Zatwierdzone normy są jasne i bezkompromisowe wobec zła pedofilii. Najważniejsze jednak, by przyjęte zobowiązania były konsekwentnie wcielane w życie.
Bez taryfy ulgowej
W dokumencie dotyczącym prewencji podkreśla się, że jej celem jest „wyeliminowanie ryzyka popełnienia nadużyć seksualnych (…) przez kogokolwiek z uczestników duszpasterstwa dzieci i młodzieży”. Zwraca się uwagę na konieczność ścisłej współpracy z rodzicami, na właściwą formację kapłanów i kleryków oraz na to, że „wszystkie nadrzędne struktury duszpasterstwa dzieci i młodzieży (…) powinny przyjąć i wdrażać konkretne reguły i struktury prewencji (…). Podkreśla się znaczenie „momentu doboru personelu do pracy z dziećmi i młodzieżą” i przypomina rodzicom i opiekunom, by uwrażliwiali dzieci i młodzież „na przekraczanie granic intymności” i ich prawo do ochrony owych granic.
Równie konkretne i niepozostawiające żadnego pola manewru na ewentualne chęci tuszowania nadużyć są „wytyczne dotyczące dochodzenia przed sądem kościelnym w przypadku oskarżeń duchownych o czyny przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu z osobą niepełnoletnią poniżej osiemnastego roku życia”. Wskazuje się, że osoby winne takich nadużyć „niezależnie od pełnionej funkcji lub urzędu, zostaną pociągnięte do odpowiedzialności zgodnie z obowiązującymi normami ustanowionymi przez kompetentną władzę kościelną przy poszanowaniu prawa obowiązującego w Polsce”.
Wytyczne polskiego episkopatu za przestępstwo w tej sferze uznają zarówno seksualne obcowanie z osobą przed ukończeniem przez nią 18. roku życia, jak i „nabywanie albo przechowywanie lub upowszechnianie w celach satysfakcji seksualnej obrazów pornograficznych, przedstawiających niepełnoletnich poniżej 14. roku życia, przez duchownego – w jakikolwiek sposób i za pomocą jakiegokolwiek urządzenia”.
W dokumencie przypomina się, że „w porządku prawnym Kościoła rozstrzyganie w sprawach przestępstw seksualnych popełnionych przez duchownych wobec osób niepełnoletnich jest zastrzeżone dla Kongregacji Nauki Wiary”, co oznacza, że takie przypadki muszą być zgłaszane przez biskupów lub przełożonych zakonnych bezpośrednio do odpowiedniej dykasterii Stolicy Apostolskiej.
Wytyczne – zdecydowanie obszerniejsze od dokumentu dotyczącego prewencji – bardzo precyzyjnie i jednoznacznie określają zasady postępowania wobec domniemanego sprawcy. Stanowią m.in., że „wstępne dochodzenie kanoniczne jednoznacznie odróżnia się od postępowania prowadzonego według prawa polskiego. W przypadku gdy wcześniej zostało wszczęte postępowanie przez organy państwowe, nie rozpoczyna się dochodzenia kanonicznego, a już rozpoczęte ulega zawieszeniu do czasu zakończenia tego pierwszego”.
Niesłychanie istotnym elementem przyjętych norm jest podkreślenie troski o pomoc ofiarom. Jest to „podstawowy akt sprawiedliwości ze strony wspólnoty Kościoła, odczuwającej ból i wstyd z powodu krzywdy wyrządzonej dzieciom i młodzieży”. Tak więc przełożony kościelny zobowiązany jest m.in. do udzielenia ofierze pomocy duchowej, psychologicznej, a w razie potrzeby zapewnienia konsultacji prawnej.
Irlandzkie memento
Warto i trzeba na kwestię obecnie zatwierdzonych i obowiązujących już norm w sprawie seksualnego wykorzystywania dzieci spojrzeć przez pryzmat niedawnego, irlandzkiego referendum na temat „małżeństw” homoseksualnych. Jak wyjaśnić ten gwałtowny dryf w kierunku sekularyzmu? – pyta irlandzki publicysta na łamach amerykańskiego „National Catholic Regiser”. Jego zdaniem nie ma wątpliwości, że jednym z decydujących czynników okazała się niewłaściwa postawa Kościoła wobec przypadków pedofilii wśród duchowieństwa. „Skandale dramatycznie podkopały moralny autorytet Kościoła” – stwierdza Michael Kelly.
Jeden z polskich z hierarchów podkreślił słusznie, że referendum w Irlandii stanowi ostrzeżenie dla całej Europy, w tym także dla Polski. Powstaje jednak pytanie, w jakim znaczeniu irlandzkie doświadczenie powinno stanowić memento dla naszego kraju i przed czym ono ostrzega. Wskazałbym tu na dwa elementy: wewnętrzny i zewnętrzny.
Według mnie wynik tego głosowania stanowi ostrzeżenie przed bagatelizowaniem przez Kościół postaw czy zjawisk, które mogłyby spowodować tak spektakularne i bolesne rozejście się dróg Kościoła instytucjonalnego i znaczącej części społeczeństwa. Jedną z nich byłoby właśnie niekonsekwentne stosowanie przyjętych wskazań. Nie ma powodu, by wątpić, czy dokumenty te zostaną w Polsce potraktowane z całą powagą i determinacją, niemniej przykład Irlandii pokazuje, że jakiekolwiek zaniedbania w tej dziedzinie mogą kosztować bardzo wiele. Oczywiście nie tylko bezpośrednich sprawców takich czynów, ale także cały Kościół hierarchiczny i wszystkich wiernych.
Należałoby też wspomnieć o zagrożeniu zewnętrznym, a więc o współczesnym klimacie kulturowym, sprzyjającym życiu bez zasad i zobowiązań. W dziedzinie relacji międzyludzkich przejawia się on, jak wiadomo, w dążeniu do zrównania (w prawie i w społecznym odbiorze) związków homoseksualnych z małżeństwami (na wszelki wypadek dodam: heteroseksualnymi). Przestrzegałbym jednak przed koncentrowaniem się przez Kościół na tym zewnętrznym czynniku, a więc piętnowaniem nachalnej machiny propagandy medialnej służącej społecznej rewolucji obyczajowej. Nie dlatego, bym nie doceniał jej siły i skali spustoszeń, jakie wywołuje w młodszym zwłaszcza pokoleniu. Jednak przede wszystkim Kościół winien skoncentrować się na własnej odpowiedzialności i na tym, co bezpośrednio od niego zależy, na tym, na co ma wpływ i za co odpowiada. W dziedzinie ochrony dzieci i młodzieży zobowiązany jest, by uczynić wszystko na rzecz prewencji, zaś w sytuacji, gdy pomimo wszystko zła nie udało się uniknąć – z całą mocą działać na rzecz zminimalizowania szkód. Największą zaś szkodą jest skrzywdzone dziecko, dlatego – nigdy dość powtarzać – troska o ofiary powinna zdominować wszelkie inne wysiłki.
Warto więc wyciągnąć wnioski z irlandzkiego referendum. Drastyczny spadek zaufania do Kościoła w Irlandii – czego referendum „małżeńskie” stanowi dobitny dowód – powoduje dalsze brzemienne w skutki konsekwencje: równie drastyczny spadek praktykujących, a więc i żyjących sakramentami. W ślad za tym zaś – osłabienie życia duchowego u tych, którzy wciąż praktykują.
Widać więc jak ogromna odpowiedzialność spoczywa na tych wszystkich, od których zależy sumienna aplikacja przyjętych norm. Wierzę, że w tym dziele Kościołowi w Polsce nie zabraknie determinacji i konsekwencji. Oraz że w ślad za Kościołem stosowne normy podejmą także inne środowiska i grupy zawodowe w naszym kraju.