Logo Przewdonik Katolicki

Holokaust farbkami

Marcin Nowak
Rysunki wykonane w getcie przez Helgę Hoškovą-Weissovą / fot. Marcin Nowak

„Maluj, co widzisz” – powiedział ojciec do 12-letniej córki, gdy do męskiego baraku przemyciła rysunek z bałwanem.

Bałwan był jej ostatnim „dziecięcym” malunkiem. Kolejne ilustracje to niekończące się kolejki po chleb, umywalnie z lodowatą wodą, chorzy na noszach i inne zakamarki getta w Terezinie. Niecodzienną wystawę można obejrzeć w Żydowskim Muzeum Galicja w Krakowie.
 
Getto – kolebka talentu
Autorką prac jest Helga Hošková-Weissová, jedno z nielicznych dzieci, które przeżyły Terezin. Obóz zagłady dla Żydów Theresienstadt powstał w 1941 r. w okupowanym przez hitlerowców Protektoracie Czech i Moraw. Helga wraz z rodzicami została włączona do jednego z pierwszych transportów. Był grudzień 1941 r., miała wtedy 12 lat. Numery 518, 519 i 520 spakowały swój dobytek do kilku walizek i z bólem pożegnały ukochaną Pragę.
Helga spędziła w Terezinie trzy długie lata. Później została deportowana do obozów w Oświęcimiu, Freibergu i Mauthausen. W maju 1945 r. razem z ciężko chorą mamą odzyskały wolność. Ojciec nie przeżył Auschwitz.
Hošková skończyła Wyższą Szkołę Wzornictwa Przemysłowego i została malarką. Jej obrazy są dziś znane na całym świecie. Jednak jej pasja nie narodziła się na akademickich wykładach. „Kolebką” geniuszu stało się getto. – Talent Helgi widzieli już jej rodzice przed wojną. Dziewczynka lubiła rysować, rodzice ją do tego zachęcali. Być może dlatego, mimo ograniczonej ilości bagażu, który mogli zabrać do Terezina, Helga spakowała farby plakatowe, ołówki i pastele – mówi Tomasz Strug z Żydowskiego Muzeum Galicja. Pierwsze rysunki powstawały na dobrej jakości papierze, później rysowała na wszystkim, co udało jej się zdobyć. Pożyczała ołówki, a gdy zabrakło także ich, malowała brudną wodą. W Terezinie stworzyła około 100 prac. – W jej rysunkach z getta zdecydowanie widać talent – nie tylko graficzny, ale także dużą wrażliwość i umiejętność dostrzegania drobnych szczegółów. Widać, jak szybko Helga dojrzewa jako artystka – ocenia Tomasz Strug. Fakt – dobrze zachowana perspektywa, proporcje, dość pewna kreska. Wielu dorosłych nie potrafiłoby namalować ilustracji, które wyszły spod ręki 12-, 13- czy 14-latki. Pooglądajmy.
 
Stracona młodość
Najbardziej przejmujące są te, na których żyje tęsknota za normalnym dzieciństwem, np. Przyszła paczka. W opisie pracy Helga pisze: „Wielkim wydarzeniem było, gdy któreś z dzieci w Kinderheimie otrzymywało paczkę. Jej na ogół skromna zawartość – chleb, herbatniki, kawałek salami – dla wygłodniałych dzieci były jak skarb. Niektóre zatrzymywały ją dla siebie, inne dzieliły się z najlepszym przyjacielem, jeszcze inne rozdawały każdemu po kawałku chleba lub herbatnika”. Albo Na czternaste urodziny – obrazek dla przyjaciółki Franki. „Przyszłyśmy na świat w tej samej porodówce, dzieliłyśmy piętrową pryczę; w Terezinie byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Wyobrażałyśmy sobie, jak to będzie za kolejne czternaście lat, kiedy obie będziemy matkami, chodzącymi w Pradze na spacery. Franka zginęła w Auschwitz, nie dożywszy piętnastu lat”.
Helga była doskonałym obserwatorem. Wstrząsają namalowane przez nią karawany. Jeden wiezie bochenki chleba, drugi „zmyślony tort urodzinowy z Pragi” – przecież „w Terezinie wszystko transportowano starymi karawanami”. Zauważa tragikomedię niemieckich Żydów – zdezorientowanych, bo myśleli, że jadą do sanatorium. Pastelami wyśmiewa obłudę okupanta, który na okoliczność wizytacji Międzynarodowej Komisji Czerwonego Krzyża najpierw zorganizował w getcie wielkie porządki, a potem występy na scenie i inne rozrywki – „na czas wizyty pozwolono chłopcom grać na podwórzu w piłkę”.
Część rysunków powstała po wojnie. Weissová namalowała to, co zapamiętała, np. stosy ciał w Mauthausen, Marsz Śmierci, baraki Auchwitz.
 
Ocalone notatki
Krakowska wystawa jest czynna do 12 czerwca, ale Helgę można także czytać. W 2013 r. po raz pierwszy ukazał się drukiem jej dziennik. Redagując przedmowę, autorka spoglądała na wydarzenia z ponad 60-letniej perspektywy. „Z początku pisałam w zeszytach szkolnych, a później – na kartkach. Jaki dziecinny charakter pisma! Cóż za rozwlekły, naiwny styl! A jednak jest to wiarygodny portret epoki, w której żyli, dorastali i ginęli moi rówieśnicy”.
Dziennik zaczyna się w chwili ogłoszenia mobilizacji w Czechosłowacji (1938 r.). Pokazuje strach okupacji i niezrozumienie („Dlaczego mnie budzisz, mamo? Co robisz, przecież nie założysz mi ubrania na piżamę…?”), a potem przesuwanie granicy wytrzymałości na upokarzające, antyżydowskie zarządzenia. Helga pisze: „W tym roku po wakacjach miałam pójść do piątej klasy. Lubię szkołę, więc na myśl, że może już nigdy nie usiądę z koleżankami w szkolnej ławce, łzy cisną mi się do oczu. Ale i z tym muszę się pogodzić, przecież czekają mnie jeszcze inne rzeczy, być może o wiele gorsze”. Prorocze słowa – ulubioną szkołę zastąpiły tzw. domy dla dzieci w Terezinie.
Przed deportacją z getta dziewczyna przekazała zeszyty swojemu stryjowi, który pracował w administracji Theresienstadt i przebywał w nim do samego końca. Wuj zamurował zapiski i rysunki w ścianie jednego z baraków – dzięki temu przetrwały. Zaraz po wojnie nastolatka dokończyła swój dziennik, „wzbogacając” go o notatki z Auschwitz, Freiberga i Mauthausen. Pisała to, co zapamiętała – „spontanicznie, szybko, pod wrażeniem niedawnych doświadczeń, na pojedynczych kartkach papieru, nawet ich nie numerując”. Dziennik kończy się w maju 1945 r. powrotem do domu, choć przecież… żadnego domu nie było.
 
Bez retuszu
Czy Helga mówi nam o Holokauście coś nowego, czy odkrywa nieznane karty? Prawdopodobnie nie. Mimo to jej świadectwo jest niezwykłe, bo pokazuje rzeczywistość taką, jaką była naprawdę. Właśnie aby ocalić prawdę, Hošková-Weissová nie zgodziła się na żadne poprawki w swoim dzienniku: „Moje losy były już tematem wielu artykułów, słuchowisk radiowych i reportaży. Ingerencje redaktorskie często całkowicie zmieniały sens wydarzeń, zniekształcały je i wypaczały”. Wraz z rysunkami, Dziennik Helgi jest tym trudniejszy, im bardziej autentyczny. To przeżycie dziecka, które doświadczyło Holokaustu wszystkimi zmysłami. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki