Logo Przewdonik Katolicki

Tabletki Hirsta

Natalia Budzyńska
Fot. Adam Warżawa/PAP

Krzyż ozdobiony pigułkami, powiększona tabletka w pudełku z napisem „Eucharystia”. Najsłynniejszy współczesny artysta brytyjski pokazuje w Polsce wystawę „New Religion”.

Na wernisażu w CSW Łaźnia w Gdańsku tłumy ludzi. Nic dziwnego, to pierwsza w naszym kraju wystawa Damiena Hirsta, biznesmena i artysty, a także kolekcjonera sztuki. Jest uwielbiany i krytykowany, nazywany największym artystą współczesnym i zakałą sztuki brytyjskiej, hochsztaplerem i genialnym biznesmenem. Wystawa jego prac w Tate Modern w Londynie trzy lata temu zebrała największą publiczność w historii galerii. Jest najlepiej zarabiającym artystą na świecie. Krytycy już dawno przestali doszukiwać się drugiego dna czy jakiegoś głębszego przesłania w jego dziełach. Sztuką w jego przypadku coraz bardziej jest zarabianie ogromnych pieniędzy na niemal taśmowo wykonywanych sprawdzonych patentach. Nie mówią już nic nowego, a siła rażenia pierwowzorów z roku na rok słabnie. Podobnie rzecz się ma z wystawą „New Religion” – refleksja, według której w dzisiejszych czasach religią stała się nauka, nie jest niczym nowym. Marzenie o nieśmiertelności, wiara w moc pigułek i medycznych zabiegów, materializm, który zastępuje duchowość – oto nowe wierzenia. Hirst miesza porządki, sakralizując naukę i prowokując do myślenia, jednocześnie wciąż się powtarzając. Po raz pierwszy wystawę tę można było zobaczyć w Londynie w 2006 r., powstała specjalnie dla właściciela galerii Paula Stolpera i od tego czasu to Stolper decyduje o tej kolekcji, pokazując ją w różnych miejscach. Składa się na nią 50 prac, w tym ponad 40 sitodruków, kilka rzeźb i film biograficzny.
 
Rekin w formalinie
Zbiór kubków do połowy wypełnionych kawą, butelki po piwie, popielniczki z niedopałkami, sztalugi, brudne pędzle, porozrzucane gazety – tak wyglądała instalacja, którą Hirst pokazał w jednej z nowojorskiej galerii. Kuratorka określiła pracę jako „oryginalny Hirst” i wyceniła ją na setki tysięcy dolarów. Po zamknięciu galerii sprzątacz uznał instalację za zwykły bałagan i wyrzucił wszystko do śmieci. Hirst był zadowolony: oto sztuka dosięga codziennego życia. Brytyjczyk jest kontrowersyjny między innymi dlatego, że zamienia sztukę na ogromne pieniądze, co coraz częściej podważa jego wiarygodność. A jednak wciąż jego twórczość kupowana jest za niewyobrażalne sumy. Kiedy sprzedał pracę zatytułowaną Home, Sweet Home, na którą składa się popielniczka wypełniona petami, miał już na koncie kilka transakcji opiewających na tysiące funtów.
Pochodzący z robotniczej rodziny Damien Hirst jako nastolatek miał problemy z prawem, był przyłapany na kradzieży i sprawiał kłopoty. Jako student sztuk pięknych zorganizował w dokach wystawę grupową „Freeze”, która uważana jest za początek sukcesu ruchu Young British Artists. Przy okazji tej wystawy Hirst poznał Charlesa Saatchiego, twórcę największej na świecie agencji reklamowej, który uważany jest za jedną z najbardziej wpływowych osób na rynku sztuki. W jego galerii w Londynie w 1991 r. Hirst wystawił słynną instalację przedstawiającą wypreparowanego rekina zanurzonego w akwarium wypełnionym formaldehydem. Praca zatytułowana Fizyczna niemożliwość śmierci w umyśle istoty żyjącej została sprzedana za 50 tys. funtów, a w 2004 r. pewien kolekcjoner zapłacił za nią 8 mln dolarów! Na biennale w Wenecji w akwarium zanurzył rozpłataną krowę i cielaka. Potem potraktował tak inne zwierzęta. Mówiono o tym, że w czasie studiów pracował w prosektorium, że tematem jego prac jest śmierć i rozkład. Cykl martwych zwierząt pływających w szklanych akwariach nazwany Natural History sprawił, że Hirst stał się sławny. Już wtedy świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że świat sztuki to wielki rynek pieniędzy. Wkrótce Hirst otrzymał prestiżową brytyjską Nagrodę Turnera, co jednych oburzyło, a innych utwierdziło w przekonaniu, że jego twórczość jest sztuką najwyższych lotów. Można spekulować, jak wielki wpływ na odbiór Hirsta przez świat krytyków sztuki miał Saatchi, który stał się jego promotorem i mecenasem.
W każdym razie Hirst zgromadził ogromny majątek, a w 2007 r. zaskoczył wszystkich dziełem, o którym plotkował cały świat. Był to platynowy odlew ludzkiej czaszki pokryty ponad ośmioma tysiącami diamentów. Hirst trafił do Księgi rekordów Guinnessa jako autor najdroższego dzieła sztuki w historii – wartość diamentów szacuje się na 24 mln dolarów, a cenę dzieła zatytułowanego For Love of God określono na 50 mln funtów. Żeby nie było – wprawdzie Hirst odkrywczo twierdził, że ta czaszka symbolizuje ulotność ludzkiego życia – ale tytuł wcale nie ma sugerować żadnych mistycznych refleksji o ludzkiej naturze. To cytat z wypowiedzi matki Hirsta, która miała krzyknąć do syna: „Na miłość boską, co ty jeszcze wymyślisz?”, a on uznał to za dobry tytuł kolejnej pracy. Może się zastanawiać, czy tłumy, które czekały przed wejściem do galerii, przyszły zobaczyć dzieło sztuki czy brylanty?
 
Kłaniając się pieniądzowi
Hirst jest świetnym biznesmenem, który biorąc przykład z Warhola, postanowił uczynić ze swojego nazwiska markę, za którą się płaci. Kilka lat temu udało mu się nawet skłonić dom aukcyjny Sotheby's do zorganizowania trwającej dwa dni aukcji swoich dzieł. Sotheby tym samym naruszyło dwie reguły: licytowano prace żyjącego artysty i to prace, mające mniej niż 5 lat. Wszystkie zostały sprzedane za niebagatelną sumę 140 mln euro. Hirst ma własne przedsiębiorstwo, w którym jego pracownicy produkują dzieła, pod którymi się podpisuje. Mandale z martwych motyli? Proszę bardzo, można takich gablotek wyprodukować wiele i z łatwością się sprzedadzą. Akwarium z kolejną owcą? Jak najbardziej. Stąd na wystawie „New Religion” tyle obiektów złożonych z tabletek i pigułek. Nie trzeba być milionerem, żeby kupić od artysty złotą bransoletkę z motywem pigułek albo podpisaną przez Hirsta fotografię tabletek, wystarczy kilkadziesiąt tysięcy funtów. Ta masowość odziera jego instalacje z metafizyki, choć niektórzy krytycy przekonują, że sztuka zawsze flirtowała z dużymi pieniędzmi, a Hirst po prostu nie jest hipokrytą. A może jednak jest? Ostatnio brytyjskie media donoszą o splagiatowaniu przez Hirsta kilkunastu prac, w tym tych najbardziej sławnych. Ale we współczesnej sztuce zawłaszczenie staje się środkiem artystycznym. Pytanie nasuwa się samo: czy Hirst jest artystą, czy finansistą? Czy przypadkiem ową nową religią nie jest pieniądz i czy to nie w siłę i moc pieniądza wierzy, a jego piękne słowa o wielkiej sztuce są tylko pozą?
 
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki