozczarowanie

Zmarły w 1996 r. pisarz miał wiele doświadczeń, które sprawiły, że patrzył na kulturę swojego kraju inaczej, a przez to z pewnością bardziej wnikliwie i z większym dystansem. Jako katolik należał do jednego procenta mieszkańców Japonii. Mieszkając w Europie, doświadczył wykluczenia spowodowanego rasą. Po powrocie do kraju chciał być zarówno japoński, jak i europejski, co okazało się nie takie proste. Mówi się też, że doświadczenie cierpienia fizycznego artystów ubogaca. W takim razie i tej inspiracji mu nie zabrakło, bo długo chorował, spędzając całe miesiące w szpitalach. Te miesiące zbierały się w całe lata. Z czterdziestu lat małżeństwa aż dziesięć miał spędzić w szpitalnym łóżku. Wiadomo tylko, że nękały go choroby płuc i to już od młodych lat. Ale od początku.

Urodził się w 1923 r. w Tokio w nieźle sytuowanej rodzinie, ale dzieciństwo spędził w okupowanej przez Japonię Mandżurii, gdzie jego ojciec – pracownik banku, został wysłany z jakąś biznesową misją tworzenia kolejnej filii. Siedem lat rodzinnej sielanki przerwał dramat rodzinny. Po rozwodzie matka zabrała go ze sobą do Japonii. Nic już nie było takie samo. Zamieszkali w Kobe, rodzinnym mieście matki, u ciotki, która była katoliczką. Najprawdopodobniej pod jej wpływem matka Shusaku po osobistym dramacie znalazła ukojenie u Boga chrześcijan. Przyjęła chrzest, a razem z nią zrobił to oczywiście jej dwunastoletni syn (wybrał imię Paweł). Jak sam mówił, wspominając dzieciństwo, nie angażował się w życie chrześcijańskiej wspólnoty tak mocno, jakby oczekiwała tego matka, sądził więc, że jest powodem jej rozczarowania. Po wojnie (spędził ją pracując w japońskich fabrykach amunicji) wyjechał na studia do Europy. Był 1950 r. i był podobno pierwszym japońskim studentem, który uczył się za granicą. Ale przedtem liznął trochę medycyny na Uniwersytecie Waseda w Tokio (jego ojciec marzył o karierze lekarza dla niego) oraz francuskiej literatury na Keio University. Sześć tygodni w kabinie statku na bezkresnym oceanie dzieliło go od portu w Marsylii i uniwersytetu w Lyonie. We Francji studiował współczesną literaturę i teologię. Wydaje się, że szokiem była dla niego nie tylko inna kultura, ale i rasizm – także odczuwany przez niego w chrześcijańskich wspólnotach francuskich wiernych. Japończyków w Lyonie było trzech, po wojnie nie traktowano ich przyjaźnie. Pogrążony w chorobie płuc i depresji po trzech wrócił latach do Japonii. Odtąd nigdzie nie czuł się już u siebie: jako chrześcijanin był Japończykiem w Europie, a Europejczykiem w Japonii. Wszędzie obcy. O wszystkich swoich doświadczeniach pisał w powieściach.

 

Wina i odpowiedzialność

Po powrocie z powojennej Europy spojrzał na swój kraj oczami kogoś z zewnątrz. Oczami obcego: katolika i Europejczyka. Właśnie ten pryzmat, przez który patrzył na japońską kulturę i wynikającą z niej historię, sprawił, że jego powieści były tak wyjątkowe i tak kontrowersyjne dla ówczesnego japońskiego społeczeństwa. Interesował go problem winy i odpowiedzialności za nią. Od początku rozważał problem różnic pomiędzy Wschodem a Zachodem, tych kontrastów, które sprawiają, że tak trudno się nam nawzajem zrozumieć. Do tego koniecznie trzeba wspomnieć o jego chorobie i cierpieniach z nią związanych. Nie miał przynajmniej części płuca, częste nawroty gruźlicy i innych chorób płuc powodowały nie tylko długie pobyty w szpitalach, ale i całą serię nieprzyjemnych i inwazyjnych badań. Te wszystkie doświadczenia zwracały jego myśli ku bardzo konkretnym sprawom.

W swojej pierwszej znaczącej powieści Morze i trucizna rozprawia się bezwzględnie z japońską historią najnowszą. Kanwą powieści są autentyczne wypadki, jakie miały miejsce pod koniec II wojny światowej na uniwersytecie w Tokio, gdzie lekarze przeprowadzali paramedyczne doświadczenia na porwanym pilocie amerykańskiego bombowca. Postawa młodego lekarza, który ma mnóstwo wątpliwości co do słuszności badań i zaczyna w nich widzieć zbrodnię, jest skonfrontowana z innymi, którzy nawet się nad swoimi czynami nie zastanawiają, wypełniając po prostu rozkazy. Po tej rozliczeniowej książce z obecnym problemem winy i wyborami, jakich trzeba dokonać, a później nieść ich konsekwencje, Endo podjął temat wiary, który interesował go najbardziej.

Kolejne książki ubrał w kostium historyczny, akcja obu – Milczenia oraz Samuraja – dzieje się w podobnym okresie: w czasach, gdy w Japonii chrześcijaństwo było zakazane. Cierpienie fizyczne Shusaku Endo sprowokowało go do poważniejszych niż kiedyś refleksji na temat swojej wiary i chrześcijaństwa w ogóle. Temu tematowi będzie wierny od tej chwili. O wierności i zdradzie pisze w Milczeniu. Czy lęk przed cierpieniem fizycznym, przed torturami, może usprawiedliwiać zdradę? I czy Bóg pozwala na nią? Czy w ogóle Bóg może wymagać takiego cierpienia w Jego imię? Milczy czy mówi?

 

Wierność i zdrada

Czasy Kakure Kirishitan to moment w historii japońskiego chrześcijaństwa wstrząsający i w kulturze europejskiej właściwie nieobecny. Chrześcijaństwo zwalczane było w Japonii już od 1587 r., a w 1614 r. wszyscy chrześcijańscy kapłani, w większości misjonarze, mieli opuścić kraj. Byli i tacy, którzy zostali wśród swych wiernych. Od tamtej chwili musieli się ukrywać, bo kościoły były palone, a chrześcijanie poddawani torturom i mordowani. Kościół katolicki wtedy dosłownie zszedł do podziemia, stąd nazwa Kakure Kirishitan, czyli „ukryci chrześcijanie”. Takie wspólnoty katakumbowe przetrwały niemal dwieście lat bez kapłanów, tworząc bardzo specyficzny rodzaj katolicyzmu żyjącego w całkowitej izolacji nie tylko od Kościoła w sensie Watykanu, ale i nawet od wspólnot z innych wiosek. Chrześcijanie byli poddawani nieznośnym sprawdzianom przez urzędników, którym musieli udowadniać wierność buddyzmowi czy Shinto. Przez dziesiątki lat, jak mogłoby się wydawać, żyli w kompletnej schizofrenii, udając kogoś innego i będąc jednocześnie wiernym Chrystusowi. I weźmy pod uwagę też fakt, że w ogromnej większości byli to prości ludzie, wieśniacy i chłopi. Japońskie chrześcijaństwo mogło zostać albo kompletnie i całkowicie wyrugowane z wysp, albo mogło przetrwać tylko w taki sposób.

Sprawdzanie wyznawanej faktycznie wiary było okrutne. Wymyślono ceremonię fumi-e, która polegała na deptaniu wizerunku Chrystusa lub Maryi umieszczonego w drewnianej ramie. Podeptanie uważano za wyrzeczenie się chrześcijańskiego Boga. W razie odmowy wiernych czekały okrutne tortury i śmierć. Najważniejsze jednak dla japońskich władz było pozbycie się kapłanów, gdyż sądzili, że bez kapłanów religia stanie się martwa. Nie przewidzieli uporu ukrytych chrześcijan. Nie udało się im oczywiście uniknąć pewnego synkretyzmu, w końcu oficjalnie przez dwa wieki brali udział w zewnętrznych obrzędach dozwolonych religii. No i pozbawieni byli sakramentów. A jednak przetrwali i w 1868 r. w większości przyłączyli się do Kościoła katolickiego.

Shuasku Endo w Milczeniu opisuje właśnie ten czas, opierając się na autentycznej historii jezuickiego misjonarza, który wyrzekł się wiary pod wpływem tortur i zaczął sam zwalczać chrześcijaństwo. Jego uczniowie nie wierząc w te wiadomości, postanawiają potajemnie wyruszyć do Japonii i przekonać się o losie nauczyciela na własne oczy. Jeden z nich skonfrontowany z rzeczywistością Kakure Kirishitan i prześladowań, jakie i jego czekały, najpierw przegląda się w umęczonej twarzy Chrystusa. Potem jednak okazuje się, że bliższa jest mu postać Judasza. Książka wywołała w Japonii wiele kontrowersji. Odzywali się i protestanccy pastorzy, i katoliccy kapłani, zwracając pisarzowi uwagę na to, że nie pokazuje prawdy o męczennikach z Nagasaki. Tyle że nie o tym jest Milczenie. To powieść o słabym człowieku, który żyje w ułudzie wielkiej wiary i pogardzie dla zdrajców. Chrystusa widzi w sobie, a Judasza w innym. Tymczasem odkrycie, że sam jest zdrajcą, uświadamia mu niezmierzone miłosierdzie Boga, które dotąd znał jedynie z opowiadań.

Milczenie to również głośne rozważania autora nad sensem wszczepiania chrześcijaństwa w obce środowisko Japonii. Nazywa Japonię błotnistym bagnem, w którym niemożliwy staje się proces zakorzenienia obcej, nieprzystosowanej do środowiska rośliny. Czy Japończycy są w stanie przyjąć Boga chrześcijan? Shusaku Endo zastanawiał się nad tym do końca życia.

 

Życie i śmierć

Nie ma tu miejsca na dokładne rozpisywanie się o wszystkich jego książkach. W ostatniej, zatytułowanej Głęboka rzeka opisuje wycieczkę japońskich turystów do Indii. Każdy z nich szuka odpowiedzi na najważniejsze pytania dotyczące sensu życia i każdy odnajduje je gdzie indziej. Tak jakby pisarz chciał na końcu powiedzieć, że ostatecznie Bóg jest jeden. Nigdy nie wypowiadał żadnych ostatecznych sądów i nie moralizował jedynymi słusznymi nakazami życia. Wskazywał i zastanawiał się. Pozostawiał czytelnika z otwartymi pytaniami, na które – jak się okazuje – niełatwo jest odpowiedzieć.

Jedni sugerowali, że nie dostał Nobla, bo był za bardzo katolicki. Gdzie indziej czytałam, że to katolicy oburzeni wymową Milczenia lobbowali za tym, żeby przypadkiem nie znalazł się w gronie noblistów. Te kontrowersje wciąż są silne, czego dowodem zniszczenie pomnika, jaki stanął przy muzeum poświęconym Shusaku Endo. Na skale był cytat z książki Milczenie: „Ludzkość jest tak smutna, Panie, a ocean tak błękitny”. Muzeum otwarto cztery lata po śmierci pisarza. Znajduje się niedaleko Nagasaki, na wzgórzu z pięknym widokiem na zachodzące za Morzem Wschodniochińskim słońce. Miejsce nie jest przypadkowe. To obszar Sotomo, niedostępne nadmorskie wzgórza porośnięte lasami. Tam znajdowało się najwięcej wiosek ukrytych chrześcijan. Były tak odizolowane od siebie, że często mieszkańcy jednej nie wiedzieli nic o drugich. Co jest w muzeum? Biurko pisarza, jego Biblia, różaniec i figurka Maryi, którą dostał od matki i którą zawsze stawiał przy swoim łóżku: w domu, w podróży czy w szpitalu.

I na koniec jeszcze dwa wspomnienia. Schorowany i cierpiący wciąż znajdował siły do pisania. Powiedział w pewnym momencie znajomemu jezuicie, ojcu Richardowi Schuchertowi, komentując wybór japońskich pisarzy, którzy w momencie kryzysu popełnili samobójstwo (byli wśród nich Mishima, Kawabata i Akutagawa): „Masz tutaj japońskiego pisarza, który z pewnością nie ma zamiaru popełnić samobójstwa”. Drugie wspomnienie to zadania, jakie zostawił swojej żonie: po pierwsze, ma wszystkim mówić, że życie nie kończy się po śmierci. Po drugie, ma nawoływać Japończyków do tego, by poważnie traktowali chrześcijaństwo i na serio brali Jezusa Chrystusa. Po trzecie, niech sprawi, żeby w szpitalach pacjent traktowany był po ludzku, z należnym mu szacunkiem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki