Logo Przewdonik Katolicki

Polityka i seriale

ks. Artur Stopka
Birgitte Nyborg, bohaterka duńskiego serialu "Rząd" / rys. A. Kurasińska / PK

W finałowej scenie czwartego sezonu House of cards główni bohaterowie, Francis i Claire Underwood, mają dla oglądających serial komunikat. Wypowiadają go patrząc prosto w kamerę, a właściwie w oczy widzów. Komunikat brzmi: „Nie damy się zastraszyć. To my siejemy terror”.

Chwilę wcześniej bez mrugnięcia okiem obserwują na żywo, jak terroryści ucinają głowę zakładnikowi. Na zakończenie trzeciego sezonu duńskiego serialu Rząd (oryginalny tytuł brzmi Borgen, czyli Zamek, będący siedzibą najważniejszych instytucji politycznych w Danii) główna bohaterka, Birgitte Nyborg, podjeżdża samochodem pod siedzibę resortu spraw zagranicznych. Wybrała tę funkcję, chociaż, gdyby się uparła, po spektakularnym powrocie do polityki mogłaby znów być premierem.
 
Polityczna „kuchnia” 
Obydwa wymienione tytuły w rankingach seriali politycznych zajmują szczytowe miejsca. Na kolejne sezony widzowie czekali z ogromnym zaciekawieniem. Nie tylko z powodu sprawnie napisanych scenariuszy, znakomitej gry aktorów i wartkiej, trzymającej w napięciu akcji. Także, a może raczej przede wszystkim dlatego, że obydwa cykle dają widzom poczucie, że zaglądają za kulisy prawdziwej polityki, że mogą zobaczyć, jak się ją rzeczywiście „robi”. Na telewizyjnym ekranie mogą śledzić mechanizmy podejmowania decyzji i motywacje, jakimi kierują się politycy. W ten sposób we własnym przekonaniu uzyskują dostęp do „tajemnej” wiedzy na temat władzy i jej sprawowania. Wiedzy zarezerwowanej dotychczas dla bezpośrednich uczestników polityki, rządzących i ich najbliższego otoczenia, doradców, konsultantów, funkcjonariuszy i członków rodziny.
 
Chociaż seriale polityczne opowiadają o wymyślonych postaciach i relacjonują fikcyjne wydarzenia, ich twórcy starają się wyrobić w odbiorcach przeświadczenie, że ukazana przez nich „maszyneria” władzy nie została wydumana, lecz odbija rzeczywistość. Często im się to udaje. Widzowie seriali political fiction także na ich podstawie wyrabiają sobie zdanie o realnej polityce jako takiej i kształtują swoje wobec niej stanowisko. Dlatego to, w jaki sposób pokazywana jest w telewizyjnych cyklach filmowych polityczna „kuchnia”, ma znaczenie.
 
Zachwyt Machiavellego 
Małżeństwo Francis i Claire Underwood, główni bohaterowie serialu House of cards, to para zdeterminowanych ludzi, którzy konsekwentnie dążą do osiągnięcia celu. Właściwie nie byłoby całej historii, gdyby Frank został sekretarzem stanu, co obiecał mu przed wyborami kandydat na prezydenta USA. Niestety, obietnica zostaje złamana. Frank postanawia się zemścić. Zaczyna urzeczywistniać zawiłą intrygę, w której równie ważne okazuje się pozbawienie władzy niesłownego prezydenta, jak i zajęcie jego miejsca przez niedoszłego sekretarza stanu. W realizacji skomplikowanego planu Franka wspiera wiernie jego żona, która ma też własne ambicje polityczne. Bohaterowie amerykańskiego serialu to ludzie pragmatyczni, cyniczni, kierujący się zasadą, że cel uświęca środki. Aby zdobyć to, czego pragną, nie cofną się przed żadnym świństwem, kłamstwem, szantażem, a nawet przed morderstwem. W ich świecie zasady moralne są wyrazem słabości, przeszkodą, której należy się jak najszybciej pozbyć. Liczy się siła, przebiegłość, brak skrupułów. Niccolò Machiavelli, autor napisanego w XVI stuleciu poradnika sprawowania władzy, zatytułowanego Książę, powinien być Frankiem Underwoodem zachwycony. Dzieło Machiavellego zaliczane jest do tradycji amoralistycznej, która odrzuca obecność w polityce norm moralnych i etycznych.
 
Błędy, porażki, ale... 
W duńskim serialu, znanym polskim widzom pod tytułem Rząd, akcja również trzyma widzów w nieustannym napięciu. Nie brak w nim intryg i budzących poważne wątpliwości moralne decyzji. Brigitte Nyborg, która otrzymuje szansę, by zostać pierwszą w dziejach Danii kobietą na stanowisku premiera, idzie na liczne kompromisy. Najpierw, aby doprowadzić do utworzenia rządu pod swoim kierownictwem, a następnie, żeby władzę utrzymać. Musi skutecznie lawirować, by zaspokoić roszczenia rozmaitych grup interesów, zarówno przy tworzeniu koalicji zdolnej do rządzenia krajem, jak i podczas sprawowania urzędu. Sprawowanie władzy stara się łączyć z byciem żoną i matką. Popełnia poważne błędy i ponosi dotkliwe porażki. Są momenty, w których władza jest dla niej najważniejsza. Nie potrafi żyć bez polityki i gdy jej kariera wydaje się definitywnie zakończona, jednak wraca, zakłada nową partię i doprowadza do sytuacji, w której jej wpływ na rzeczywistość znów jest kluczowy. Jej sukces jest tym większy, że równocześnie zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Ostatecznie jednak nie decyduje się wrócić na fotel premiera, ale zostaje jednym z najważniejszych ministrów.
 
Od wizji do decyzji 
W obydwu serialach (podobnie jak w innych produkcjach political fiction osadzonych we współczesnych realiach) ogromną rolę odgrywają mass media. Widać, że wzajemne relacje polityków i dziennikarzy
 mają ogromne znaczenie dla przekazu, który dociera do obywateli i odbiorców. Walka o wpływy (a także o bardzo duże pieniądze) sprawia, że cienka granica między informacją a manipulacją, między rzetelnym dziennikarstwem a mniej lub bardziej zakamuflowaną propagandą, raz po raz zostaje przekroczona. Do myślenia daje również – świetnie pokazane w serialu Rząd – gładkie przechodzenie z dziennikarstwa do polityki i z powrotem.
 
Dlaczego jest ważne, w jaki sposób w mediach pokazują politykę poświęcone jej seriale fabularne? Przecież pokazują fikcyjne postacie w wymyślonych sytuacjach... To prawda, jednak dla wielu stanowią jedno z istotniejszych źródeł wiedzy o tym, czym polityka jest, jak się ją uprawia i o co w niej chodzi. To na ich podstawie mnóstwo ludzi kształtuje sobie wizję polityki i wyrabia na jej temat zdanie. I podejmują decyzje, czy w ogóle mieć z nią coś wspólnego. Także na tak elementarnym poziomie, jak udział w wyborach.
 
Ubrudzić się? 
Odmienne obrazy polityki można sobie ukształtować na podstawie różnych seriali. Według House of cards to bezwzględna, pozbawiona jakichkolwiek zasad walka o władzę, która jest celem samym w sobie. Przyzwoity człowiek nie ma w niej czego szukać, bo poniesie spektakularną klęskę. Wygrywają tylko najgorsi, ci, którzy nie mają żadnych zahamowań. Według serialu Rząd, chociaż nie brak w polityce brudnych interesów, szwindli i ogromnych nadużyć, to jednak ludzie kierujący się podstawowymi zasadami, którym chodzi nie tylko o zaspokojenie własnych ambicji i żądzy władzy, nie stoją na pozycji z góry przegranych. Są w stanie jednak uczynić wiele sensownych rzeczy dla dobra wspólnego i poszczególnych obywateli.
 
Jan Paweł II definiował politykę krótko, jako „roztropną troskę o dobro wspólne”. Podkreślał również, że „Prawo i obowiązek uczestniczenia w polityce dotyczy wszystkich i każdego”. Również papież Franciszek bardzo mocno apeluje, żeby nikt nie uchylał się od udziału w polityce. Wskazuje, że nawet jeśli się w niej człowiek trochę „ubrudzi”, to nie powód, aby się od aktywności politycznej dystansować i jej unikać. Dlatego z dwóch czołowych seriali politycznych zdecydowanie bardziej wolę duński Rząd niż amerykański (choć wzorowany na brytyjskim pierwowzorze) House of cards. Bo ten pierwszy daje nadzieję, że polityka ma jednak głębszy sens. Ten drugi (przynajmniej w dotychczas zrealizowanych czterech sezonach) tę nadzieję odbiera, a nawet zabija.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki