Logo Przewdonik Katolicki

Nowy wspaniały świat?

Natalia Budzyńska
Oświeceniowa idea postępu chciała zbudować społeczeństwo idealne / fot. Zachęta

W Zachęcie dobiega końca interesująca wystawa przewrotnie zatytułowana „Postęp i higiena”. To postmodernistyczny esej, w którym rolę cytatów odgrywają dzieła sztuki współczesnej.

„Idziemy naprzód do słońca, do słońca,/ I wyciągamy swe ręce w przestworza/ Do nowej zorzy, co wstaje zza morza,/ By godność ludzką umacniać do końca!”to hymn polskich eugenistów zamieszczony w jednodniówce pokazanej na wystawie. Jest idealnym streszczeniem ekspozycji: oświeceniowa idea postępu chciała zbudować społeczeństwo idealne. Idealne to znaczy wolne od błędu. Doprowadziło to do katastrofy moralnej.
Kuratorka wystawy Anda Rotenberg zaprosiła najważniejszych współczesnych artystów, wiele prac zostało wykonanych specjalnie na tę okazję. Obok nich, jako kontekst, zebrała pokaźną ilość dokumentów, tym samym również one pełnią rolę dzieł sztuki. To prawdziwie postmodernistyczna wystawa, w której zgromadzone przedmioty-dzieła-dokumenty pełnią równorzędną rolę artefaktów, będąc równocześnie zbiorem cytatów. Twórcą najważniejszym jest kurator, który wykorzystując cudze wypowiedzi, tworzy nową jakość. Najważniejsze jest to, że chce nam przekazać coś istotnego.
 
„Ulepszanie”
Postęp, ten, o którym mówi się od czasów Oświecenia, musiał być dziełem człowieka. Trzeba było wyeliminować ideę Opatrzności. Na tym właśnie polega nowoczesna idea postępu, że człowiek zajął miejsce Boga i teraz to on decyduje o tym, co dobre i idealne. Samodoskonalenie się wykluczało pojęcie grzechu pierworodnego. W związku z tym wszelkie granice mogły zostać przekroczone. I zostały. Od początku z ideą postępu łączył się pomysł „inżynierii społecznej”, której zadaniem była eliminacja elementów patologicznych. Taka wiara w postęp była wspólna dla sztuki i nauki poprzedniego stulecia. Futuryzm, konstruktywizm, suprematyzm, neoplastycyzm – takie nazwy przybierały prądy artystyczne pierwszej połowy XX w. Architektura i design tamtych czasów prowadziły do życia ułożonego i uporządkowanego, nową formę miały też przybrać nowe miasta.
Te utopijne idee pokazały swoją wykrzywioną twarz w dwóch totalitaryzmach XX w. Stąd już tylko mały krok do wszelkiego rodzaju wykluczeń, pseudonauki o czystości rasy i idealnym pięknie oraz do związanych z tym działaniom zmierzającym do likwidacji tego, co inne, a więc gorsze. To nie tylko przeszłość. Ideologia nowoczesnego postępu wciąż ma się dobrze. „Wykluczenie” to ostatnio bardzo modne słowo i być może pokazuje to skalę bycia innym, tym gorszym w świecie XXI w., którym rządzi ekonomia. Mierzymy się więc z tematyką zdrowego społeczeństwa, eugeniki, higieny rasy, tożsamości narodowej, chirurgią kosmetyczną, autokreacją. Wystawa w Zachęcie zadaje pytania, dokąd dziś zmierza modernizacja życia
 
Człowiek idealny
Postać idealnego człowieka wykonana z przezroczystego plastiku, przez który widać narządy wewnętrzne, niebieskie żyły i czerwone tętnice, wita wchodzących do Zachęty. Trzeba zadrzeć głowę, żeby mu się przyjrzeć, a on ma ręce uniesiono wysoko, jakby w geście błogosławieństwa. Ma idealne proporcje, jest też idealnie zdrowy. Człowiek model. To eksponat Muzeum Higieny w Dreźnie. Za chwilę jednak widzimy inny model człowieka, papierowy szkielet, z którego czaszki wyrasta olbrzymi, nadnaturalnych rozmiarów nos. To „Żydowski szkielet”, którego autorem jest Erez Israeli. Zaczynamy od powiązań między estetyką modernizmu a modernistyczną koncepcją higienicznego miasta, z którym łączy się idea pięknego, wygimnastykowanego ciała. Od przedwojennych planów Warszawy z wyznaczonymi higienicznymi dzielnicami przez fotosy z filmu Leni Riefenstahl Olimpiada i zdjęcia Rodczenki z parad sportowych do jedynie akceptowanego aryjskiego wyglądu tylko krok.
Sala obok w całości jest poświęcona eugenice i przedstawia instrumenty, jakimi posługiwali się eugeniści i zwolennicy frenologii. Chcieli stworzyć społeczeństwo idealne, składające się z takich jednostek, jakie filmowała Leni i fotografował Rodczenko. Obok instrumentów, którymi posługiwali się higieniści spod znaku eugeniki, możemy zobaczyć wstrząsającą w swej prostocie pracę Krystyny Piotrowskiej Oczy niebieskie – życie królewskie, oczy czarneżycie marne. To dwie fotografie twarzy  tej samej osoby, starszej pani. Na jednej ma oczy jasne, na drugim – ciemne. Efekt w kontekście przedmiotów pokazanych obok jest porażający: to kolor oczu decyduje o przeżyciu. W gablocie obok jednodniówki polskich eugenistów, zdjęcia mózgu Piłsudskiego, na ścianie portret Cyganki wykonany przez Żydówkę w Auschwitz. Dina Gottliebova wykonywała takie prace dla Josepha Mengele. W Zachęcie wisi kopia, Muzeum w Auschwitz nie udostępniło oryginału
 
Konteksty
Siła wystawy tkwi w skonfrontowaniu prac artystów współczesnych z dokumentami epoki. Słabość zaś w tym, że do jej odczytania potrzebna jest wiedza i komentarz. Ściana pokryta fotografiami ponad stu kobiet w chustach przemawia o wiele silniej, gdy wiemy, że to zdjęcia wdów, a wdowy w Indiach są ze społeczeństwa wykluczone. Powinny umrzeć w ślad za mężem. Są nikim i tak sfotografował je Santiago Sierra, od tyłu, bez twarzy. Sonia Khurana w multimedialnym dyptyku pokazuje jak skrajnie różnie można rozumieć słowo „czystość”. Również poprzez sterylizację kobiet, która w Indiach dokonywana jest masowo za brytyjskie pieniądze w ramach walki ze zmianami klimatycznymi. Obraz Gerharda Richtera ukazujący aresztowanie Wernera Heyde przemówi do nas, jeśli dowiemy się, że to człowiek zaangażowany w program eutanazji, a ciotka artysty została wysterylizowana, a potem zamordowana w ramach programu T4, który zakładał wyeliminowanie ze społeczeństwa chorych psychicznie. Niezwykle estetyczne są prace Jana Fabre w hołdzie Kongu Belgijskiemu: z pancerzyków chrząszczy ułożył reklamy zachodnich produktów, zwracając uwagę na politykę kolonialną. Z kolei praca Mariny Napruszkiny Biblioteka uchodźców dotyczy polityki azylowej Unii Europejskiej. Zebrano historie sądowe osób ubiegających się o status uchodźcy – to, czy zostaną im przyznane takie prawa, przypomina selekcję. Interesująca jest najnowsza praca Joanny Rajkowskiej Painkillers: narzędzia służące do zabijania człowieka, naboje i karabiny, wykonane zostały z masy, w której skład wchodzą sproszkowane tabletki przeciwbólowe. Zwraca uwagę na to, że często firmy farmaceutyczne, które produkują leki ratujące życie człowieka, jednocześnie pracują też nad skuteczną bronią biologiczną. Postęp może więc być jednocześnie wstępem do zagłady. To punkt wyjścia do zadania niewygodnych pytań o inżynierię genetyczną, eutanazję oraz o aborcję eugeniczną. Ale odpowiedzi każdy musi udzielić sobie sam.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki