Logo Przewdonik Katolicki

Upały nie dla prądu

Marek Dłużniewski

Problemy z dostawą energii elektrycznej nie są reliktem minionej epoki. Ograniczenia bezpośrednio nie dotknęły odbiorców indywidualnych, ale nie pozostały bez wpływu na życie Polaków.

Pamiętna scena z kultowego serialu Alternatywy 4 w reżyserii Stanisława Barei, w której to pracownicy elektrowni decydują o tym, którą część miasta pozbawić prądu, w ostatnim czasie mogła przypomnieć się wszystkim śledzącym serwisy informacyjne. Oto bowiem okazuje się, że w drugiej dekadzie XXI w. wciąż musimy zupełnie poważnie brać pod uwagę, iż dostęp do energii elektrycznej, którą uznajemy za coś zupełnie naturalnego, może zostać ograniczony.
 
Limity dla wybranych
Wystarczyło kilkanaście dni upałów, żeby ta niecodzienna w naszym klimacie pogoda wpłynęła na  krajowy system energetyczny. To właśnie letnia aura i towarzyszące jej ekstremalnie wysokie temperatury stały się głównym sprawcą decyzji o ograniczeniu zasilania, okresowo nawet do 20 stopnia (pobór mocy określa skala 11–20, gdzie 20 oznacza największe ograniczenia tego poboru). Decyzję tę podjęły Polskie Sieci Elektroenergetyczne. To właśnie ta spółka jest Operatorem Systemu Przesyłowego Elektroenergetycznego i z mocy prawa, w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej, może ograniczyć jej dostarczanie i pobieranie.
Limity dotknęły tych odbiorców, których umowna wielkość mocy przekracza 300 kW. Ograniczenia te nie mogą jednak powodować niebezpieczeństwa osób ani uszkodzenia lub zniszczenia obiektów technologicznych. Dlatego też nie podlegają im takie instytucje i obiekty jak np. szpitale. I choć w naszych domach prądu nie zabrakło, to jednak zdarzały się ograniczenia w ruchu tramwajowym; w supermarketach i galeriach wyłączano klimatyzację czy ruchome schody, a ograniczenia poważnie odczuły duże zakłady przemysłowe. Ponadto sama premier Ewa Kopacz apelowała do Polaków, aby oszczędzali prąd.
 
Lato, czyli energetyczny szczyt
Letnia aura nie jest sprzymierzeńcem systemu energetycznego, jaki mamy w Polsce. Dlaczego upały    są główną przyczyną problemów z prądem? – Podstawowym typem elektrowni w Polsce są elektrownie cieplne zasilane węglem kamiennym lub brunatnym. Ponadto takie elektrownie do tego, by wytwarzać energię elektryczną,  potrzebują jeszcze kamienia wapiennego i wody do chłodzenia. Tę wodę elektrownie pobierają ze zbiorników utworzonych w tym celu przy elektrowniach bądź bezpośrednio z rzek. Na skutek upału lub braku opadów zaczyna jednak tej wody brakować. Pojawia się więc problem z chłodzeniem, a wówczas i możliwości wytwarzania energii elektrycznej są ograniczone – tłumaczy prof. Jacek Wańkowicz, dyrektor Instytutu Energetyki. Ponadto lato to okres wzmożonego zapotrzebowania na energię elektryczną. – W przeciwieństwie do tego, z czym mieliśmy do czynienia w okresie socjalizmu, szczyt zapotrzebowania na energię ma miejsce nie tylko zimą – bo mamy coraz bardziej energooszczędne budynki – ale właśnie latem, kiedy zapotrzebowanie na prąd jest większe. To teraz korzystamy z klimatyzatorów, wentylatorów i chłodziarek. W związku z wysoką temperaturą te urządzenia muszą pracować intensywnie, ale nie pracują efektywnie i potrzebują sporo energii – dodaje Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
 
Zmiany konieczne, tylko w jakim kierunku?
Czy to oznacza, że latem już zawsze będziemy zmagać się problemami energetycznymi, a być może nawet blackoutem, czyli awarią zasilania na znacznym obszarze kraju? Tak, jeśli ostatnie wydarzenia niczego nie nauczą osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo energetyczne. Jest ono kwestią absolutnie kluczową dla bezpieczeństwa narodowego, a tym samym przedmiotem wielkiej polityki. Jeśli więc w przyszłości chcemy uniknąć tego typu problemów, a kto wie być może w dłuższej perspektywie energetycznej katastrofy, to niewątpliwie w polskim systemie energetycznym muszą nastąpić zmiany. Jedne z nich mogą dotyczyć odpowiedniego zaopatrzenia elektrowni w wodę. – Na pewno w Polsce trzeba położyć długofalowy nacisk na tworzenie zbiorników retencyjnych. W naszym kraju wody generalnie jest mało, więc takie zbiorniki są potrzebne, żeby wyrównać poziom wody w rzekach – zauważa prof. Jacek Wańkowicz. Tego typu zmiana usprawniłaby istniejący system energetyczny, którego fundamentem jest węgiel. Nie byłaby jednak wolna od wad. – Budowa dodatkowych zbiorników retencyjnych nie rozwiąże problemu, podobnie jak budowa kolejnych elektrowni cieplnych, węglowych czy jądrowych. One nie tylko potrzebują wody, bez której ich wydajność spada, ale są częścią scentralizowanego systemu. A to z kolei wiąże się z koniecznością przesyłu energii na duże odległości i stratami rosnącymi wraz z temperaturą powietrza i zapotrzebowaniem odbiorców – przekonuje Grzegorz Wiśniewski.
 
Nowe źródła
Alternatywą dla scentralizowanego systemu energetyki jądrowej czy węglowej są odnawialne źródła energii. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że jedyną możliwością w tym zakresie jest zamienienie niemal każdej wolnej przestrzeni w pole wiatrakowe, bo źródeł energii odnawialnej jest zdecydowanie więcej. – Nie możemy skupić się tylko na jednym z nich, ale musimy wykorzystywać je wszystkie, w małej, lokalnej skali – zaznacza prezes Instytutu Energii Odnawialnej. Najbardziej powszechnym rozwiązaniem, zwłaszcza w takich okresach jak ten obecny, mogłaby być fotowoltaika. Co to takiego? – To m.in. specjalne panele słoneczne montowane na dachach. One sprawdzą się właśnie w okresie letnim, kiedy jest szczyt zapotrzebowania na energię, a jako że zasilane są światłem słonecznym, to właśnie wtedy mają go najwięcej i w momencie szczytu letniego najbardziej by się nam przydały –  mówi Grzegorz Wiśniewski. Jednak wachlarz możliwości jest znacznie szerszy niż energia uzyskiwana ze słońca czy rozproszona (zwłaszcza na terenach wiejskich) energetyka wiatrowa. –  Innym rozwiązaniem jest wykorzystanie biomasy, biopaliw i biogazu w małych, lokalnych blokach do wytworzenia ciepła i prądu. Na pewno chcielibyśmy mieć też elektrownie wodne, ale musimy pamiętać, że mamy stosunkowo mało „energetycznych” cieków wodnych, a te, które są, zimą zamarzają, a latem poziom wody się obniża. Melodią już niedalekiej przyszłości jest energetyka morska, energetyka wiatrowa i elektrociepłownie geotermalne – wymienia Wiśniewski.
Jak widać, możliwości jest wiele, zarówno tych zdecentralizowanych związanych ze źródłami odnawialnymi, jak i tych działających w ramach systemu centralnego, a więc energetyką jądrową, czy znacznie usprawnioną i zmodernizowaną energetyką węglową. Jeśli więc nie chcemy, żeby co roku lato zaskakiwało energetyków, tak jak zwykle zima zaskakuje drogowców, to potrzeba zmian. I to nie doraźnych, jak zmniejszenie stopnia zasilania czy oszczędzanie prądu przez zwykłego Kowalskiego, ale zmian systemowych. Inaczej czeka nas regularna „powtórka z rozrywki”, z takimi samymi albo jeszcze gorszymi skutkami jak tego lata.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki