− Czym się martwisz? − pyta ojca Julien Amblard w pogodny wieczór, na tarasie restauracji, z którego roztacza się piękny widok oświetlonej Nicei. − Chcę z tobą wygrać wszystko − odpowiada Paul. Ten krótki dialog z filmu Ze wszystkich sił głęboko zapada w pamięć, bo to, co za chwilę ma się wydarzyć, przerasta najśmielsze oczekiwania widzów.
16 godzin do zwycięstwa
Być może słowa te brzmią banalnie lub − jak pobożne życzenie, ale stanowią przełom w kontakcie ojciec-syn. Paul nie akceptuje bowiem swojego niepełnosprawnego, 17-letniego syna i czyni to w sposób dość ostentacyjny. On sam, będąc wysportowanym mężczyzną, startującym niegdyś w morderczych triathlonach Ironman i odnoszącym sukcesy, nie może pogodzić się z faktem, że jego syn nie jest tak sprawny jak on, bo ma dziecięce porażenie mózgowe. Na domiar złego Paul właśnie stracił pracę, co jeszcze potęguje napięte relacje rodzinne: nadopiekuńcza żona i matka Juliena − Claire coraz częściej traci cierpliwość w stosunku do introwertycznego i uciekającego z domu Paula. Wobec narastających problemów wydaje się, że to małżeństwo nie przetrwa, ale… sprawę w swoje niepełnosprawne (sic!) ręce bierze Julien.
Odkrywając przeszłość ojca, proponuje mu wspólny start w wyścigu Ironman w Nicei. Propozycja wydaje się absurdalna, a priori skazana na niepowodzenie. Ironman to bowiem jedna z najtrudniejszych konkurencji sportowych, podczas której zawodnicy muszą przepłynąć 3,8 km, przejechać na rowerze 180 km na rowerze i przebiec 42 km. Początkowy mur oziębłości, oschłości i obojętności we wzajemnych relacjach Paul−Julien kruszeje wraz z podjętymi − z wielkimi oporami − wspólnymi treningami ojca i syna. Z czasem niechętna wobec pomysłu nastolatka matka również zmienia zdanie, wspierając najbliższych w przygotowaniach. A nie były one łatwe, bo sprzęt trzeba było dostosować do możliwości fizycznych Juliena, choć w tym względzie − jak się później okaże − naprawdę wiele można było zrobić, gdy ma się oddanych przyjaciół i sąsiadów. Ojciec i syn nie tylko muszą wziąć udział w każdej z konkurencji składającej się na całość wyścigu, ale i zmieścić się w czasie 16 godzin. Dla nich jest to więc szczególne wyzwanie.
Samo życie
Obraz warto też obejrzeć z uwagi na malownicze pejzaże Alp, wąskich, krętych dróg, na których bohaterowie przygotowują się do triathlonu, a przede wszystkim przepiękne, panoramiczne ujęcia maratonu, pokazujące rozmach imprezy. Zresztą − warto dodać − że sceny z wyścigu pełnią funkcję dokumentalną, kręcone były bowiem podczas realnego wyścigu Ironman, który odbywa się co roku w Nicei.
Współczesne kino w ostatnim czasie chętnie sięga po temat niepełnosprawności, wystarczy wspomnieć rewelacyjnych Nietykalnych Oliviera Nakachea, Teorię wszystkiego Jamesa Marsha czy nasze rodzime Chce się żyć Macieja Pieprzycy, których scenariusz napisało samo życie. Reżyser filmu Ze wszystkich sił Niels Tavernier od lat interesował się problemami osób niepełnosprawnych, zresztą 17-letniego Juliena gra Fabien Héraud z dziecięcym porażeniem mózgowym. Być może Taverniera zainspirowała też historia Dicka Hoyta i jego sparaliżowanego syna Ricka, którzy od 30 lat biorą udział w maratonach i triathlonach, udowadniając, że w sporcie można przełamać wszelkie bariery, nawet te fizyczne.
Ze wszystkich sił jest opowieścią o walce o własne marzenia, solidną dawką sportowych emocji, ale przede wszystkim subtelnym portretem rodziny, w której − w obliczu kolejnych problemów − coraz trudniej utrzymać jedność i odnaleźć wspólny język. Scalenie rodziny jest równie kłopotliwe jak udział niepełnosprawnej osoby w morderczym wyścigu. Czy rodzinie Juliena się to uda? Zobaczcie sami.