Kto gustuje w tych o łagodniejszym smaku, bo takie są wczesne odmiany, może się nimi zajadać do woli, pamiętając jednak, że kumulują one spore ilości azotu. Odmiany późniejsze zawierają go znacznie mniej, ale ich smak jest bardziej intensywny. Rzodkiew pochodzi z Azji Wschodniej, prawdopodobnie z Chin, gdzie do tej pory występuje w stanie dzikim. Z Krainy Smoka trafiła do Egiptu, gdzie zdołano wyhodować jej karłowatą formę, czyli dobrze nam obecnie znane, niepozorne, czerwone kuleczki. Chrupali je ze smakiem faraonowie, a także Grecy i Rzymianie. Dzięki Rzymianom w XIII w. uprawiano je w Niemczech, a później rozpowszechniły się w innych krajach europejskich. A potem ze Starego Kontynentu dotarły do Ameryki. Rychło zyskały opinię znakomitego środka regulującego trawienie i wpływającego na jasność umysłu, koncentrację, pamięć i wzrok. Z upływem czasu wyodrębniano kolejne odmiany, różniące się nie tylko wyrazistością smaku, ale także barwą (czerwone, różowe, białe i czarne) oraz kształtem (kulki, stożki, walce). Nie należy zapominać, że obok najpopularniejszej rzodkiewki czerwonej, mamy również – często myloną z rzepą – rzodkiew białą, wykorzystywaną do przyrządzania sałatek i surówek, rzodkiew czarną o licznych właściwościach leczniczych czy rzodkiew japońską.
Rzodkiewki warto często chrupać, szczególnie jeśli ktoś się odchudza, bo mają znikomą ilość kalorii: 10 dag to zaledwie 14 kalorii. A ponieważ jadamy je na surowo, więc zachowują wszystkie właściwości odżywcze, których mają doprawdy sporo. Wystarczy wspomnieć o błonniku, łatwo przyswajalnym białku, kwasie foliowym czy niacynie. Część swoich walorów zawdzięczają obecności olejku goryczkowego, który zawiera związki siarki, nadające rzodkiewkom ostry smak i pobudzające pracę układu trawiennego, wzmagające apetyt, działające antybakteryjnie i antyzapalnie. Rzodkiewki wzmacniają organizm, wspomagają pracę wątroby, pobudzają wydzielanie żółci, działają bakteriobójczo, obniżają nadmiar kwasów żołądkowych, zapobiegają niestrawnościom, stabilizują poziom cukru we krwi, wzmacniają ścianki naczyń krwionośnych i poprawiają pracę serca. Dostarczają organizmowi minerały: cynk, fosfor, magnez, mangan, miedź, potas, siarkę, sód, wapń i żelazo, a także witaminy: A, C, z grupy B, K i PP. Z tego powodu zalecane są m.in. przy anemii, niedokrwistości, schorzeniach układu pokarmowego, kamicy żółciowej czy problemach skórnych, z włosami i paznokciami. Ale wystrzegać się ich powinny osoby cierpiące na dolegliwości trzustki, zapalenie wątroby czy wrzody żołądka albo dwunastnicy. Źródłem witamin – zwłaszcza C – i niektórych minerałów są także liście, które najczęściej wyrzucamy. A szkoda, bo są najbardziej wartościową częścią rośliny, szczególnie wtedy gdy są młode. Można je wykorzystać do przyrządzania sałatek czy surówek, bo działają przeciwzapalnie, antynowotworowo i odtruwają organizm z toksyn.