"Tym bardziej się panu dziwię" - tymi słowami zareagowała lekarka na wiadomość, że lekarz Krzysztof Liszcz wraz z żoną chcą adoptować Kasię. Dziewczynka, mając dwa lata, była na etapie rozwoju trzymiesięcznego dziecka. Ważyła dziewięćset gramów. Urodziła się przedwcześnie, cudem uratowana. Stwierdzono u niej porażenie mózgowe, które uniemożliwiało chodzenie i mówienie. Jednak to nie była jedyna dolegliwość. Po piętnastu latach okazało się, że Kasia choruje jeszcze na alkoholowy zespół płodowy (FAS). Jej biologiczna matka, będąc w ciąży, piła alkohol.
Decyzja nie była łatwa. Lekarze odradzali, uznając, że osoba z upośledzeniem fizycznym i umysłowym stanie się zwyczajną kulą u nogi i zrujnuje życie małżeństwu.
- Doszliśmy z żoną do "ściany". Musieliśmy zdecydować. Pomogła nam modlitwa i słowa z Listu do Koryntian: "Bóg wybrał to, co głupie w oczach świata" - wspomina Krzysztof Liszcz.
Rehabilitować zabawą
Państwo Liszcz mieszkają w Toruniu. Kasia jest drugim z czwórki adoptowanych dzieci. O tym, że jest chora na FAS dowiedzieli się pięć lat temu, gdy wiedza o tej chorobie dotarła do Polski. Wcześniej sądzili, że Kasia choruje tylko na dziecięce porażenie mózgowe. Rozpoczęli rehabilitację. Na początku były to długie i monotonne ćwiczenia powtarzane codziennie po kilka godzin. Podnoszenie rąk i nóg, pierwsze próby poruszania się. Dziecko z wielką cierpliwością i pokorą wykonywało przygotowany zestaw ćwiczeń. Pan Krzysztof nawiązał kontakt z Instytutem Osiągania Ludzkich Możliwości w Filadelfii i wziął udział w tygodniowym kursie dla rodziców. Wiedza tam zdobyta pozwoliła opracować domowy program ratowania Kasi. Wzbogacił w ten sposób wykonywane ćwiczenia o nowe istotne elementy.
- Dowiedziałem się, że dziecko trzeba rehabilitować przez zabawę, taniec, rytmikę, zajęcia plastyczne. Ważne jest nagradzanie, motywowanie, wyznaczanie celów, które są dla dziecka mobilizujące, a jednocześnie ciekawe. To oczywiście wymagało pomocy wolontariuszy - tłumaczy Krzysztof Liszcz. Praca przynosiła efekty. Kasia rozpoznawała najpierw pojedyncze słowa, potem sens zdań i w końcu zaczęła mówić.
Spojrzenie Papieża
W 1999 roku jedenastoletnia Kasia uczestniczyła we Mszy św., którą odprawił w Toruniu Jan Paweł II. Uważa to za jedno z najważniejszych wydarzeń w swoim życiu. Gdy Ojciec Święty przejeżdżał przez sektor, w którym ona była, ich oczy spotkały się. Czuła wówczas, że Papież ją duchowo przytulił. Po kilku miesiącach zaczęła chodzić…
Kasia porusza się w domu z trudem, ale sama. Poza nim do pomocy służy jej balkonik. Samodzielnie spożywa posiłki i wykonuje zabiegi pielęgnacyjne. Każdy ruch wymaga jednak od niej dużego wysiłku fizycznego i cierpliwości. Ale dziewczynka nie narzeka i nie użala się nad sobą. Zawsze szuka dobrych stron i je znajduje. Na pytanie, czy będzie kiedyś normalnie chodzić, uśmiecha się i odpowiada z dużym przekonaniem "ja normalnie chodzę".
Trudno wymienić wszystko to, co robi Kasia. Pisze scenariusze filmowe (ostatnio napisała piętnaście odcinków "Na dobre i na złe"). Skończyła kurs ratownika przedmedycznego. Pozwala jej to udzielać pierwszej pomocy przed przyjazdem pogotowia. Śpiewa - nagrała na płycie piosenki reggae i religijne m.in. "Wojownicy Pana". Jeździ na rowerze, w przyszłości zamierza zrobić prawo jazdy.
- Kasia sprawdza mi pocztę w Internecie. Prowadzi korespondencję, odpowiada na listy - mówi z dumą jej tata. Skończyła szkołę podstawową, trzykrotnie uzyskując świadectwo z czerwonym paskiem. Lekcje odbywa w domu. Za rok skończy szkołę średnią. Zamierza pójść do szkoły policealnej, aby po jej zakończeniu pracować jako doradca, koordynator lub asystent socjalny.
Wyzwala dobro
Otrzymując pomoc od innych, Kasia stała się jeszcze bardziej wrażliwa na ludzką krzywdę i samotność. Najlepiej poznali to wolontariusze. Wielu z nich otwarcie przyznaje, że praca z nią miała decydujący wpływ na wybór ich drogi życiowej. Cztery dziewczyny jako kierunek swoich studiów wybrały pedagogikę specjalną, a dwie poszły do zakonu. Ewa jest w zakonie sióstr pijarek, a Dorota w zakonie sióstr elżbietanek.
W Fundacji "Dać szansę", prowadzonej przez jej ojca, Kasia spotyka się z rodzicami dzieci niepełnosprawnych. Opowiada wówczas nie tylko o ćwiczeniach, które mają wykonywać, ale o sposobie motywowania dzieci do podejmowania wysiłku. Spotyka się także z młodzieżą podczas rekolekcji i imprez integracyjnych. Występuje w programach radiowych, telewizyjnych, ukazało się o niej kilka artykułów w prasie. Pomaga wielu chorym dzieciom, m.in. Markowi - chłopcu, który cierpi na podobne schorzenie jak ona. Gdy w Zakopanem przechodził poważną operację kręgosłupa Kasia nawiązała kontakt z mieszkającymi tam przyjaciółmi rodziców. Wysłała im całe swoje kieszonkowe, prosząc o kupno "zajączka" dla Marka, który święta wielkanocne spędził w szpitalu.
Wiara czyni cuda
Państwo Liszcz nie żałują decyzji o adopcji Kasi. Jednak podkreślają, że nie podjęliby jej gdyby nie wiara. - Wszystkie nasze decyzje dotyczące adopcji dzieci były nie tylko przez nas przemodlone, ale wiara była dla nich "kołem ratunkowym". Kiedy po ludzku nie było już żadnego argumentu, wtedy tym ostatnim decydującym była właśnie wiara. Niektórzy mówili, że zniszczymy sobie życie przez to dziecko. A Kasia je wzbogaciła. Jednak bez Boga nie byłoby u nas Kasi. To On miał wobec niej wspaniały plan - podkreśla Krzysztof Liszcz.
Gdzie szukać pomocy?
Centrum Opieki Zastępczej w Lędzinach woj. śląskie
ul. Hołdunowska 70a 43-143 Lędziny
tel. 0-32 216-79-17
Fundacja "Daj szansę"
Instytut terapeutyczny dla dzieci z uszkodzeniem mózgu
ul. Piskorskiej 11, 87-100 Toruń
tel. 0-56 548-23-63
Fundacja "Daj szansę"
Rehabilitacja Kasi stała się dla Krzysztofa Liszcza inspiracją do założenia w 1995 roku Fundacji na rzecz Rozwoju Dzieci Niepełnosprawnych "Daj szansę". Chciał w ten sposób podzielić się z innymi wiedzą i doświadczeniem zdobytym podczas rehabilitacji Kasi. Fundacja skupia ponad 250 rodzin z całej Polski wychowujących dzieci z porażeniem mózgu, zespołem Downa, opóźnionym rozwojem psychoruchowym i alkoholowym zespołem płodowym FAS.
FAS (Fetal Alcohol Syndrome) alkoholowy zespół płodowy - jest to zespół charakterystycznych objawów, spowodowanych działaniem alkoholu na rozwijający się organizm dziecka - głównie jego mózg. Dzięki tzw. barierze łożyskowej dziecko w łonie matki jest chronione przed szkodliwym wpływem wielu czynników toksycznych i zarazków. Niestety, cząsteczki etanolu zawartego w alkoholu bez problemu przenikają przez łożysko. W efekcie już pół godziny po spożyciu alkoholu przez matkę we krwi dziecka stężenie alkoholu jest identyczne jak w krwi matki. FAS wywołuje również charakterystyczne deformacje twarzy.
- dodatkowy fałd w kąciku oka
- małe, szeroko rozstawione oczy
- krótki, zadarty nos
- wygładzona rynienka podnoskowa
- cienka górna warga
Objawy związane z uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego:
- deficyt pamięci, uwagi, nadaktywność, trudności z rozumieniem pojęć abstrakcyjnych (matematyka, czas, pieniądze), nieumiejętność rozwiązywania problemów, trudność w uczeniu się na błędach, słaba ocena sytuacji).
FAS całkowicie wyleczyć się nie da. Można natomiast podejmując rehabilitację, zminimalizować jego skutki. Można także mu zapobiec pod warunkiem, że matka nie pije alkoholu w okresie ciąży. Problem FAS nie dotyczy wyłącznie matek, które pochodzą z rodzin patologicznych i piją alkohol nałogowo. Jego ofiarami zdarzają się również dzieci, których wykształcone i inteligentne matki piją niewielkie ilości alkoholu "dla towarzystwa".
HK