Te pytania padają coraz częściej nie tylko w Polsce i pewnie dlatego otrzymaliśmy oficjalną wypowiedź Kościoła na temat działania Ducha Bożego. 14 czerwca w Watykanie przedstawiono List Kongregacji Nauki Wiary Iuvenescit Ecclesia do biskupów Kościoła katolickiego, dokument o relacji między darami hierarchicznymi a charyzmatycznymi w Kościele. Jednak wydaje się, że chodzi o coś jeszcze ważniejszego, o pytanie, powracające uporczywie i nieśmiało po spotkaniach w parafii – jak mogę otrzymać Ducha Świętego? Czy na mnie może zstąpić Duch Święty?
Czy można się dziwić ludziom, że chcą doświadczyć Słodkiej Serc Radości? Słyszą niemało o przykazaniach, powinnościach, a budzi się pragnienie chłodnej rosy dla zmęczonego serca jak na spalony grunt, o naprawdę dobry chleb na głodnego dłoń. Zdarza się przekonanie, że Ożywiciel działa wyłącznie przez nałożenie rąk osób, które „mówią językami”, bo przeżyły tzw. chrzest w Duchu Świętym. Można też spotkać krytykę tej modlitwy, jako „nowej mody z Zachodu” i przerostu emocji nad treścią – zarówno modlitwy, jak i życia codziennego. Trzeba przyznać, że grupy charyzmatyczne niekiedy nie ułatwiają sprawy, zwłaszcza jeśli sposobem obecności w Kościele jest udział w modlitwie tylko na własnych spotkaniach…
Piękny dar
Co znaczy słowo „charyzmat”? To dar Boży, dobry i piękny, wspierający osobę i całą wspólnotę, np. dar mądrości, pobożności, dar rady, dar męstwa wyznawania wiary w trudnych sytuacjach. Św. Paweł tzw. modlitwę językami zazwyczaj umieszcza na końcu, wcześniej wskazując na ważniejsze, które „objawiają się dla wspólnego dobra” – np. dar wiary, rozeznania i poznania wg Ducha Prawdy, pocieszania słabych, podnoszenia upadających. Apostoł uważał za normalne, że nie wszyscy modlą się językami, a nad czyniącymi cuda stawiał apostołów i nauczycieli. Darem ważniejszym niż „mówienie językami ludzi i aniołów” była dla niego miłość, nie w sensie romantycznym, lecz cierpliwa, która nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu… Wielu ludzi dostrzega łatwiej charyzmaty Ducha na spotkaniu modlitewnym niż w cierpliwej wierności powołaniu np. szarytek czy spowiedników. Czy moc Uświęciciela zauważamy w długoletnim, zgodnym małżeństwie? Nieraz czytamy efektowne wywiady o „charyzmatycznych” uzdrowieniach na życzenie, chyba rzadziej – o mocy Ducha Bożego w rodzinie z przewlekle chorymi dziećmi. Charyzmat bywa utożsamiany z mocnymi wrażeniami, a nie ze sprawdzaną latami codziennością życia. Dlaczego większe wrażenie przyjścia i działania Ducha w mocy i sile sprawia osoba osuwająca się na spotkaniu modlitewnym niż osoba zaangażowana przez 20 lat w pomoc chorym czy uzależnionym? Czy charyzmatykiem jest ktoś, kto wpada, „głosi z mocą” i znika, czy ten, kto na naszych oczach sprawdza się w wierze i wierności codziennie, latami? Boża Moc ma w słabości się doskonalić, a nie wywoływać efekty specjalne…
To bardzo ciekawe: Biblia mówi o darach i owocach. Nie chodzi więc o kwiat – śliczny i przejściowy, ale o jego owoc – dojrzały, zdrowy. Można go podać głodnemu, nakarmić, mieć samemu, nawet gdy poda się dalej. Owoce służą obdarowanemu i wspólnocie – radość, pokój, cierpliwość, dobroć, wierność, łagodność. Duch Święty, sądząc z Biblii, niezbytnio jest zainteresowany sprawianiem dobrego wrażenia – Jezus odrzuca bujne drzewo, które nie przynosi owoców…
Po co w ogóle te dary?
Pismo Święte wymienia różne dary Ducha, kładąc nacisk na ich użyteczność; pojawiają się dla wzmocnienia wspólnoty, i nie chodzi tu tylko o samą grupę modlitewną. Dokument watykański zgodnie z nauką św. Pawła jasno podkreśla docenienie charyzmatów, które są zdolne do rozbudzenia i wzmocnienia życia wiarą Ludu Bożego – bo trzeba pożywienia i lekarstw, a nie zabawek. Charyzmaty mają wspierać Ciało Chrystusa, Kościół.
Wielu ludziom trudno docenić grupy tzw. charyzmatyczne, jeśli są one rozpoznawalne przede wszystkim z darów, umieszczanych przez św. Pawła na najniższym szczeblu ważności i przydatności. Moc charyzmatów nie pokazuje się na modlitwie w zamkniętej sali, ale w wyjściu do ludzi. Czy członkowie grupy charyzmatycznej odwiedzają chorych w parafii? Są znani w domach opieki? Wspierają przygotowanie do sakramentów? List przypomina zdanie Jana Pawła II: „prawdziwe charyzmaty muszą dążyć do spotkania z Chrystusem w sakramentach”, bo Uświęciciel wzmacnia życie w Chrystusie przede wszystkim w Eucharystii. Ludzie mają prawo oczekiwać, że charyzmatycy dadzą przykład głębszego przeżywania sakramentu bierzmowania, dojrzałości chrześcijańskiej. Doradcy małżeńscy zauważają, że małżeństwa z niejednej grupy charyzmatycznej wykazują się chętnie darami charyzmatycznymi, ale nie potrafią żyć charyzmatem małżeństwa, a problemem jest wyrzucenie kosza ze śmieciami czy cierpliwość do dzieci.
„Znak sprzeciwu”
Dary Ducha Świętego, jak przypomina dokument Kongregacji, mają wzmacniać, a nie tworzyć nowe podziały w Kościele. Chrześcijanie mieli być „znakiem sprzeciwu” wobec „pogańskiego świata”, nie wobec siebie nawzajem, jak ostrzegał już Apostoł Narodów. Charyzmatycy, jeśli umieli przyjąć dar, realizowali go, pozostając w Kościele, nie usiłując go narzucać jako jedynie słuszny, zachowywali cierpliwość wobec władz kościelnych, uznając w nich charyzmat posługiwania. Św. Ignacy i św. Franciszek umieli łączyć wierność charyzmatowi z posłuszeństwem wobec papieży i biskupów. Św. Katarzyna ze Sieny pouczała lud i duchownych, jednocześnie cierpliwie poddając się kolejnym przesłuchaniom. Charyzmat realizuje się w ludziach, jak w glinianych naczyniach, które wymagają oczyszczenia i nierzadko naprawy. Dokument watykański przypomina, że charyzmat może się wiązać z krzyżem: jednak Pan Kościoła może wymagać od nas oczyszczenia, jak od wielu świętych. Św. Paweł uprzedzał – jeśli nie umiemy posługiwać się darami dla wzmocnienia Kościoła, lepiej by się nie ujawniały.
Duch Święty działa jako jedna Osoba w wielu osobach, jak deszcz, który daje jednocześnie wzrost drzewu i trawie. Każde z nich jest potrzebne i pozostaje sobą. Kościół katolicki, jak pokazuje historia, przyjmuje różnorodność charyzmatów i powołań. Istnieje wiele odmiennych szkół duchowości, charyzmatów zgromadzeń zakonnych, wspólnot i stowarzyszeń. Działanie Ducha Bożego nie zaczyna się od naszej ulubionej grupy modlitewnej, nie musi się wyrażać w jednej tylko formie. Charyzmaty, jeśli są dobrze używane, nie przeciwstawiają się sobie, lecz uzupełniają w jednym Ciele Chrystusa.
Uwielbia dusza moja Pana
Jednym ze skarbów wspólnot Ducha Świętego jest duch uwielbienia w codzienności. Ludzie przyzwyczajeni raczej do błagalnych próśb, mogą wejść w ducha Magnificat – uwielbienie bez stawiania warunków, pytań i próśb, radość z obecności Bożej, zachwyt, który jednym tchem wymienia sprawiedliwość i miłosierdzie, pochwałę Mocy działającej tu i teraz, „choćby figi nie rozkwitły” a świat był ciągle nieidealny. To wolność wezwania, by zostawić choć na chwilę te wszystkie ważne rzeczy: „a teraz chwalcie ze mną Pana”. Dobrze, by charyzmatyk był jednak świadom, że modlitwa uwielbienia może się realizować na inne sposoby, a Ducha Bożego można wzywać również poprzez Veni Sancte Spiritus. Eliasz, prorok jak ogień, nieomylnie rozpoznał Pana w ciszy, w łagodnym powiewie wiatru.
Starannie dobiera się tytuły pism watykańskich. W tym słychać echo psalmu 103, pochwały Boga, który odnawia młodość człowieka jak orła. Gdy przerośnięte ze starości pióra uniemożliwiały latanie i polowanie, orły odrzucały je, zyskując nowe. Druga młodość nie oznaczała więc porzucenia wypracowanej przez lata mądrości. Przeciwnie, odnowiona młodość orła to połączenie wirtuozerii i dojrzałości dorosłego ptaka z lekkością orlika, któremu brak życiowej mądrości uniemożliwiałby realne wykorzystanie z świeżych sił. To marzenie zarówno charyzmatyka, jak i całego Kościoła. „Duch i Oblubienica mówią: przyjdź! Maran atha!”.