Jesus loves you, Jesús te ama, Jésus vous aime – rozbrzmiewają okrzyki na placu przed Narodowym Forum Muzyki. Kilkuset młodych Panamczyków, Wietnamczyków, Francuzów i Kanadyjczyków przemyka przed sceną w radosnym korowodzie. Takie spotkania odbywają się codziennie w pięciu punktach miasta. Przez plac Targowy – w tłumie – maszeruje zawodowy mim w pomarańczowej peruce i okularach-olbrzymach, fotografując się z kolejnymi osobami. Na Karłowicach młodzi organizują zabawy z kilkudziesięcioma kolorowymi chustami, prezentują tańce narodowe, grają w piłkę. Na Ślęży grupa z Meksyku zaśpiewała po polsku Sto lat.
Realny świat
Do Wrocławia przyjechało 15 tys. pielgrzymów z prawie 40 krajów i pięciu kontynentów. Największą grupę stanowią osoby hiszpańskojęzyczne z Europy i Ameryki Południowej, potem Francuzi – a wśród nich spora grupa osób niepełnosprawnych. Do najbardziej egzotycznych należą mieszkańcy Karaibów, Nowej Kaledonii i Ghany.
– Spotkanie z przedstawicielami tak różnych od naszej kultur, podczas imprez i prywatnie, w domach, ubogaca. Dzięki nim wychodzę z moich utartych wyobrażeń o mieszkańcach danego kraju i odkrywam, że wszyscy w swoim człowieczeństwie jesteśmy do siebie podobni, wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi – mówi Magdalena Drogosz, wolontariuszka ŚDM, na co dzień urzędniczka.
– Otwierają mnie na relacje, sprawiają, że pozostaje w nas cząstka osób tak bardzo różniących się kulturą i mentalnością, jak np. nasi goście z Ekwadoru – opisuje swoje doświadczenie Natalia Kowalewska, gimnazjalistka. – Staje się atrakcyjną szansą, by zrezygnować choć na chwilę z życia w wirtualnym świecie smartfonów i gier, i nawiązać kontakt w realu.
Moi rozmówcy twierdzą zgodnie, że – mimo barier językowych (niemal wszyscy mówią po angielsku, lecz mało kto porozumiewa się na tyle swobodnie, by rozmawiać na głębokie tematy) – porozumienie nie jest problemem. Wszyscy rozwijają swoją kreatywność, porozumiewając się gestem, rysunkiem, zdjęciem, słownikiem internetowym, piosenką czy wspólnym tańcem.
Rozmowa tańcem
Tego, w jaki sposób taniec zastępuje werbalną komunikację, doświadczam szczególnie tuż przed koncertem na Stadionie Wrocław. Senegalczycy i Senegalki – czekający na płycie stadionu wśród tysięcy innych nacji – tworzą krąg, poruszając się energicznie w rytm wybijany przez ich kolegów na djembe. Każdy porusza się nieco inaczej – wsłuchany w takt swojego ciała. To, jak w afrykańskim tańcu odbywa się pozawerbalna komunikacja, hipnotyzuje. Senegalczyk i Hiszpan z wysoko podniesionymi głowami, pewni siebie i znający rytm swoich ciał, staczają niemy pojedynek. Który energiczniej, bardziej naturalnie zaprezentuje taniec. Kolejny Senegalczyk, szczuplejszy i wyższy buduje pełny napięcia i otwartości dialog z temperamentną i nieustępliwą Senegelką.
Afrykańczycy i Latynosi swoją radością i spontanicznością przyciągają uwagę zarówno na stadionie, jak też na ulicach, w tramwajach, zaskarbiając sobie sympatię wielu z moich rozmówców. – Od Latynosów uczę się radosnej, pełnej ufności wiary i serdecznej relacji z drugą osobą – mówi Aneta Skórnicka, wolontariusz i przewodnik podczas ŚDM, która na swoim koncie ma wiele interesujących wypraw po Europie i Ameryce Południowej. – Fascynuje mnie to, że gdy coś się dzieje nie po ich myśli, reagują zazwyczaj ze spokojem i wiarą, że to dzieje się po coś i do czegoś prowadzi. Przekonaniem, że Pan Bóg zawsze nad nimi czuwa.
Zupełnie inaczej niż Afrykańczycy i Latynosi prezentują się podczas diecezjalnych przygotowań do ŚDM przedstawiciele Azji. Bardziej systematyczni, hierarchiczni, spokojni. – Z zainteresowaniem pytają o naszą historyczną przeszłość, o to, jak poradziliśmy sobie z komunizmem – mówi Magdalena Drogosz. Te doświadczenia są im bliskie – bo sami na co dzień ocierają się o komunistyczną ideologię.
Miasto kultury, miasto spotkań
To, co łączy młodych z pięciu kontynentów to zdecydowanie współczesna pop-kultura. Widać to choćby przy wspólnym tańczeniu Macareny podczas jednej z MercyFest, w czasie prywatnych rozmów przedstawicieli z różnych kontynentów o muzyce rock i w trakcie koncertu na Stadionie Wrocław, gdzie serca publiczności podbiła s. Cristina Scucci z Włoch, śpiewająca rozrywkowe przeboje Cyndi Lauper, Alici Keys, Pharrella Williamsa czy Madonny. Publiczność doskonale bawiła się przy dynamicznych rytmach, klaszcząc, śpiewając i poruszajac się w takt kolejnych utworów. Wśród nich Jan Inglot, kleryk, który w swoim rodzinnym domu gościł dwóch seminarzystów z Madrytu. – Gorące rytmy śpiewane przez siostrę były dla moich gości o wiele bardziej atrakcyjne niż obce im kulturowo piosenki Słowian, zaprezentowane w drugiej części koncertu – podsumowuje.
A druga część była wydarzeniem niezwykłym, obliczonym na europejską skalę. Ponad tysiąc chórzystów z większosci krajów Europy, podczas koncertu zatytułowanego „Singing Europe”, wykonało wspólnie najsłynniejsze europejskie piosenki: Kalinkę, Kukułeczkę, Ederlezi czy O sole mio. – To koncert mający na celu połączenie ŚDM i programu Europejska Stolica Kultury Wrocław 2016 r. – wyjaśniają organizatorzy z ramienia miasta. Kontynuuje takie tradycje wrocławskie jak Gitarowy Rekord Guinnessa 2016, a jego widzami było 22 tys. osób.
Diecezjalne ŚDM doskonale wpisało się w panoramę kulturalną Wrocławia, który od lat nazywa się „miastem spotkań”. Wymiar fizycznej, psychiczno-emocjonalnej i kulturowej wymiany został tu w sposób szczególny połączony z wymiarem wiary. Wrocław na czas Dni w Diecezji przyjął nazwę Galilea, podkreślając głębokie znaczenie spotkania człowieka z człowiekiem, które równocześnie zawsze jest spotkaniem ze Zmartwychwstałym.