Po upublicznieniu rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym najczęstsze pytanie brzmi: dlaczego w jego jawnej części nie znajdziemy nazwiska żadnego księdza? Zna Ojciec na nie odpowiedź?
– Prawdopodobnie dlatego, że żaden z księży, o których donosiły media, nie był recydywistą lub dopuścił się najcięższych, określonych w ustawie przestępstw, a przypomnę, że tylko takie osoby zostały umieszczone w otwartej części rejestru. Spodziewam się, że nazwiska księży skazanych za przestępstwa seksualne na szkodę małoletnich znajdują się w tej części rejestru, do której dostęp mają przedstawiciele instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi. Wolno im z niego korzystać w przypadku przyjmowania do pracy.
Moim zdaniem Ministerstwo Sprawiedliwości nie przygotowało opinii publicznej ani nie wyjaśniło jej jak ma działać rejestr, dlaczego został podzielony na dwie części, jakie kryteria decydowały o umieszczeniu w tej czy innej grupie. To spowodowało spekulacje i negatywne emocje podsycone przez media, które bezkrytycznie je przejęły.
O tym problemie chyba nie da się rozmawiać bez emocji.
– Niestety, cały czas mamy z tym duży problem. Niektórzy zawsze będą domagali się piętnowania wyłącznie księży, którzy dopuścili się przestępstw seksualnych na szkodę dzieci i młodzieży, zapominając o prostej regule: jakie społeczeństwo, takie duchowieństwo. Potwierdzają ją statystyki, które pokazują, że mamy do czynienia z problemem społecznym, bo tych przestępczych czynów dopuszczają się osoby ze wszystkich grup społecznych i zawodów, co oczywiście nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla osób duchownych. Według raportu o zagrożeniach bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce „Dzieci się liczą” z 2017 r. ponad 12 proc. dzieci w wieku od 11 do 17 lat doświadczyło przynajmniej jednej z wielu form wykorzystywania seksualnego. Czas wreszcie otworzyć oczy.
Czy Kościół już to zrobił?
– Szansa na oczyszczenie zależy od tego, czy uznamy, że mamy z tym problem.
Spójrzmy na przykład Irlandii. Przez dziesiątki lat, często przy współudziale władz i służb publicznych, zamiatano tam pod dywan. Ale w końcu mleko się rozlało, a Kościół z tego kryzysu wyszedł mocno pokiereszowany i do dziś, mimo wysiłków, nie odzyskał utraconej wówczas wiarygodności. Podobne błędy popełniono też w Stanach Zjednoczonych, gdzie działania podjęto pod wpływem masowych ujawnień po ponad 20 latach pełzającego kryzysu. Musimy uczyć się na błędach, jeśli nie chcemy iść tą drogą.
Ale mierzenie się z takim tematem nie jest łatwe.
– Nie mamy wyjścia. Odwracanie wzroku nie służy nikomu. Pamiętajmy, że komu więcej dano, ten więcej powinien od siebie wymagać. Kościół musi się więc oczyścić, pamiętając jednak, że krzywd wyrządzonych ofiarom do końca naprawić się nie da.
Prawo karne jest ważne, ale ważniejsza jest profilaktyka. Budujmy więc bezpieczne środowiska, pokażmy, jak skutecznie można mierzyć się z tym problemem, po to, by inni mogli korzystać z naszych dobrych praktyk. Jestem przekonany, że od zgorszenia można dojść do odrodzenia. Dlatego powinniśmy się zjednoczyć i zmierzyć z tym problemem bez czekania nie wiadomo na co.
O. Adam Żak .Jezuita, koordynator Episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży; dyrektor Centrum Ochrony Dziecka przy Akademii Ignatianum w Krakowie
Kościół wobec pedofilii
„Z całą mocą podkreślamy – nie ma żadnej tolerancji dla pedofilii. Takie stanowisko zajmuje cały Kościół w Polsce – tak duchowni, jak i świeccy katolicy”. To fragment dokumentu polskiego Episkopatu z 2013 r. Efekty? Konsekwentnie stosowane są wypracowane przez Konferencję Episkopatu Polski „Wytyczne dotyczące wstępnego dochodzenia kanonicznego w przypadku oskarżeń duchownych o czyny przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu z osobą niepełnoletnią poniżej osiemnastego roku życia” oraz dokument dotyczący „prewencji nadużyć seksualnych wobec dzieci i młodzieży i osób niepełnosprawnych w pracy duszpasterskiej i wychowawczej Kościoła w Polsce”. W 2014 r. powstało Centrum Ochrony Dziecka w Krakowie, które prowadzi studia podyplomowe w zakresie prewencji i ochrony małoletnich oraz regularne szkolenia, z których skorzystało dotąd około 2 tys. osób. Ponadto we wszystkich diecezjach są delegaci ds. ochrony dzieci i młodzieży.