Był nie tylko świetnym dokumentalistą, ale i artystą. Potrafił uchwycić chwilę, dramat, wyraz twarzy, głębię spojrzenia, ulotność i światło, które budowało nastrój. Fotografował świat przez ponad pół wieku – od lat 20. XX w. do późnych lat 70. Jego monograficzna wystawa w Warszawie pokazuje wszystkie etapy twórczości i jest bardzo różnorodna. Choć znany jest najlepiej jako twórca zdjęć dokumentujących życie żydowskich społeczności, zanim ich świat całkowicie przestał istnieć, to fotografował także atmosferę narastającej grozy w Niemczech, a po wyjeździe do USA także życie tamtejszych Żydów. Interesowała go fotografia jako taka, eksperymentował z kadrem, kompozycją i mikrofotografią. Najważniejszy był jednak człowiek. W jednym z wywiadów powiedział: „Jest 36 klatek na jednym filmie Leici, a 36 klatek to 36 ludzi’.
Misja
Roman Vishniac urodził się u schyłku XIX w. pod Sankt Petersburgiem w zamożnej rodzinie żydowskiej. Jego ojciec był właścicielem największej w Rosji fabryki parasoli, matka – córką handlarza diamentami. Studiował medycynę i biologię w Moskwie. W czasie I wojny światowej jego rodzina została deportowana w głąb Rosji, jak wszyscy Żydzi – car uważał, że mogą szpiegować na rzecz Niemców. Doświadczenie przesiedlenia spowodowało, że Vishniac stał się wrażliwy na wszelkie przejawy odrzucenia i prześladowania. W 1920 r. wraz z rodziną wyemigrował do Berlina, gdzie odkrył sztukę fotografii. Bardzo szybko dostrzegł, do czego mogą prowadzić przemiany polityczne. Przeczytał Mein Kampf i nie miał żadnych złudzeń co do Hitlera. Zafascynowany berlińskim modernizmem fotografował miasto i jego architekturę, ale szybko zainteresował go ferment społeczny. Dzięki jego zdjęciom możemy obserwować proces dojścia nazistów do władzy. Jako jeden z niewielu zdawał sobie sprawę z tego, że świat Żydów środkowoeuropejskich w każdej chwili może zniknąć. Już od początku lat 30. usiłował zatrzymać go na zdjęciach. W czasie nocy kryształowej w przebraniu niemieckiego oficera robił zdjęcia ukrytym aparatem. Z jednej strony mógł być posądzony o szpiegostwo, z drugiej ortodoksyjni Żydzi nie zgadzali się na fotografowanie ich. Na jego zdjęciach możemy obserwować, jak Berlin zmieniał się z miasta otwartego i nowoczesnego w miasto opanowane przez paramilitarne oddziały, obwieszone swastykami, propagandowymi plakatami, antysemickimi hasłami. Od roku 1933 Żydom nie wolno było fotografować miasta i zamieszczać swoich zdjęć w prasie. Vishniac spacerował po ulicach ze swoją córeczką i kazał jej pozować na tle obiektów, które chciał sfotografować. Miał kontakt z różnymi organizacjami pomocowymi i w ten sposób nawiązała z nim kontakt American Jewish Joint Distribution Committe, która pomagała Żydom w Europie. Organizacja ta zamówiła u Vishniaca serię fotografii dokumentujących życie ubogich społeczności żydowskich w Europie Wschodniej. W ciągu czterech lat Vishniac wyjeżdżał na tereny dzisiejszej Rumunii, Węgier, Czech, Słowacji, Ukrainy i Polski, gdzie spędził najwięcej czasu. Dzięki znajomości jidysz był dobrze przyjmowany w sztetlach i żydowskich dzielnicach, wpuszczany do domów oraz na rodzinne i religijne uroczystości. Uważa się, że zdjęcia, które wówczas powstały, są ostatnim spójnym obrazem kultury i narodu żydowskiego przed Zagładą. Jemu samemu udało się przed Zagładą uciec.
Wystawa
Od 1941 r. Roman Vishniac mieszkał w Nowym Jorku. Założył studio fotograficzne, portretował artystów i naukowców, obserwował życie amerykańskiej społeczności żydowskiej. Świat zainteresował się jego fotografiami, gdy uzmysłowił sobie ogrom Zagłady, ale dopiero w 1983 r. w Stanach Zjednoczonych ukazał się album zatytułowany Świat, który zniknął, zawierający fotografie Vishniaca z lat 30. Trzy lata temu zakończono digitalizację wszystkich prac fotografa, jest ich ponad 9 tys. Można je oglądać w International Center of Photography w Nowym Jorku i w internetowej bazie.
Trwająca w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie wystawa monograficzna pokazuje prace Vishniaca z lat 1920–1975 i gromadzi zdjęcia z jego pierwszych doświadczeń z fotografią aż po ostatnie eksperymenty z mikrofotografią. Oczywiście, najważniejszą częścią wystawy jest zbiór zdjęć świata przed Zagładą. Wiele z tych fotografii nie było pokazywanych. Vishniac po wojnie starał się odnaleźć bohaterów swoich zdjęć, także po jego śmierci podejmowano próby odszukania czy chociaż ustalenia tożsamości sfotografowanych osób. Podobno udało się to tylko w kilku przypadkach. Trudności napotyka też zidentyfikowanie miejsc. To najlepszy komentarz do tego, co zrobił Roman Vishniac – na zawsze zapisał świat, który naprawdę przestał istnieć.