Logo Przewdonik Katolicki

Emocje – natura i kultura

Bogna Białecka

Czy jesteśmy w stanie zrozumieć emocje ludzi z drugiego końca świata, czy też różnice kulturowe dotyczą także przeżywania i okazywania uczuć? Wszystko wskazuje na to, że łączy nas więcej, niż podejrzewamy.

Jednym z postulatów współczesnej kultury europejskiej jest założenie, że wszystko, łącznie z płcią, emocjami, rolami społecznymi jest wynikiem wychowania; według tej teorii jesteśmy raczej produktem wpływu społecznego, a prawdziwa wolność polega na zanegowaniu tego, co wyuczone i swobodnym eksperymentowaniu. Zasada ta jest w opozycji do stwierdzonych przez wielu naukowców – i wydawałoby się, oczywistych – uniwersaliów w naturze człowieka.
Czy emocje wyrażane przez ludzi są wyuczone kulturowo, czy wspólne dla wszystkich ludów i kultur? Warto przyjrzeć się badaniom prof. Paula Ekmana, który zajmuje się tym tematem od lat 60. ubiegłego wieku.
 
Uniwersalne emocje
Naukowiec ten wyłonił sześć emocji podstawowych (zdjęcia z twarzami wyrażającymi je znajdują się w każdym podręczniku psychologii ogólnej). Są to: złość, strach, zadowolenie (szczęście), zaskoczenie, smutek i obrzydzenie. W 1969 r. opublikował wyniki badań pokazujących, że ludzie z Argentyny, Chile, Brazylii, Japonii i USA identycznie rozpoznają i nazywają te emocje. Od razu spotkał się z ostrą krytyką. Dla przykładu inny badacz – Ray Birdwhistell opublikował w 1970 r. swoje badania, pokazujące znaczne różnice w wyrażaniu emocji mimiką w różnych kulturach. Stwierdził na przykład, że Japończycy uśmiechają się, gdy są nieszczęśliwi.
Ekman odpowiedział teorią zasad ekspresji emocji (display rules). Choć emocje są przeżywane i wyrażane zasadniczo tak samo na całym świecie, w poszczególnych kulturach obowiązują zasady zarządzania nimi. Kultura uczy nas komu i w jaki sposób można różne emocje okazywać. Te zasady dyktują nam, czy emocje ukrywać, wyolbrzymiać, maskować, czy wręcz je wypierać.
Aby to udowodnić, zaprojektował eksperyment. Badani – Amerykanie i Japończycy – oglądali (pojedynczo) nagrania wypadków i operacji chirurgicznych, co wzbudzało cały zestaw emocji negatywnych. W części przypadków byli obserwowani bez swej wiedzy, a w części badacz siedział z nimi w tym samym pomieszczeniu. Okazało się, że w obecności eksperymentatora Japończycy częściej maskowali swe negatywne emocje uśmiechem. W ten sposób wyjaśniły się obserwacje Birdwhistella.
 
A może jednak tylko udają?
Wówczas zaatakowano wyniki badań Ekmana w inny sposób. Zarzucono mu, że europejskie i amerykańskie filmy fabularne są tak popularne na całym świecie, że inne kultury wyuczyły się europejskiego odczytywania i wyrażania emocji.
Ekman podjął i to wyzwanie. Skorzystał z nagrań wykonanych przez lekarza Daniela Carletona Gajduska, badającego źródła choroby kury w wyizolowanej od świata społeczności Papui i Nowej Gwinei. Wraz z drugim naukowcem, Walterem Friesenem, Ekman przeanalizował wielogodzinne nagrania wideo. Nie odnaleźli ani jednego wyrazu twarzy nieobecnego w innych kulturach – a przecież gdyby mimika była kulturowo wyuczona, to powinny się pojawić kompletnie odmienne od europejskich wyrazy twarzy. Co więcej – emocje wyrażone mimiką były łatwo rozpoznawalne. 
 
Bez słów
Chcąc to zagadnienie zbadać dokładniej, trafił na problemy językowe. Badani nie znali języka angielskiego, rozmawiał z nimi przez tłumacza – jednak niemówiącego w ich języku fore, a obcym im, lecz znanym jemu języku pidgin. To praktycznie uniemożliwiało precyzyjne określanie emocji. Dlatego po wielu próbach i błędach Ekman wykorzystał stworzoną w latach 30. metodę psychologa Johna Dashiella. Oryginalnie była to metoda badająca czy małe dzieci poprawnie interpretują emocje. Dashiell czytał dzieciom historię, a one miały wybrać obrazek z wyrazem twarzy, który pasowałby do czytanej historii. Ekman zrobił podobnie. Napisał szereg historyjek, które przetłumaczono na język pidgin, a badani mieli wybierać, który z przedstawianych na zdjęciach wyrazów twarzy pasuje do emocji zawartych w historii. Naukowiec zabezpieczył się przed podejrzeniami o manipulację na wiele sposobów. Na przykład eksperymentator miał przygotowanych wiele różnych tablic z zalaminowanymi zdjęciami emocji, które pokazywał badanym, sam widząc tylko tył tablicy z kodem. Kod na każdej tablicy był inny, więc gdy badany pokazywał któreś ze zdjęć, badacz nie wiedział, co ono przedstawia, notował tylko numer tablicy i kod zdjęcia. Ta skomplikowana procedura miała za zadanie wyeliminować nawet cień podejrzenia, że eksperymentator może jakoś sugerować badanym poprawną odpowiedź.
Okazało się, że tubylcy doskonale rozpoznawali i właściwie przypisywali do historii wyrazy twarzy wyrażające złość, smutek, szczęście i obrzydzenie. Z kolei emocje zaskoczenia i przestrachu były ze sobą mylone. Prawdopodobnie dlatego, że w kulturach żyjących w pierwotnych, pełnych niebezpieczeństw warunkach coś zaskakującego z reguły jest jednocześnie zagrożeniem, a więc budzi przestrach.
Co ciekawe, badania te zostały powtórzone (z identycznymi wynikami) przez Karla Heidera na innej izolowanej społeczności indonezyjskiej – ludziach z plemienia Dani, którzy nie mają nawet osobnych słów opisujących poszczególne emocje. Mimo to trafnie przypisywali wyrazy twarzy do historii.
 
Wyuczone sposoby wyrażania emocji
Poszczególne kultury, a nawet narody, różnią się w wyrażaniu emocji. Dotyczy to jednak głównie gestów, nie wyrazów twarzy. Kiwanie głową w dół i górę jako znak potwierdzenia w większości narodów europejskich czy kiwanie głową na boki także na potwierdzenie w Indiach to rzeczywiście sprawa kultury. Podobnie różne układy palców w różnych narodach uznawane są za obraźliwe. Niektórzy, np. Włosi, uznają za normę wykonywanie gestów szerokich i wyrazistych, podczas gdy dla np. Japończyków wymachiwanie rękami przy mówieniu nie jest akceptowane. Gestykulacja, znaczenie gestów to rzeczywiście sprawa wpływu społecznego. Przeżywane emocje i sposób ich wyrażania w mimice to rzecz wspólna ludziom na całym świecie.
 
Światopoglądowa walka?
Ekman ze współpracownikami zadali sobie wiele trudu i włożyli wiele lat pracy w udowodnienie wspólnej dla całego rodzaju ludzkiego natury przeżywanych emocji. Wydawałoby się, że to rzecz oczywista, a walka z nią jest jakimś absurdem. Warto jednak sobie uświadomić, że badania naukowe (szczególnie w zakresie psychologii i antropologii) od kilkudziesięciu już lat są walką naukowców poszukujących prawdy z naukowcami motywowanymi ideologicznie, próbującymi rzeczywistość wykreować. Stąd mamy coraz więcej badań próbujących dowieść, że człowiek może być całkowicie niezależny od natury i sam definiować siebie – swój sposób odczuwania, emocje, a nawet płeć. Walka o sposób spostrzegania wyrazu emocji jest tylko jednym z frontów tej dziwacznej walki o człowieka.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki