Logo Przewdonik Katolicki

Nie wykorzystaliśmy dorobku św. Jana Pawła II

Marcin Jarzembowski

Rozmowa z biskupem dr. Stanisławem Stefankiem TChr, w latach 1996–2011 biskupem diecezjalnym łomżyńskim, członkiem Prezydium Papieskiej Rady ds. Rodziny oraz Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski, w latach 1993–2008.

Na zaproszenie Zgromadzenia Ducha Świętego głosił Ksiądz Biskup w Bydgoszczy cykl katechez, które miały być przygotowaniem do VIII Światowego Spotkania Rodzin w Filadelfii. Jaką nadzieją dla świata są rodziny? Czy my właściwie rozumiemy ich rolę? Pytam o to w kontekście wzrastającej liczby chociażby związków partnerskich
– Wszystkie tzw. nowoczesne rozwiązania są nie tylko krótkodystansowe, ale w większości wypadków po prostu puste. Nie powiem, że zakłamane, bo używają języka, który nic nie znaczy w rzeczywistości. Trudno dwóch egoistów, konsumujących biologię swoich doznań, nazwać parą, która się kocha. I świat zalewa w tej chwili fala różnego typu nacisków. Można powiedzieć, że jesteśmy już w trakcie potopu bez Arki Noego. Jednak wciąż mamy szansę, aby się uratować. Na szczęście, statystyki pokazują, że jest więcej dobrych niż złych ludzkich decyzji. Tylko nie wszystkie statystyki pokazuje się publicznie. Istnieje realne dobro w konkretnych relacjach międzyludzkich. Po drugie – jest szkoła – i tu widzę ten ratunek dla świata. Jest model, punkt odniesienia. Bo ci, którzy błądzą, bardzo szybko rozbijają sobie nosy o własne pomysły i poturbowani szukają ratunku. Można w tym miejscu przywołać tytuł jednego z programów, który jest emitowany w naszej bardzo liberalnej telewizji. Mowa o surowych rodzicach, którzy są niezwykle wymagający. Powierza im się w terapeutyczną opiekę dzieci zniszczone przez liberalne postawy partnerów, bo nie zawsze są to rodziny. I to, co zniszczyła w dziecku współczesna, reklamowana obyczajowość, próbuje się naprawić, powracając do bardzo tradycyjnego, wręcz cofniętego o jakieś sto lat trybu życia. Dostrzega się ratunek w rodzinie i to jest pewien symbol. Widzę taki ratunek w każdej uczciwej rodzinie dla tych, którzy podążyli za łatwą reklamą i zafundowali sobie nowoczesny sposób na katastrofę życia osobistego.
 
VIII Światowe Spotkanie Rodzin w Filadelfii było pewną szansą na odbudowanie w świadomości ludzi właściwego rozumienia powołania rodziny i małżeństwa?
– Myślę, że miejsce spotkania, czyli Stany Zjednoczone, i sposób komunikacji zrobiły swoje. W programie zaplanowano m.in. część studyjno-pastoralną, podczas której znalazły się podobne tematy zawarte w katechezach przygotowujących do spotkania w Filadelfii. Zostały powtórzone w sposób bardzo jasny elementy stałej nauki o małżeństwie i rodzinie. Nauki Kościoła, która spotyka się z szeroko rozumianą antropologią, czyli ze zdrowym rozsądkiem ludzi, poważnie traktujących życie małżeńskie czy w ogóle drugiego człowieka. Amerykanie potrafią takie sytuacje wykorzystywać, dzięki czemu powstanie również pewien pogłębiony ruch społeczny. W Stanach Zjednoczonych, gdzie narodziło się wiele niechlubnych rzeczy – mam na myśli chociażby legalne rozwiązania, gdy idzie o zabijanie nienarodzonych, powstają także dobre inicjatywy. Nie mamy samych aniołów, ale jesteśmy świadkami manifestacji w obronie życia czy rozwoju organizacji pro-life. Mamy Ruch Czystych Serc, Human Life International z oddziałem w Polsce. To wszystko zostało dobrze nagłośnione. Mam nadzieję, że Filadelfia stanie się takim nowym zastrzykiem. Tym bardziej że spotkanie odbywało się w przeddzień drugiej części synodu na temat rodziny. Przy tej okazji należy jasno podkreślić, że świat dziennikarsko-liberalnych środowisk chce wręcz zakrzyczeć ojców synodalnych – tak jakby oni nie mieli nic do zrobienia w Rzymie poza wypiciem cappuccino. Jesteśmy świadkami sytuacji, w której dziennikarze wszystko już wiedzą i wszystko napisali. Tak na pewno nie jest i cały ten przekaz medialny wygląda groteskowo. Myślę, że pod tym względem VIII Światowe Spotkanie Rodzin, obecność papieża, jasny głos Kościoła były bardzo oczekiwane.
 
W takim razie, pomijając często zniekształcony przez media obraz, jak bardzo potrzebny był ten synod, nawiązujący do powołania i misji rodziny w Kościele i w świecie współczesnym?
– Myślę, że nie wykorzystaliśmy do końca wielkiego dorobku św. Jana Pawła II, jego pontyfikatu, który zaczął się synodem na temat rodzin w 1980 r. Wtedy to temat Zwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów brzmiał: „Rodzina jako przedmiot i podmiot misji”. Kiedy sięgamy chociażby studyjnie do dokumentów tego synodu, co częściowo objawiło się w adhortacji apostolskiej o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym Familiaris Consortio, to widzę, że jest jeszcze sporo do wykorzystania. Myślę o wskazanych już wtedy pewnych obowiązkach. Chodzi m.in. o pracę nad młodzieżą, nad przygotowaniem jej do życia w rodzinie – pomiędzy bierzmowaniem a zawarciem sakramentu małżeństwa. Pod tym względem jako duszpasterze, katecheci i różni organizatorzy – zwłaszcza życia zbiorowego młodzieżowych stowarzyszeń – nie wykorzystaliśmy tamtego dorobku, jaki został wzbogacony przez cały pontyfikat. Na pewno rzadko słychać katechezy św. Jana Pawła II, które Ojciec Święty prowadził w trzech cyklach zaraz po swoim wyborze na Stolicę Piotrową. To pięknie wydana książka św. Jana Pawła II Mężczyzną i niewiastą stworzył ich..., dostępna również w języku polskim. Jest tam wszystko poukładane – cała antropologia, sakramentologia. To wspaniałe teksty, a prawie w ogóle niewykorzystywane. Z pewnością jest to wymagający przekaz – zarówno dla głoszącego, jak i odbiorcy. Niestety, dzisiaj łatwiej nam pójść w jakieś pouczenia psychologiczne, obserwacje natury obyczajowo-społecznej. A nie ma ładu moralnego, ładu społecznego, jeżeli nie ma ładu w rozumieniu, kim ja jestem, kim jest ta druga osoba i co oznacza słowo „miłość”, którym się posługujemy. Jestem więc przekonany, że synod odświeżył w nowych realiach zrozumienie wspaniałego orędzia, które dał Bóg, głosząc Ewangelię o rodzinie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki