Papież Franciszek jest krytykowany w mediach. Paradoksalnie częściej w tych prawicowych.
– Papież w mediach nie jest prezentowany w sposób kompletny. Ale to jest stary problem.
Dla przykładu, Paweł VI według mediów był komunistą i rewolucjonistą. Prawda jest taka, że był papieżem, który naprawdę chciał zrozumieć współczesny świat. Pragnął spotykać przede wszystkim ludzi konkretnych. Papież Benedykt XVI tuż przed wyborem na papieża wygłosił homilię, a media powiedziały o nim, że to wielki inkwizytor i nigdy nie będzie papieżem. Wspomniał w niej, że wszystko przemija w tym świecie. Zostanie tylko to, co zasiejemy w sercach ludzi. I to właśnie robi papież Franciszek.
Jaka jest zatem rada dla mediów?
– Przekazać kompletny obraz papieża jest dzisiaj rzeczą bardzo trudną. Mamy coraz więcej kanałów komunikacji, a informacje stają się coraz krótsze. To jednak, co powinniśmy robić w mediach (szczególnie wtedy, gdy papież Franciszek przyjedzie do Polski), to szczerze szukać zrozumienia tego, co jest jego przesłaniem. Bardzo często jest niestety tak, że dziennikarze zniekształcają przekaz dotyczący papieża, nakładając na niego własne idee. Działają wybiórczo i nieszczerze. To dzieje się zarówno po stronie prawej, jak i lewej. Papież natomiast nie staje politycznie ani po lewej, ani po prawej stronie. Jest świadkiem Ewangelii i wielu tak go odczytuje, także niewierzący. Dlatego podkreślam, że najpierw chodzi o postawę szczerego zrozumienia tego, kim jest Franciszek, co chce powiedzieć i przekazać. Nie chodzi tyle o obraz kompletny papieża, bo to jest niemożliwe, ale o rzetelność.
Jakie zafałszowanie obrazu papieża Franciszka jest szczególnie widoczne w mediach?
– Próbuje się papieża interpretować politycznie. Franciszek nie jest jednak zainteresowany tzw. niską polityką, czyli politykierstwem. Politykierstwo spłyca, chrześcijanie natomiast muszą – zdaniem papieża – uprawiać politykę wielkich idei, a nie wzajemnego szarpania. Franciszek nie znosi upolitycznienia. Jeśli odnosi się do polityki wprost, to tylko do tej, którą rozumie jako tzw. politykę wysoką. Często cytuje papieża Pawła VI, który mówił, że „polityka jest wysoką formą caritas”. Polityka to sztuka życia w społeczeństwie, które składa się z wierzących i niewierzących, kobiet i mężczyzn różnych religii. Nie jest łatwo to zrozumieć w kraju, który, tak jak Polska, ma silną tradycję katolicką. Trzeba jednak podejmować wysiłki, aby z tej wysokiej formy polityki nie rezygnować. Wiem, że papież jest mocno krytykowany przez prawicę, ale zawsze wtedy mówi, że powtarza jedynie to, co mówili jego poprzednicy. Papież powołuje się też na zdanie Pawła VI, że polityką Kościoła jest troska o wszystkich.
Czym więc powinna charakteryzować się dzisiaj polityka wielkich idei?
– Z powodu globalizacji Europa staje się jak cały świat, różne kultury zaczynają współistnieć ze sobą coraz bliżej. Chcemy żyć w pokoju, dlatego nie możemy pozwolić na rozwój tych tendencji społecznych, które nastawiają nas do siebie wrogo.
W świecie zglobalizowanym musimy jednak powracać do jednoznacznego przekazu wartości. Wydaje się, że papież tego nie robi.
– To nieprawda. Papież chce, aby wartości przekazywać w dialogu. Powraca do myśli Pawła VI, który mówił, że dialog opiera się na jasnej tożsamości. Podczas swojej wizyty w Azji odwiedził sanktuarium męczenników koreańskich i tam powtórzył te słowa: „Żeby prowadzić dialog trzeba, być pewnym własnej tożsamości, własnych wartości”. Europa boi się dialogu z ludźmi innych kultur, ponieważ nie ma własnej tożsamości.
Ale właśnie dlatego, że tożsamość Europejczyków jest tak słaba, niektórzy proponują całkowite odgrodzenie się od świata, szczelne zamknięcie wszystkich granic.
– Tylko, że to jest iluzja. Mury prędzej czy później upadają. Jan Paweł II doprowadził do upadku muru, który zbudowaliśmy między Wschodem i Zachodem. Papież Franciszek chce zburzyć mur, który zbudowaliśmy między Północą i Południem. Tutaj pojawia się problem emigrantów. Zamiast tworzenia iluzji, że będziemy w świecie zglobalizowanym społecznością wyizolowaną, lepiej od razu uczyć się reguł wzajemnego życia w pokoju. Musimy podejmować pogłębioną refleksję nad fenomenem współczesnej migracji i nie powtarzać sloganów. Podkreślam, jest iluzją, że problemy zostaną rozwiązane w postawie izolacji i zamknięcia.
Polski Episkopat idzie za przykładem papieża Franciszka i z pomocą Caritas Polska przygotowuje projekt „korytarzy humanitarnych” dla uchodźców.
– To jest rozwiązanie bardzo zdroworozsądkowe, chrześcijańskie i głęboko ludzkie. Przypomnę, że papież Benedykt XVI mówił, że trzeba robić dwie rzeczy jednocześnie, przyjmować i szukać rozwiązania przyczyn problemu. Należy się tym zająć w postawie międzynarodowej odpowiedzialności. Trzeba zatrzymać wojny, odstąpić od wyzysku ekonomicznego w ubogich krajach oraz przestać wykorzystywać ich bogactwa naturalne, którym często towarzyszy niszczenie przyrody. Kiedy papież Franciszek podpisywał encyklikę Laudato si podkreślił, że to nie jest encyklika ekologiczna, ale społeczna, jest kontynuacją nauczania społecznego jego poprzedników. To jest wciąż ta sama pieśń, tylko zmieniają się śpiewacy.
Jak więc najkrócej ująć tożsamość chrześcijańską, której nam brakuje w Europie?
– Tożsamość chrześcijańska to otwarcie na Boga i na drugiego człowieka, otwarcie i przyjęcie. Wartością najwyższą jest otwarcie i przyjęcie miłości Boga, aby następnie obdarzać nią bliźniego. Zgodnie ze złotą regułą: kochaj Boga i kochaj drugiego człowieka.
Czy dlatego papież Franciszek mówi tyle o ubóstwie?
– Gdy papież mówi o Kościele ubogim, myśli o Kościele wolnym. Problem bogactwa był zawsze problemem podstawowym Kościoła. Tak jak w Ewangelii mowa jest o człowieku bogatym, który ma zostawić wszystko i pójść za Chrystusem (a spełniał wszystkie przykazania). Jednak zasmucił się i odszedł. Uczniowie też mieli podobne wątpliwości, bo zostawili wszystko. Nigdy apostołowie nie potępili bogactwa jako takiego, ale staje się ono problemem, gdy przesłania człowiekowi całą resztę, przesłania miłość do Boga i do drugiego człowieka. Chciałbym jednak podkreślić, że przeprowadzka papieża Franciszka z Pałacu Apostolskiego do Domu św. Marty nie była wyborem ubóstwa, ale bliskości z ludźmi.
Zbliża się pielgrzymka Franciszka do Polski. Jakie cele stawia sobie papież w związku z tą wizytą?
– Przede wszystkim chce okazać szacunek Kościołowi w Polsce z racji 1050. rocznicy chrztu Polski. W 1966 r. nie mógł go wyrazić Paweł VI z racji sprzeciwu władzy komunistycznej. Papież chce w ten sposób podziękować Polakom za ich świadectwo chrześcijańskiego życia. Chce też uczcić pamięć o Janie Pawle II, który zainicjował ŚDM, stąd też wybór Krakowa. Trzecim celem wizyty jest oddanie czci ofiarom II wojny światowej.
Co papież powie w Auschwitz?
– Dobre pytanie, bo zdajemy sobie sprawę z faktu, że jest to papież, który nie zna osobiście tragedii Europy XX w. Natomiast jego osobistym doświadczeniem jest to, że w Ameryce Południowej mógł spotkać tych, którzy z Europy uciekli, zarówno ofiary, jak i oprawców. Ponadto jego rodzice byli wśród tych, którzy po II wojnie światowej emigrowali do Argentyny. Na pewno więc uklęknie przed ofiarami europejskiej tragedii, których sam nie zna, ale które doprowadziły jego rodzinę do ucieczki z ojczyzny. Podkreślać będzie na pewno prawdę, którą wyraził II Sobór Watykański, że wzajemne współżycie chrześcijan i Żydów jest możliwe. Podejmie więc temat dialogu między Kościołem katolickim a Żydami. Franciszek jest kontynuatorem tej linii zbliżenia, którą tak intensywnie prowadził Jan Paweł II i Benedykt XVI.