Logo Przewdonik Katolicki

Reportaż na podium

Natalia Budzyńska
Swietłana Aleksijewicz / fot. PAP

Po raz pierwszy literacki Nobel trafił do rąk reporterki. To znak czasów, bo rzeczywiście literatura faktu jeszcze nigdy nie miała się tak dobrze i nie była tak popularna jak obecnie.

O tym, że Swietłana Aleksijewicz jest od paru lat wymieniana wśród najbardziej prawdopodobnych kandydatów do literackiego Nobla pisaliśmy całkiem niedawno („PK” nr 37). Mimo to wybór wydawał się niemożliwy, ponieważ jeszcze nigdy literacki Nobel nie był przyznany reporterce. Wszystkie gazety na całym świecie podkreślają, że nagroda dla Swietłany Aleksijewicz to znak uznania dziennikarstwa za sztukę literacką, że to docenienie reportażu. The New York Times podkreśla, że postawienie Aleksijewicz w jednym szeregu z takimi literackimi gigantami jak Gabriel Garcia Marquez, Albert Camus czy Alice Munro oznacza namaszczenie gatunku literackiego, który dotąd był postrzegany jako nośnik informacji, na literaturę z krwi i kości. Brzmi to nawet dosadniej, bo akurat reportaż jest osadzony w rzeczywistości bardziej niż inne gatunki literackie. Co więcej, na przykładzie Aleksijewicz widać, że forma reportażu niejednokrotnie może być bardziej literacka niż niejednego noblisty z przeszłości, a szczególnie z ostatnich kilku lat. Nie mówiąc już o treści niosących ze sobą ważne przesłanie. Jest dużo prawdy w tym, że w dzisiejszych czasach o świecie najwięcej, najdosadniej i często najpiękniej mówią właśnie reportaże.

Wreszcie uznanie
Również polscy reportażyści ucieszyli się z nagrody dla Swietłany Aleksijewicz. Wojciech Jagielski, znany reporter wojenny, przypominając, że wiele razy jako kandydat do Nobla wymieniany był Ryszard Kapuściński, powiedział, że ludzie sięgają po książki tego gatunku z powodu kryzysu, jaki przechodzą media. Teoretyk literatury prof. Michał Głowiński powiedział: „Bardzo ucieszyła mnie informacja, że nagrodę otrzymała w tym roku właśnie Swietłana Aleksijewicz. Przyznanie nagrody reporterce to charakterystyczne zjawisko dla piśmiennictwa w ogóle, zwłaszcza tego ostatnich kilkudziesięciu lat. Dawniej na świecie też tworzyli znakomici reporterzy, chociażby Egon Kisch, ale reportaż jako gatunek w ostatnich latach niezwykle awansował”. Radości nie ukrywał jeden z najczęściej tłumaczonych obecnie polskich reporterów – Mariusz Szczygieł. Jednocześnie wypomniał, że w konkursach literackich zdarza się, że zasiadają jurorzy: krytycy literaccy i profesorowie literatury, którzy zupełnie nie cenią reportażu. Tymczasem Swietłana Aleksijewicz wymienia polskich reportażystów jako tych, którzy mieli wpływ na jej twórczość. Na konferencji prasowej w Mińsku mówiła: „U was w Polsce książka dokumentalna to cała warstwa kultury. Rosyjska i białoruska kultura jak gdyby jeszcze nie dopuściły do siebie świata, są troszkę tradycyjne, piszą w sposób samowystarczalny, jak gdyby sami dla siebie. Odkrywałam świat właśnie przez takie postaci jak Hanna Krall i Ryszard Kapuściński”.

Bliżej człowieka
Królem polskiego reportażu jest ostatnio Mariusz Szczygieł. Jego książka Gottland została przetłumaczona na kilkanaście języków. Wydał właśnie, wspólnie z Wojciechem Tochmanem, książkę o Hannie Krall, która uważa go za swojego ucznia. Ale największym dziełem Szczygła jest monumentalna monografia polskiego reportażu wydana przez Czarne – wydawnictwo, które ma ogromne zasługi w rozpropagowaniu sztuki reportażu. Dwa tomy antologii zatytułowanej 100/XX to teksty stu autorów, czasem zupełnie zaskakujących. Szczygieł poszukując tekstów, przebrnął przez niewyobrażalnie wielki księgozbiór i wyłowił prawdziwe perełki. Do tego napisał wstęp i komentarze, które czyta się równie świetnie. Większość autorów publikowała w gazetach, co sprawiało, że ich reporterskie talenty były skazane na zapomnienie. Niespodzianką jest ukazanie się trzeciego tomu antologii – to nowość przygotowana na tegoroczne Krakowskie Targi Książki. Pięćdziesiąt świeżo wyszukanych tekstów, często autorów bardzo nieoczywistych, kojarzonych z zupełnie inną twórczością. Inna sprawa, czy popularność i moda na reportaż mu nie zaszkodzą? Kiedyś książki Czarnego z serii „Reportaż” można było kupować w ciemno, każda była świetna. Dzisiaj jest ich o wiele więcej, ale ich waga jest bardzo różna. Także styl pisania reportaży w gazetach wydaje się być tendencyjnie narzucony w warstwie formy. Trudno już rozróżnić autora, większość pisze pod szablon. Na szczęście wciąż możemy trafić na prawdziwą literaturę, pisarza, który pisze rzetelnie, z szacunkiem do bohatera, do kultury, którą przedstawia, do cierpienia, jakie przeżywa. Dobry reportaż bowiem zbliża do człowieka, do tego drugiego, którego często nie zauważamy. Świetny pisarz nam go przybliża, sprawia, że czujemy się, jakbyśmy byli obok niego.
 
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki