Logo Przewdonik Katolicki

Czas zmian

Marcin Skobrtal

Polityczne przetasowania, jakie mają lub będą miały miejsce w Europie, wskazują przede wszystkim na zmiany geopolityczne. Mogą one bardzo osłabić Unię Europejską, a zarazem wzmocnić pozycję Rosji.

Wybór Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych dla wielu był zaskoczeniem, choć byli też i tacy, którzy się tego spodziewali. Podobnie rzecz się miała z wynikiem brytyjskiego referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej. Tylko te dwa wydarzenia pokazują dobitnie, że – jak śpiewał laureat tegorocznej Nagrody Nobla Bob Dylan – „The times they are a–changin” (ang. czasy się zmieniają).
 
Niemiecka alternatywa
Zmiany władzy w mijającym roku zwróciły jeszcze baczniejszą uwagę na wyborcze batalie, jakie będą miały miejsce w dwóch europejskich mocarstwach – Niemczech i Francji. W pierwszym z tych państw w roku 2017 zostanie wybrany zarówno prezydent, jak i parlament. Wybór głowy państwa jest już przesądzony – kandydatem na ten urząd jest socjaldemokratyczny minister spraw zagranicznych Frank Walter Steinmeier, mający poparcie SPD i CDU, dwóch największych partii w Zgromadzeniu Federalnym, które wybiera prezydenta.
Elekcja Bundestagu w drugiej połowie przyszłego roku zdecyduje, kto zostanie kanclerzem, który faktycznie zarządza państwem (uprawnienia prezydenta są niewielkie). Niedawno Angela Merkel zadeklarowała wolę ubiegania się o to stanowisko po raz czwarty (a więc ma szansę rządzić tak długo jak Helmut Kohl), choć jej polityka migracyjna w ostatnim roku ściągnęła na nią lawinę krytyki, także w łonie własnej partii. Wciąż jednak dwie trzecie Niemców uważa panią kanclerz za najlepszą kandydatkę do tej funkcji. Chadecy z rządzącej CDU są liderami sondaży z poparciem oscylującym w granicach 30–35 proc., co jednak nie pozwala na samodzielne rządy. Ich dotychczasowi koalicjanci, socjaldemokraci z SPD, zajmują drugą pozycję. W tej sytuacji prawdopodobny jest scenariusz powtórzenia takiej „wielkiej koalicji”.
Ambicje odegrania dużej roli w polityce krajowej ma obecny przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz z SPD, typowany obecnie na ministra spraw zagranicznych. Uwagę komentatorów zwraca jednak inna partia – powstała w 2013 r. prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD), znana przede wszystkim z negatywnego stosunku do Unii Europejskiej i imigrantów. Obecnie jej poparcie wynosi 15 proc. Zajęła ona także drugie miejsce w tegorocznych wyborach regionalnych w dwóch landach (Saksonii-Anhalt, Badenii-Wirtembergii) i trzecie w dwóch kolejnych (Nadrenii-Palatynacie i Meklemburgii-Pomorzu Przednim).
 
Francuski zwrot
Czas zmian czeka z pewnością Francję, gdzie na przełomie kwietnia i maja przyszłego roku będzie wybierany prezydent. Wobec słabości oraz niepopularności lewicy i prezydenta François Hollande’a decydująca batalia rozegra się między liberalno-konserwatywnymi Republikanami a nacjonalistycznym Frontem Narodowym. Kandydatem pierwszej z partii został niedawno François Fillon, były premier, zwolennik liberalnych reform gospodarczych i polepszenia stosunków z Rosją, a także radykalnego wzmocnienia Francji. Co ciekawe do tej pory liderem sondaży był inny polityk tej partii, Alain Juppé, również dawny premier, jednakże o poglądach bardziej proatlantyckich. Wielkim przegranym tych prawyborów jest były prezydent Nicolas Sakrozy. Przeciwniczką Fillona będzie liderka Frontu Narodowego, Marine Le Pen, której poparcie sięga nawet 30 proc. Pewnym paradoksem jest to, że choć w I turze, kandydatka nacjonalistów być może miałaby szansę na wyższe poparcie, to już w II turze kandydat prawicy wygrałby zdecydowanie.
Miesiąc po wyborach prezydenckich odbędą się również wybory parlamentarne. Ze względu na specyfikę francuskiego systemu większościowego, o władzę rywalizują nie tyle największe partie, ale skupione wokół nich bloki. Obecnie rządząca Partia Socjalistyczna i jej mniejsi koalicjanci mogą liczyć na okolo 25 proc. głosów, zaś prawica pod wodzą Republikanów na około 36 proc. Front Narodowy popiera co czwarty respondent. Republikanie zatem zapewne przejmą władzę zarówno w legislatywie, jak i egzekutywie, a ich największym przeciwnikiem w tym boju mogą być nie socjaliści, a nacjonaliści.
 
Włoskie va banque
Wybory mogą się odbyć również we Włoszech, gdzie scenariusz wydarzeń jednak będzie bardziej dramatyczny. Na 4 grudnia zaplanowano referendum, w którym Włosi mieli wypowiedzieć się na temat reform ustrojowych proponowanych przez premiera Matteo Renziego. Polegają one na zmniejszeniu uprawnień i liczby członków Senatu, który teraz miałby być tylko reprezentacją regionów. Ponieważ premier zapowiedział, że ustąpi w przypadku niepomyślnego wyniku, głosowanie stanie się plebiscytem poparcia dla jego władzy. I o ile Włosi chętnie ograniczyliby biurokrację, nawet niewiele wiedząc o istocie reformy, o tyle nie są entuzjastami polityki Renziego. Przyczyną może być tutaj brak wzrostu gospodarczego i zamęt w systemie bankowym. Sondaże wskazują, że propozycje Matteo Renziego nie zostaną zaakceptowane, co wiąże się z jego dymisją.
W tym momencie pojawia się kolejny problem. Nowe wybory odbędą się według przeforsowanej przez obecnego premiera ordynacji, która zakłada, że jeśli żadna partia nie uzyska 40 proc. poparcia, do walki o głosy staną dwie najsilniejsze. To oznacza, że zetrą się dwa ugrupowania: rządząca centrolewicowa Partia Demokratyczna i populistyczny, antyeuropejski Ruch Pięciu Gwiazd komika Beppe Grillo. Różnica między obiema partiami jest niewielka, a wygrana populistów w wyborach może stawiać pod znakiem zapytania obecność Włoch w strefie euro.
 
Kierunek: Wschód
Zmiany władz nie są jednak domeną tylko zachodniej części Europy. Również na Wschodzie w ostatnim czasie doszło do kilku ważnych wolt, a w wyniku każdej z nich władzę objął prorosyjski polityk: w Estonii nowym premierem został Juri Ratas z centrolewicowej partii, popieranej przez rosyjską mniejszość, wybory prezydenckie w Bułgarii wygrał były wojskowy Rumen Radew, wspierany przez socjalistów, zaś w Mołdawii Igor Dodon, lider socjalistów oraz zwolennik federalizacji Mołdawii.
Przetasowania, jakie mają lub będą miały miejsce w Europie, wskazują przede wszystkim na przewartościowania geopolityczne. Niewątpliwie mogą one bardzo osłabić Unię Europejską, a zarazem wzmocnić pozycję Rosji. Są one też momentem rozliczenia elit za ich politykę, szczególnie gospodarczą, ale też migracyjną, często wbrew opiniom większości obywateli. Demokracja w wielu państwach znalazła się na zakręcie, bardzo często w prawo, a jak śpiewał Przemysław Gintrowski w popularnym serialu, coś być musi za zakrętem. Co? Na to pytanie odpowiada również tegoroczny literacki noblista – „The answer is blowin’ in the wind” (ang. odpowie ci wiatr). Wiatr zmian.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki