Nie tylko w Polsce przedstawiciele różnych gatunków muzycznych: od popu do rocka i rapu sięgają po teksty poetów zupełnie niekojarzonych nawet przez chwilę z popkulturą. Podobnie rzecz ma się na całym świecie. Na przykład w Wielkiej Brytanii właśnie wykorzystano teksty osiemnastowiecznego poety i mistyka Williama Blake’a do utworów hiphopowych. Wykonawca, który występuje jako Testament, prezentuje twórczość Blake’a podczas trasy koncertowej, choć, jak mówi w wywiadach, w szkole nie przepadał za jego poezją. Projekt nazywa się „Blake Remixed”, a Testament występuje z kolegą, DJ Woodym, który miksuje różne dźwięki. Na koncerty przychodzą podobno i starzy, i młodzi, a projekt współtworzony z BBC ma swoją odsłonę edukacyjną i koncerty proponowane są jako pomoc dla nauczycieli języka angielskiego. Biografii Williama Blake’a autorstwa Petera Ackroyda od kilku lat nie można już było kupić, dobrze więc, że pojawiło się wznowienie. Tymczasem kilka miesięcy temu pojawiła się w Stanach Zjednoczonych zupełnie nowa biografa wizjonera napisana przez Leo Damroscha, która o Blake’u opowiada równie szeroko i interesująco, a towarzyszą jej mapy osiemnastowiecznego Londynu z zaznaczonymi miejscami związanymi z życiem Blake’a. Londyn można bowiem zwiedzać jego szlakiem i spojrzeć na to miastem okiem zupełnie innym. To Londyn pełen religijnych sekt i skonfliktowanych środowisk artystycznych szukających natchnienia w podejrzanych miejscach. Londyn niczym z horroru.
Domowa Biblia
Jakie było więc miasto i rodzina, w których wzrastał William Blake i skąd wzięły się jego mistyczne wizje, które nie opuszczały go przez całe życie? Urodził się w 1757 r. w rodzinie średniozamożnej, jego ojciec prowadził sklep tekstylny. Miał rodzeństwo, ale tak naprawdę o jego rodzinie wiemy niewiele, ponieważ nigdy, w wieku dorosłym, jej nie wspominał. Miał jedynie jakiś mistyczny związek ze zmarłym bratem, którego bardzo mitologizował. Trudno więc odróżnić prawdę od fantazji. Wiadomo, że rodzice Williama Blake’a należeli do jednej z sekt chrześcijańskich, ale jakiej? W każdym razie jego ojca pochowano na cmentarzu dla heretyków. W Londynie aż się roiło od przeróżnych sekt okultystycznych, chrześcijańskich i masońskich. W domu Williama czytano Biblię i karmiony nią był od dzieciństwa. Jego wyobraźnię kształtowały opisy biblijne, pobożne nieortodoksyjne praktyki i modlitewna atmosfera. Nikt z domowników nie wiedział, że czteroletni William spojrzał pewnego dnia przez okno i zobaczył Boga. Powiedział to dopiero wiele lat później swojej żonie, przed którą nie miał żadnych sekretów. Jednak od tamtej pory żył w dwóch światach: pełnym wizji i objawień oraz w tym codziennym, realnym. Wybierał ten nadprzyrodzony, opisywany językiem proroków. Jednocześnie obserwował Londyn podczas samotnych spacerów, a na ulicach „gniły jeszcze ścięte głowy skazańców, publicznym widowiskiem było zakuwanie w dyby, a karę chłosty wymierzano żołnierzom na ulicach”. Buntowali się tragarze, marynarze, kapelusznicy i tkacze, dochodziło do krwawych rozruchów, a główna ulica miasta była cuchnącym ściekiem, nie mówiąc o ulicach mniejszych i zaułkach. A Blake nie widział tego ciemnego pełnego brudu miasta, ale Jeruzalem pełne aniołów i proroków. W swoich późniejszych poematach będzie przedstawiał Anglię jako ziemię świętą, ojczyznę patriarchów i narodu wybranego. W ten sposób kształtowała się jego wrażliwość na piękno, które mogło pochodzić tylko z wyobraźni. Nie pochwalał kultu rozumu i nauki, gardził nimi. Był wrogiem epoki rewolucji przemysłowej, w której przyszło mu żyć. Gardził też tymi, którzy w rozumie widzieli przyszłość ludzkości i nadzieję na lepsze jutro. On nadzieję widział w wyobraźni i religijności, lecz była to religijność totalnie wolna, bez dogmatów.
Zbawcza rola wyobraźni
Jakby na przekór rewolucji przemysłowej i oświeconego rozumu Blake szukał metafizyki wśród londyńskich wizjonerów i pseudomistyków. Łatwo było znaleźć, choć sekciarze musieli się przecież ukrywać. Blake jakoś trafiał na miłośników mistyki Swedenborga, odkrywał pisma Boehmego i Paracelsusa. Wyobrażał sobie, że jest prorokiem, potomkiem biblijnych proroków, który pisze pod dyktando aniołów. Zupełnie jak Swedenborg, który zresztą w II połowie XVIII w. mieszkał w Londynie. Ale dla jemu współczesnych był zwykłym rzemieślnikiem, rytownikiem. Rytownictwem zainteresował się wcześnie, na rycinach bowiem się wychował i na nich odbierał edukację artystyczną. Tyle że wówczas rytownictwo traktowano jako zwykłe rzemiosło, a nie sztukę. Dla Blake`a to nie miało znaczenia, pochodził z rodziny kupieckiej, nie traktował sztuki jako czegoś wzniosłego, nie z tego świata. Tak na sztukę patrzyli dopiero romantycy. On chciał być dobrym rzemieślnikiem, chciał ilustrować książki, tworzyć ryciny na zamówienie, wreszcie iluminować własne poematy. Przez krótką chwilę studiował na Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych, ale nie dało mu to nic ponad kilka interesujących znajomości i wiele nieporozumień. W tym czasie kształtował się jego światopogląd i jego własna mitologia oparta na wpływach neoplatońskich. Tworzył w wymyślonych przez siebie nowych technikach rytowniczych iluminowane księgi niczym średniowieczny mnich. Jeden z jemu współczesnych napisał: „Pracował jednocześnie nad literaturą i sztuką, miał stale manuskrypt pod ręką i co jakiś czas coś dopisywał, natomiast rytowaniem zajmował się niemal bez przerwy”.
Jego dzieła opowiadają o konflikcie Rozumu i Wyobraźni. Nie znosił filozofii Bacona i Newtona, twierdził, że tylko w wyobraźni, której obrazem jest sztuka, człowiek może powrócić do stanu sprzed upadku. Bóg stał się dla niego istotą surową i oddaloną. Dla sobie współczesnych był po prostu rytownikiem dziwakiem, który nigdy nie kończył na czas zamówionych prac. Mieszkał na uboczu z żoną analfabetką, z którą łączyło go wielkie uczucie.
„W wizjonerskiej wyobraźni Williama Blake’a nie istnieją narodziny i nie istnieje śmierć, nie ma początku ani końca, jest tylko wieczna pielgrzymka w czasie ku wieczności” – takim zdaniem rozpoczyna Peter Ackroyd swoją opowieść o niezwykłym twórcy.
Czytając Blake’a
William Blake stał się inspiracją dla dwudziestowiecznych twórców, a pamięć o nim przechowali prerafaelici i romantycy. Odbiór jego sztuki wymaga erudycji i otwarcia na pozarozumowe doświadczenia. Lubili go różnej maści ezoterycy i psychodeliczni literaci, dla innych był zbyt „gotycki”. Dzisiaj każda wystawa jego rycin i sztychów jest wydarzeniem, a cytaty z jego poematów często są cytowane nawet w popkulturowych produkcjach mających ambicje intelektualne. Najpierw chętnie korzystali z niego zwolennicy otwierania drzwi percepcji za pomocą halucynogennych używek. Potem natychmiast zaadoptowali Blake’a pseudomistycy spod znaku New Age. Dzisiaj William Blake ma szansę na prawdziwą pozbawioną ezoterycznej otoczki analizę. Choć jego twórczość poetycka nie jest łatwa, to jednak nie można odmówić jej oryginalności i swoistego uroku. Istnieje kilka przekładów, świetne są zwłaszcza Stanisława Barańczaka i Zygmunta Kubiaka oraz eseje Miłosza na temat wizji świata i mitologii Blake’a w Ziemi Ulro. Oto William Blake, twórca i wizjoner, który wywyższył imaginację, przeciwstawiając ją imitacji, naukowców nazywał głupcami i w całym stworzeniu oglądał sacrum.