Logo Przewdonik Katolicki

Ks. Jan Zieja – głos proroka

Tomasz Królak
Fot. Tomasz Michalak/pap

Fascynowali go św. Franciszek, Gandhi i jego imiennik, proboszcz z Ars – św. Jan Vianney. Twarz proroka – pociągła, z rozwichrzoną siwizną i długą, „bajkową” brodą. Długie wąskie dłonie, wysmukłe palce. Zszedł z obrazu El Greka?

Ks. Jan Zieja. Właśnie mija 25 lat od czasu jego śmierci. W Europejski Dzień Pamięci o Sprawiedliwych (6 marca), wraz z rotmistrzem Witoldem Pileckim i Władysławem Bartoszewskim został uhonorowany tytułem „Sprawiedliwy 2016”. Nazwiska ogłosił Dom Spotkań z Historią podczas Gali w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Europejski Dzień Pamięci o Sprawiedliwych ustanowiony został przez Parlament Europejski w 2012 r.
 
Nie zabijaj: nigdy, nikogo
Ten zakochany w Chrystusie chrześcijański radykał, ewangeliczne ubóstwo uczynił kluczem swojej posługi bliźnim. Spalał się dla innych każdego dnia – od świtu do nocy. To nie przenośnia, wystarczy przejrzeć katorżniczy rozkład dnia, jaki sobie narzucił. Radykalizm, z jakim realizował Ewangelię własnym życiem musi zawstydzać każdego, kto chce uważać się za chrześcijanina. Ale może to zbawienny wstyd. Przy jego krystalicznie czystych i popartych własnym doświadczeniem refleksjach o Ewangelii, miłości bliźniego czy istocie parafii, wiele naszych myśli brzmi jak nadęte wielosłowie i bezsensowny szczebiot.
Urodził się 1 marca 1897 r. w Ossie w powiecie opoczyńskim w ubogiej rodzinie chłopskiej. Uczył się początkowo w domu rodzinnym, później na plebanii, a od 1909 r. w gimnazjum w Warszawie. Borykał się z trudnościami materialnymi, dlatego musiał nawet przerwać edukację. Ostatecznie ukończył szkołę dzięki uzyskanemu stypendium. Bardzo interesowała go działalność społeczna. Od 1912 r. należał do tajnego skautingu. W 1915 r. wstąpił do seminarium duchownego, święcenia kapłańskie przyjął w 1919 r. Studiował na Uniwersytecie Warszawskim. Poznał matkę Elżbietę Czacką i ks. Władysława Korniłowicza, założycieli Zakładu dla Niewidomych w podwarszawskich Laskach – symbolu chrześcijańskiej otwartości i gościnności dla wszystkich poszukujących prawdy, duchowości, istotnych rozmów. Został pierwszym kapelanem tworzącego się wówczas Zakładu.
 
Gandhi
W 1920 r. brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej jako kapelan 8. Pułku Piechoty Legionów. Doświadczenia wojenne ukształtowały w nim jasne przekonanie: „«Nie zabijaj» znaczy «nigdy nikogo»”. Tłumaczył, że udział w wojnie jest przeciwko woli Bożej. Po wojnie krótko studiował archeologię chrześcijańską w Rzymie, wkrótce jednak powrócił do pracy duszpasterskiej. Jego duchową „konstytucję” doskonale charakteryzuje wydarzenie z 1922 r., kiedy to stanął przed Sądem Kościelnym w Warszawie za to, że bez pozwolenia spowiadał kobietę usiłującą popełnić samobójstwo, a następnie, że wygłosił kazanie nad jej grobem bez misji kanonicznej.
W grudniu 1924 r. jedynie usilne błagania matki powstrzymały go przed wyjazdem do Indii. Był zafascynowany postacią Gandhiego i chciał wykorzystać jego inspiracje do pracy społecznej. Widział w nim z pewnością duchowe powinowactwo: przywiązanie do etycznego radykalizmu nakazującego  praktyczną realizację głoszonych przekonań i wierność sumieniu bez względu na konsekwencje, w każdych okolicznościach, do końca.
 
Ubóstwo, ubóstwo
W latach 30. związał się ze Związkiem Młodzieży Wiejskiej „Wici”, zaniepokojony pojawiającymi się w tej organizacji wpływami ateistycznymi. Był piewcą ewangelicznego ubóstwa i jego żywym świadectwem. „Rwijmy więzy mamony!” – apelował w odezwie do kapłanów w 1930 r. Zachęcał, aby zrezygnowali w swoim życiu ze wszystkiego, co ich czyni bogatymi w oczach ludzi. Był zdecydowanym przeciwnikiem wyznaczania i pobierania opłat za posługi duszpasterskie. Chciał, aby księża utrzymywali się tylko i wyłącznie z dobrowolnych ofiar. Chciał, by w jego parafii nie było nikogo uboższego od niego – i tak właśnie żył i prosił, by go nie napominać ani mu w tym nie przeszkadzać. Jego radykalizm nie zawsze był dobrze rozumiany w Kościele hierarchicznym, dlatego nie palono się z wyznaczaniem mu funkcji proboszcza.
Dokądkolwiek jednak się udawał – czy było to w Słupsku, na Polesiu czy w Warszawie – starał się wchodzić w najbardziej zaniedbane środowiska z posługą duszpasterską i pomocą społeczną, oświatową, charytatywną. Prowadził misje także wśród biedoty żydowskiej – w tym celu studiował przez dwa lata judaistykę na Uniwersytecie Warszawskim.
W czasie II wojny światowej był kapelanem Komendy Głównej AK, Batalionów Chłopskich i naczelnym kapelanem ZHP „Szare Szeregi” (od 1942 r.). Działał również w Radzie Pomocy Żydom „Żegota”. Współpracował z Zofią  Kossak w akcjach ratowania Żydów.
 
Bohaterowie cnoty
Po wojnie rozpoczął pracę duszpasterską na tzw. Ziemiach Odzyskanych, którą musiał przerwać ze względów zdrowotnych. Publicznie bronił uwięzionego prymasa Wyszyńskiego. UB chciała go aresztować, ale górę wziął strach władz przed społecznymi konsekwencjami represji wobec charyzmatycznego kapłana. Od 1962 r. mieszkał w stolicy na stałe. We wrześniu 1976 r. znalazł się w gronie 14 sygnatariuszy założycielskiego apelu Komitetu Obrony Robotników.
Przez dziesięciolecia udoskonalał ideę parafii idealnej. „Parafia katolicka – pisał – to druga po rodzinie społeczność religijna, w której z wiary nadprzyrodzonej ma się rozwinąć miłość społeczna, ożywiona chrześcijańską nadzieją”.
Zbierał ewangeliczne ziarna ze wszystkich stron, szukając ich także poza Kościołem. By się nimi zachwycić, zainspirować, przekazać innym. Zafascynowany Drogowskazami Daga Hammarskjölda, luteranina, tragicznie zmarłego sekretarza generalnego ONZ, nauczył się szwedzkiego i przetłumaczył jego dzieło (wydał je „Znak”). Wśród innych „bohaterów cnoty wartych naśladowania” wymieniał także innego luteranina Alberta Schweitzera, Mahatmę Gandhiego, powstańców z powstania warszawskiego.
Zmarł 19 marca 1991 r. w Warszawie w wieku 94 lat. Został pochowany w grobie swojej matki na cmentarzu w Laskach. Podczas pogrzebu nie było przemówień. Uszanowano zapis z testamentu: „Proszę, by podczas Mszy Świętej pogrzebowej (…) była tylko sama modlitwa za mnie i pokój między narodami całego świata, a szczególnie o jedność braterską Polaków, Litwinów, Białorusinów i Ukraińców oraz za zbawienie wszystkich ludzi”.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki