Logo Przewdonik Katolicki

Jestem małym nic

Małgorzata Szewczyk
Kanonizowana 17 maja Maria od Jezusa Ukrzyżowanego cieszy się w Polsce coraz większym zainteresowaniem

Czy można opisać życiorys Małej Arabki w dwóch słowach? Tak: „inwazja nadprzyrodzoności”. Ale to lapidarne sformułowanie niewiele mówi o tej kanonizowanej właśnie XIX-wiecznej karmelitance.

Bo wielością i różnorodnością darów mistycznych: ekstazy, stygmaty, lewitacje, proroctwa czy dar poezji i duchowością siostrze Mariam od Jezusa Ukrzyżowanego ustępuje nawet znany z bilokacji czy znajomości sumień o. Pio. Palestynka, Mariam Baouardy, 17 maja zostaje wyniesiona do chwały ołtarzy wraz z Francuzką Jeanne Émilie de Villeneuve, założycielką zgromadzenia sióstr Niepokalanego Poczęcia, Marią Alfonsyną Danil Ghattas z Jerozolimy, założycielką zgromadzenia sióstr Różańca św., i Włoszką − Marią Krystyną od Niepokalanego Poczęcia, również założycielką żeńskiego zgromadzenia zakonnego.
 
Emanuel z Sycylii
Jest 17 kwietnia 2009 r. Sycylijskiemu małżeństwu Biagii i Luigiemu Lo Zito rodzi się syn. Waży zaledwie 2,6 kg. Rodzice mają nadzieję, że to już koniec stwierdzonych przez lekarzy komplikacji, bo Emanuel miał dwukrotnie owiniętą wokół szyi pępowinę, konieczne było więc cesarskie cięcie. Kilka godzin później mama noworodka stwierdza, że stópki i rączki jej syna są sine. Zaczyna się trwająca w kilku szpitalach walka o życie chłopca. Diagnoza nie pozostawia zrozpaczonym rodzicom złudzeń: Emanuel cierpi na nieuleczalną chorobę serca. Jest w stanie agonalnym. 20 kwietnia 2009 r. tata noworodka w drodze po ubranka dla synka spotyka swego przyjaciela, Luigiego Ingaliso, czciciela bł. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego. Zito zwierza mu się, że szanse na uratowanie małego Emanuela są nikłe, chyba że stanie się cud. Rok wcześniej Ingaliso i jego żona podróżowali po Ziemi Świętej, uczestniczyli też w Mszy św. przy urnie zawierającej doczesne szczątki Mariam. Otrzymali też jej relikwie. Widząc pełego bólu przyjaciela, Ingaliso przekazuje mu relikwie bł. Mariam oraz incjuje łańcuch modlitwy w intencji małego Emanuela. Włącza w nią rodzinę, a także siotry karmelitanki z Betlejem i z pozostałych karmeli Ziemi Świętej. Bagia Zito w szpitalu dotyka ciała dziecka otrzymanymi od Ingaliso relikwiami.
Uzdrowienie Emaunuela jest natychmiastowe, a lekarze nie stwierdzają następstw jego schorzenia. Nie sposób nie upatrywać w tym cudownym wydarzeniu wstawiennictwa Małej Arabki. Tej, która mówiła o sobie „Jestem małym nic”.
 
Bóg da to, co niezbędne
Żyła mimo poderżniętego gardła i przebitego na wylot serca. Karmelitanka, analfabetka, która na polecenie Pana Jezusa dyktowała listy do papieża z prośbą o odprawianie raz w miesiącu Mszy św. o Duchu Świętym, przeżywała wydarzenia z Golgoty i miała dar proroctwa. „W kolebce Ojca mojego, Dawida, postawisz mi dom” − usłyszała w czasie modlitwy i tak uczyniła. Kiedy umierała, miała zaledwie 33 lata.
Jej życie od początku było naznaczone cudownością. Była wyproszonym i długo oczekiwanym dzieckiem. Jej rodzice wcześniej pochowali aż dwunastu synów, którzy umierali w kołysce z niewyjaśnionych przyczyn. Postanowili w Betlejem, w grocie Bożego Narodzenia, poprosić Matkę Bożą o narodziny kolejnego dziecka. Zostali wysłuchani. 5 stycznia 1846 r. na świat przyszła córka, której dali na imię Mariam. Rodzinne szczęście nie trwało długo. Dziewczynka miała 3 lata, gdy straciła oboje rodziców i trafiła pod opiekę do Aleksandrii do stryja. Dziewięć lat później ten chce ją wydać za mąż, ale ona zdecydowanie odmawia, za co przez stryja i rodzinę zostaje ukarana przez zdegradowanie do roli służącej. Jest bardzo źle traktowana, przeżywa trudne chwile. O swej sytuacji opowiada przyjacielowi, muzułmaninowi. Ten proponuje jej, by wyszła za niego za mąż i została muzułmanką. „Mam zostać muzułmanką? Nie, nigdy! Jestem córką Kościoła apostolskiego, rzymskokatolickiego i mam nadzieję, że przy łasce Bożej w religii tej wytrwam aż do śmierci, bo ona jest jedynie prawdziwa” − te słowa wywołują atak agresji u mężczyzny, który bez namysłu kindżałem podcina jej gardło, a będąc przekonanym, że dziewczyna nie żyje, porzuca ją w ciemnej uliczce. Po wielu latach okaże się, że Mariam przez całe życie miała szeroką na centymetr i długą na dziesięć centymetrów bliznę i uszkodzoną tchawicę, a w sercu świeżo zabliźnioną ranę. Tak naprawdę nie miała prawa żyć, ale jeszcze bardziej niezwykłe jest to, co wydarzyło się po zamachu na jej życie. Kiedy się ocknęła, była w jakiejś nieznanej grocie, a tuż obok niej krzątała się nieznana jej, ubrana w lazurową suknię kobieta. Tajemnicza opiekunka zapowiedziała jej, że już nigdy nie ujrzy swojej rodziny, że w jednym klasztorze przyjmie habit, w drugim złoży profesję, a w trzecim umrze. „Mariam, pamiętaj, zadowalaj się zawsze tym, co konieczne. Nie proś o więcej. Bóg ci zawsze da to, co niezbędne”. Dziewczyna w maju 1863 r. trafia do Marsylii, dwa lata później wstępuje do postulatu sióstr św. Józefa, by ostatecznie − w wieku 21 lat − zamknąć się za murami Karmelu. Jest raczej wątłego zdrowia, a jako siostra konwerska ma obowiązek ciężkich prac w kuchni, pralni czy w ogrodzie: „Nie potrafię wypowiedzieć szczęścia, że mogę być w karmelu. Cały dzień zachowuje się milczenie, samotność... Jest nas tutaj dwadzieścia sześć, ale oznacza to tylko jedną duszę, jedną duszę między wszystkimi”. W 1875 r. przybywa wraz z kilkoma siostrami do Betlejem, gdzie Pan Jezus nakazał jest postawić karmel. Modlą się w Grocie Bożego Narodzenia, a później, w pobliżu bazyliki, wynajmują dom na tymczasowe zatrzymanie. Współsiostry pytają Mariam: gdzie tutaj zbudujemy klasztor? A ona z biblijną wręcz prostotą odpowiada: „Bóg wskaże”. W czasie modlitwy widzi stadko gołębi siadające na przeciwległym wzgórzu, woła siostry i mówi: to tam zbudujemy nasz klasztor. Mniszki nie wiedziały, że miejsce to od wieków było nazywane wzgórzem Dawidowym, gdyż znajduje się tam grota, gdzie Samuel namaścił Dawida na króla. Mariam zobaczyła w czasie modlitwy, że Maryja dokładnie w tym samym miejscu odpoczywała, zanim porodziła Syna Bożego i że Jezus przychodził tu przed 40-dniowym postem. Budowa klasztoru trwała trzy lata. 22 sierpnia 1878 r., niosąc wodę dla pracowników, Mariam upada na schodach, łamiąc sobie przedramię. Z powodu powikłań i gangreny umiera 26 sierpnia 1878 r.
 
Nie umrą w ciemnościach
Równie zaskakująca jak wydarzenia z jej życia jest jej zażyłość z Duchem Świętym. „Pan pokazał mi wszystko. Widziałam przede mną Synogarlicę, a nad nią przelewający się kielich, tak jakby było w nim źródło. To, co wylewało się z kielicha, zraszało Synogarlicę i obmywało ją. Usłyszałam głos, który wychodził z tego wspaniałego światła. Powiedział: „Ktokolwiek będzie wzywał Ducha Świętego (…) znajdzie mnie przez Niego. Jego świadomość będzie delikatna jak polny kwiat. Jeżeli będzie to ojciec lub matka, to pokój zapanuje w jego rodzinie. Pokój będzie w jego sercu zarówno w tym, jak i w przyszłym świecie. Nie umrze w ciemności, ale w pokoju. Żarliwie pragnę, byś powiedziała, że wszyscy kapłani, którzy odprawią raz w miesiącu Mszę świętą o Duchu Świętym, uczczą mnie. A ktokolwiek mnie uczci i będzie uczestniczył w tej Mszy świętej, będzie uczczony przez samego Ducha Świętego; i będzie miał w sobie światło; w głębi jego duszy będzie pokój. To On przyjdzie uleczyć chorych i obudzić tych, którzy śpią. Na dowód tego ci wszyscy, którzy będą odprawiać tę Mszę świętą, albo będą w niej uczestniczyć, i którzy będą wzywać Ducha Świętego, nie wyjdą z tej Mszy świętej, nie doznawszy tego pokoju w głębi swej duszy. I nie umrą w ciemnościach”. Opowiadała to ta, o której biskup Lacroix z Bayonne napisał: „Bóg wybiera to, co jest najsłabsze w świecie, to co jest najbardziej pogardzane, aby zawstydzić tych to, co w świecie jest pozornie najmocniejsze, największe i wzniosłe”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki