Przystąpimy teraz do lektury listów Pawłowych, począwszy od centralnego fragmentu jego głównego dzieła teologicznego, jakim jest List do Rzymian (8, 31–39). Jest on zachwycającym hymnem triumfalnym, rozwijającym się crescendo. Nie jest to jednak egzaltowana pieśń kogoś uniesionego w niebieskie przestworza, oderwanego od gorzkiej codziennej rzeczywistości, lecz zwycięski śpiew ludzi, którzy muszą zmierzyć się z cierpieniami, próbami i przeszkodami, szczegółowo wyliczonymi przez Pawła. Jeden z komentatorów listu tak to ujmuje: „Jest to triumfalna pieśń ukrzyżowanych, którzy żyją solidnie zakotwiczeni w trudnej, ale uzasadnionej nadziei”. Tłem dla tego passusu jest proces, w którym jest oskarżony – chrześcijanin, oskarżyciel – zło, obrońca – Bóg, oraz Ten, który oręduje, odpokutowuje i zbawia, czyli Chrystus, który umarł i zmartwychwstał. Klimat strachu związany z procesem znika, ponieważ „jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?”. Jest On bowiem gotów dać nam Syna jako drogę wyzwolenia i zbawienia i dlatego wszelkie oskarżenie zła zostaje obalone, a chrześcijanin jako „superzwycięzca” (tak to ujmuje grecki oryginał) stawia czoło nawałnicy prób i przeszkód. Paweł sporządza dwie listy rzeczywistości, które mogą stanąć między Chrystusem a wiernym, próbując zatamować żywy strumień miłości łączący Boga i człowieka.
Pierwsza lista obejmuje siedem cierpień. Nie są to „prace Heraklesa”, nie jest to siedem mitycznych przeszkód, lecz małe i wielkie trudy życia człowieka: utrapienie, ucisk, prześladowanie, głód, nagość, niebezpieczeństwo, miecz. To via crucis, którą podąża każdy wierny, często w ukryciu. Również w Drugim Liście do Koryntian Paweł dwukrotnie w obszernym autoportrecie kreśli historię „utrapień, przeciwności i ucisków, w chłostach, więzieniach, podczas rozruchów, w trudach, nocnych czuwaniach i w postach”, których doświadczył (6, 4–10 i 11, 21–33).
Natomiast druga lista, złożona z przeciwstawnych par, wymienia rzeczywistości same w sobie neutralne, które mogą się przekształcić w trudności w relacji miłości z Chrystusem. Jest to dekalog konstytutywnych elementów rzeczywistości: śmierć, życie, aniołowie, Zwierzchności (tajemnicze, transcendentne moce), rzeczy teraźniejsze, przyszłe, Moce (siły wyższe), to, co wysokie, to, co głębokie, inne stworzenie. Egzystencja chrześcijanina jest zagrożona nie tylko przez poważne dramaty, ale również przez niebezpieczeństwa wszelkiego rodzaju, czające się w zwykłych i codziennych sprawach.
Te dwie listy zagrożeń pokonanych przez miłość można nałożyć także na doświadczenie małżonków. Miłość małżeńska umocniona miłością Boga przeciwstawia się ciemności płynącej z rzeczy zewnętrznych i pokonuje kryzysy. Odwołując się do słów św. Teresy z Ávilla sin amor todo es nada – bez miłości wszystko jest niczym – możemy powiedzieć, że miłość nadaje smak wszystkiemu, ale również zwycięża wszystko.
Wierzący małżonkowie wchodzą na nową drogę życia świadomi, że będzie ona usiana także kamieniami, będzie prowadzić przez pustynię, przez mroźne noce, ale są też pewni, że „jak śmierć potężna jest miłość” (Pnp 8, 6). Wielki teolog Dietrich Bonhoeffer, zamęczony w nazistowskim obozie we Flossenbürgu, przed śmiercią przez powieszenie modlił się: „We mnie jest ciemność, zaś w Tobie światło; jestem sam, ale Ty mnie nie opuszczasz; nie mam odwagi, lecz Ty mi pomagasz; jestem niespokojny, ale w Tobie jest pokój. We mnie jest gorycz, w Tobie – cierpliwość. Nie rozumiem Twoich dróg, ale Ty znasz moją”.
Tłum. Dorota Stanicka-Apostoł