Logo Przewdonik Katolicki

Dwa akty

Bogusław Kiernicki

Radio Maryja świętowało swoje 25 lecie istnienia. Było uroczyście, godnie i momentami też bardzo oficjalnie.

W uroczystościach brali w końcu udział i prezydent Andrzej Duda z małżonką, i minister Spraw Wewnętrznych Mariusz Błaszczak, i minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz, i wielu innych znamienitych gości. Listy gratulacyjne na ręce Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka, założyciela stacji, przesłali m.in.: Ojciec Święty Franciszek, premier Beata Szydło i prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Prezydent Andrzej Duda w świetnym wystąpieniu celnie podkreślił największe sukcesy Radia Maryja, patrząc z perspektywy życia publicznego, z których najważniejszym jest zbudowanie wspólnoty ludzi wokół spraw dobrych, równocześnie prezydent zauważył, że „Radio Maryja ma prawo prowadzić i włączać się w politykę budowania dobrego państwa”
Później były niekończące się gratulacje i podziękowania. Od papieża, od prezydenta, od pani premier, od księży biskupów, od ministrów, posłów, osób duchownych i świeckich. Szczerze i chętnie się do nich dołączam. Przez te 25 lat byłem bacznym obserwatorem poczynań Radia Maryja, a i też, w zasadzie od samego początku, uczestnikiem różnych radiowych audycjach i wydarzeniach. Nigdy nie miałem wątpliwości, że było warto, a przede wszystkim, nie miałem wątpliwości, że dzieje się tam dużo dobrego.
I mimo że nie ze wszystkim, co w tym czasie w Radiu zostało powiedziane czy zrobione, się zgadzałem, to przecież w zdecydowanej większości podzielałem ten  „radiomaryjny” przekaz. Przekaz chrześcijański, narodowy, obywatelski, społeczny i rodzinny. Solidarność Rodziny Radia Maryja, do wewnątrz i na zewnątrz, jest i była czymś imponującym, budzącym podziw i ludzką nadzieję.
Jedyna rzecz, która trochę mnie zmartwiła, to przywołane w pamięci wydarzenie sprzed kilku tygodni:  łagiewnicki Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana. Mimo że miał on być solidarnym aktem Kościoła i Narodu, reprezentowanych przez władze kościelne i państwowe, to przecież większości tych przedstawicieli władz państwowych, tak licznie reprezentowanych w Toruniu zabrakło. Prezydent był, ale tylko prywatnie, bez małżonki, z mamą, nie zabrał też głosu. Nie było pani premier, nie przesłała też żadnego listu (nie było też zresztą listu od papieża). Nie było też marszałków Sejmu i Senatu, nie było ważnych ministrów i posłów.
Szkoda. Był to bowiem akt ważnego i uroczystego wyznania i zobowiązania chrześcijańskiego narodu. Dlaczego zabrakło na nim przedstawicieli władz państwowych? Może właśnie dlatego.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki