Między tradycyjnymi, znanymi już narkotykami a dopalaczami nie można postawić znaku równości.
– To prawda. Dopalacze od narkotyków różni to, że do końca nie wiemy, co tak naprawdę w nich jest, przy rozpoznanych narkotykach przynajmniej można przewidzieć, co jest główną substancją. Przez to nie wiemy też, jakich reakcji po ich zażyciu możemy się spodziewać, jak wygląda proces trzeźwienia. Dopalacze pozostają zagadką.
Uzależnić się od nich można tak jak od narkotyków?
– Nawet szybciej. Mamy w naszym ośrodku takich pacjentów, którzy przyznają, że uzależnili się już po pierwszym zażyciu dopalaczy. Inni twierdzą, że po kilku.
To są głównie młodzi ludzie?
– Pracuję z pacjentami w wieku od 14 do 21 lat. Przeważają w tej grupie chłopcy. W zeszłym roku latem mieliśmy niewiele telefonów w sprawie przyjęć, w tym roku lista osób oczekujących wciąż się wydłuża.
Skład dopalaczy to zagadka, ale objawy po ich zażyciu możemy już jakoś opisać.
– Jednoznacznie zrobić to trudno, bo pacjenci skarżą się na różne objawy długotrwałe. Trudno rozdzielić te, które wywołały bezpośrednio dopalacze, a które są skutkiem sposobu, w jaki żyli, kiedy sięgali po dopalacze. Objawów typowych po samym zażyciu dopalaczy także nie ma. Czasem po ich zażyciu człowiek jest agresywny, nadpobudliwy, innym razem działa na spowolnionych obrotach, mogą to być także urojenia czy utrata przytomności. Pozostaje jeszcze całe spektrum zachowań osoby w zespole odstawiennym.
Pamiętam, jak przed pięcioma laty zajmując się dopalaczami, specjaliści mówili mi, że trudno jest przewidzieć długofalowe skutki. Dziś doświadczenie w tym zakresie jest większe.
– Długofalowe skutki są w pewien sposób indywidualne dla każdego pacjenta. Pomijając straty, jakie odnieśli pacjenci w czasie przyjmowania dopalaczy: uszczerbek na zdrowiu, opuszczone lata nauki, długi, które pozostały do spłacenia czy skutki konfliktów z prawem, to nawet po rocznym okresie trzeźwienia pacjenci mówią o głodach narkotykowych, problemach z koncentracją i pamięcią, lękach, podejmowaniu zachowań kompulsywnych, nadpobudliwości psychoruchowej czy trudności w radzeniu sobie z uczuciami i emocjami. Gdy nastolatek odstawia narkotyki, to często wydaje się, że rozwojowo pozostał na tym poziomie, na którym zaczął je brać. Tak jakby miał pewien czas w rozwoju do nadrobienia.
Te symptomy łatwo zauważyć „po”. A jak rodzic ma uchronić dziecko „przed”?
– Profilaktyka nie powinna zaczynać się, gdy dziecko ma kilkanaście lat, ale już we wczesnym dzieciństwie. Jednak, gdy dziecko zażyło już dopalacze, to należy przygotować się do rozmowy z nim. Rozmowy, gdy dziecko będzie trzeźwe. Poważna rozmowa z osobą pod wpływem nie ma sensu. W czasie rozmowy trzeba ustalić jasne zasady i konsekwencje wynikające z ich łamania. Zasady, które będą egzekwowane przez obojga rodziców i inne osoby biorące udział w wychowaniu dziecka. Rodzice też niekiedy obawiają się kontaktu ze szkołą, nie mówią o problemie, a nawet piszą dziecku usprawiedliwienia, chcą je uchronić przed poniesieniem konsekwencji. To pozostawia przestrzeń dla narkomanii. Warto też skorzystać z lokalnych poradni leczenia uzależnień, zarówno w kwestii pomocy dla samych dzieci, jak i rodziców.
Małgorzata Leśniewska - psycholog, wychowawca Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Uzależnień „Wierzenica”.