Logo Przewdonik Katolicki

Igrzyska niedosytu

Michał Bondyra
Fot. FRANCK ROBICHON/epa_pap

Z jednej strony bijąca rekordy złota młociarka Anita Włodarczyk, z drugiej bracia Zielińscy – sztangiści złapani na dopingu. W kraju samby choć mieliśmy chwile radości, to rozczarowań było więcej.

Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki przed wylotem do Rio ponad 240 olimpijczyków tryskał optymizmem. – Patrząc na wyniki ostatnich imprez, takiej szansy [na medale – przyp. MB] dawno nie mieliśmy – mówił. Medalowe nadzieje podsycali też eksperci nie tylko polscy, ale i zagraniczni. Prognozujący szanse medalowe holenderski portal infostrada Polakom wręczył wirtualnie 19 medali. Skończyło się na jedenastu. Uwierające status quo z trzech ostatnich igrzysk w Atenach, Pekinie i Londynie, gdzie było ich dziesięć zostało przełamane, ale tylko nieznacznie. Dlaczego? Spróbujmy na to odpowiedzieć w alfabetycznym skrócie.
 
B jak brąz
Ulubiony kolor medalu naszych olimpijczyków. Nasi reprezentanci zdobyli sześć krążków z tego kruszcu. Zaczęło się od trochę niespodziewanego brązu Rafała Majki w kolarstwie. Trzy dni później krążek tej samej barwy dołożyła wioślarska czwórka podwójna w składzie Monika Ciaciuch, Agnieszka Kobus, Maria Springwald, Joanna Leszczyńska. Potem kajakarski duet na 500 m Beata Mikołajczyk – Karolina Naja i wreszcie weteranka na zapaśniczych matach Monika Michalik oraz pięciobojowa niespodzianka – Oktawia Nowacka. Brąz ostatnim rzutem w turnieju wyszarpał też Wojciech Nowicki. Krążków w tym kolorze mogliśmy mieć jednak przynajmniej tyle co wszystkich naszych medali…

C jak czwarte miejsce
Najgorsze, bo oznaczające przegrany medal. W kuriozalnych okolicznościach, jak w przypadku mistrza świata żeglarza Piotrka Myszki, o włos, który miał dwa centymetry, jak w przypadku rewelacyjnej oszczepniczki Marii Andrejuk czy bardzo wyraźnie (bo tyle w tyczce znaczy 10 centymetrów), jak w przypadku Piotra Liska czy wioślarskiej czwórki podwójnej mężczyzn w składzie: Mateusz Biskup, Wiktor Chabel, Dariusz Radosz, Mirosław Ziętarski. Najbardziej chyba jednak żal czwartego miejsca naszych szczypiornistów, którzy choć mecz o brąz przegrali wyraźnie, to wcześniejszy półfinał jednym golem po dogrywce.
 
D jak dziewczyny
To one były siłą polskiej kadry. Czasem miało się wrażenie, że walczyły bardziej, z większą determinacją niż nasi panowie. Najbardziej zdeterminowane były te na wodzie. Z toru regatowego w Rio Polki wyłowiły aż cztery medale (złoty i brązowy wioślarki, srebrny i brązowy kajakarki). Najbardziej przekonująca była z kolei konkurująca tylko sama ze sobą złota Anita Włodarczyk w rzucie młotem. Najbardziej zdeterminowane były weteranki igrzysk zapaśniczka Monika Michalska i kolarka górska Maja Włoszczowska (obie startowały w igrzyskach po raz trzeci). Największą radością epatowała jednak trzecia w pięcioboju nowoczesnym Oktawia Nowacka.
 
G jak góry
Wspinaczka sportowa będzie dopiero w programie igrzysk w Tokio, ale jej przedsmak na rowerze dał nam Rafał Majka. Choć portal prognozujący medale brąz dawał Michałowi Kwiatkowskiemu, to zdobył go właśnie kolarski specjalista od gór z Zegartowic. To on wytrzymał morderczy dystans 237 km po górskiej pętli, na którym przewyższenie wyniosło 4,5 km! Trzeba przyznać, że dziesiąty dla kolarstwa na igrzyskach medal mógł mieć inny kolor. Po tym jak świetnie rozprowadził Majkę Kwiatkowski, a na zjeździe na 11 km od mety wywrócili się towarzysze ucieczki, Polak znalazł się sam na prowadzeniu, mając 20 sekund przewagi nad grupą pościgową. Nie dał rady samotnie wywalczyć złota, bo na 1,5 km przed metą dogoniło go dwóch innych rywali. Majka, tyle że Włoszczowska, wywalczyła z kolei medal srebrny. Powtórzyła w ten sposób swój wyczyn z igrzysk w Pekinie.
 
K jak kajaki
Dwadzieścia lat – tyle o medalu igrzysk marzyła Marta Walczykiewicz. Zanim po pasjonującym finiszu zdobyła na torze regatowym w Rio srebro, cztery lata temu musiała przełknąć gorzką porażkę. I to dwukrotnie. W stolicy Anglii najpierw była czwarta, potem piąta. Wytatuowała sobie kółka olimpijskie na nadgarstku, by podczas morderczych treningów przypominały o głównym celu: medalu igrzysk. Zrealizowała go w Rio, gdzie ustąpiła tylko wielkiej faworytce Lisie Carrington z Nowej Zelandii. Na medal poczekać musiały też Beata Mikołajczyk i Karolina Naja. One jednak tylko cztery lata. W Rio powtórzyły bowiem swoje osiągnięcie z poprzednich igrzysk. – Jesteśmy płeć piękna i silna – mówiły po finale ze śmiechem. Tego ostatniego nie było widać na twarzy Mateusza Polaczyka. Nasz kajakarz górski typowany był nawet do złota. Prowadził, ale potem nie ustrzegł się błędów, które kosztowały go medal.
 
M jak młot
„Pani Anito, pierwszy rzut na zaliczenie, drugi na rekord olimpijski, trzeci na rekord świata” – napisał Anicie Włodarczyk przed finałem w rzucie młotem jeden z internautów. – Tak jak kolega chciał, tak zrobiłam – żartowała młociarka. Najpierw rawiczanka rzuciła na odległość 76,35 m, potem pobiła rekord igrzysk rzutem 80,40 m, by w końcu pobić swój kolejny rekord świata, posyłając młot na 82,29 m. To był konkurs jej życia! Murowana faworytka do złota nie dość, że wytrzymała presję, to jeszcze potrafiła na najważniejszej imprezie czterolecia pobić własny rekord świata. Czapki z głów. Czapkę – tyle że mocno zasłaniającą oczy – najchętniej założyłby drugi nasz pewniak do mistrzostwa olimpijskiego. Paweł Fajdek, który wygrywał ostatnich dziesięć zawodów, tym razem nawet nie awansował do finału! Jego młot poleciał ledwie powyżej 72 m. Tak słabego konkursu Polak nie miał od… czterech lat. Na poprzedniej olimpiadzie w Londynie do finału też się nie zakwalifikował, bo wtedy spalił trzy próby. Na szczęście honoru męskiego młota skutecznie podjął się bronić Wojciech Nowicki. Zawsze w cieniu Fajdka, do finału wszedł z najlepszym wynikiem. W ostatniej próbie posyłając młot na odległość 77, 73 m zapewnił sobie brąz, srebro przegrywając o 6 cm.
 
N jak nandrolon
Nandrolon to steryd anaboliczny, prehistoryczny. Używany głównie w latach 80. i 90. ubiegłego wieku. Okazuje się, że nie tylko wtedy. Kontrole antydopingowe jednoznacznie wykazały jego bardzo podwyższoną obecność u braci Zielińskich. Bardziej utytułowany, Adrian miał bronić olimpijskiego złota z Londynu. – Nie wiem, jakim cudem ta substancja znalazła się w moim organizmie. Z Tomkiem jedliśmy to samo. Ta sama suplementacja, te same odżywki. Możliwe, że jakaś była zanieczyszczona – wyjaśniał, gdy spakowany opuszczał Rio. Szkoda, że na igrzyskach, z których zostali wyeliminowani dopingowicze z Rosji, to Polski sport dzięki ciężarom stał się synonimem dopingu.
 
P jak pięciobój
Dodajmy nowoczesny. Tu na medal liczyli tylko niepoprawni optymiści. A na medal Oktawii Nowackiej ludzie nieznający chyba jej historii. Urodzona w Stargardzie Szczecińskim
25-latka przez kontuzję stopy nie biegała pół roku, a jeszcze w marcu chodziła o kulach. By tego było mało, dwa lata temu wróciła do sportu po dwóch operacjach kolana. Pewnie dlatego mimo prowadzenia po szermierce, pływaniu i jeździe konnej, w biegu połączonym ze strzelaniem nie dała rady obronić złota. Jest chyba największym pozytywnym polskim zaskoczeniem tych igrzysk. Pierwszą w historii olimpiady Polką, która indywidualnie w tej dyscyplinie stanęła na podium.
 
R jak ręczni
Emocjonalny rollercoaster – tak trzeba by opisać występ naszych szczypiornistów w Rio. Wyjście z grupy dali nam Niemcy, ci sami, którzy potem odarli nas z brązu. Wcześniej były jeszcze dwa kapitalne mecze. Najpierw z Chorwacją, tą samą, która na Euro w Polsce zbiła nas 14 golami. Tam koncert zagrał młody bramkarz Piotr Wyszomirski i weteran Karol Bielecki, który sześć lat wcześniej w meczu właśnie z Chorwatami stracił oko. Drugi koncert w półfinale z Duńczykami i znów dwóch tych samych bohaterów. Dogrywka i porażka. Jedną bramką, a jakże. – Niektórzy mówili, że mamy dwie medalowe szanse, a mnie się wydaje, że wcale tak nie było. Mieliśmy tylko jedną – mówił ze łzami w oczach po przegranym brązie Wyszomirski. Mówił też potem o krzyżu, który przygniata i spod którego trzeba się podnieść. Oni się podniosą, bo mają siłę i wiarę. Mają coś, czego w Rio brakowało wielu innym naszym reprezentantom.
 
S jak siatkówka
Siatkarze obalili przysłowie „do trzech razy sztuka”. W ćwierćfinale igrzysk olimpijskich odpadli bowiem już po raz czwarty. Przepustkę do walki o medale brutalnie zabrali biało-czerwonym tym razem Amerykanie. Szybkie 3:0 pokazało miejsce w szeregu wciąż aktualnym mistrzom świata. A po przejściu jak burza grupy (jedyna porażka z Rosją w tie-breaku) miało być już pięknie i kolorowo. Nie było, bo Wlazłego, Winiarskiego czy Zagumnego naprawdę trudno zastąpić. Apetyty na medale mieli też inni siatkarze, grający nie w hali, a na piasku. Trzy pary plaż Rio wspominać dobrze nie będą. Dwie męskie, które miały medalowe aspiracje (szczególnie bardziej utytułowana Grzegorz Fiałek i Mariusz Prudel), nie weszły nawet do najlepszej 16-tki. Dla kobiecego tandemu Monika Brzostek i Kinga Kołosińska końcem przygody okazała się 1/8 finału.
 
W jak wiosła
Dwukrotny mistrz olimpijski w wioślarskiej dwójce podwójnej wagi lekkiej Robert Sycz ich wyścig określił mianem taktycznego i technicznego majstersztyku. Wioślarska dwójka Magda Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj od początku trzymała się Brytyjek Victorii Thornley i Katherine Grainger, które broniły złota z Londynu. Zaatakowały rywalki 500 m przed metą i po znakomitym finiszu zdobyły złoto. Po mistrzowsku wyrwały też do przodu Monika Ciaciuch, Agnieszka Kobus, Maria Springwald, Joanna Leszczyńska. Skończyły, jak Rafał Majka, z brązem.
 
Z jak zero
To liczba nie tylko medali, ale i finałów z udziałem tenisistów i pływaków. Ci pierwsi z Agnieszką Radwańską na czele (piąta rakieta świata) nie przebrnęli pierwszej rundy. Wyjątkiem był debel Marcin Matkowski – Łukasz Kubot, który po pokonaniu Hindusów w kolejnej rundzie uległ Hiszpanom. Występy Agnieszki Radwańskiej to osobny rozdział. Trzecie igrzyska, a Polka znów wykłada się na pierwszej lub drugiej rundzie. Pływacy do Rio przyjechali najwcześniej, by się aklimatyzować. W sile prawie dwudziestu. Miało być przynajmniej sześć finałów i co najmniej dwie szanse powalczenia o medal. Największą nadzieją był pływający 200 m stylem grzbietowym Radosław Kawęcki. Aktualny wicemistrz świata i mistrz Europy to największe pływackie rozczarowanie. Na koronnym dystansie nie przebrnął nawet eliminacji. Drugi, wicemistrz Europy na 100 m motylkiem Konrad Czerniak nie dość, że nie wszedł do finału na koronnym dystansie, to wcześniej przez gapiostwo trenera w ogóle nie został zgłoszony do eliminacji stylem dowolnym. – Jesteśmy bardzo słabo przygotowani do tych igrzysk. Nie wiem dlaczego – przyznał. To idealna puenta nie tylko dla występu pływaków, tenisistów, ale i jeszcze wielu innych sportowców z orzełkiem na piersi.
Niektórzy z nich udział w olimpijskich zmaganiach kończyli już w eliminacjach, kompletnie nie licząc się w walce o medale. A liczby mówią same za siebie: ponad 240 olimpijczyków zdobyło dla Polski 11 medali. Na jeden krążek wypadało więc średnio około 24 zawodników…
 

 Wypowiedzi: PAP, sport.pl i TVP

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki