Logo Przewdonik Katolicki

Budować cywilizację życia

Piotr Jóźwik
fot. R. Woźniak/ PK

Rozmowa z Pawłem Wosickim

Kto daje prawo do życia?
– Nikt prawa do życia nie musi dawać, gdyż jest ono przyrodzonym, powszechnym i niezbywalnym  prawem każdego człowieka, od momentu jego poczęcia. Oznacza to, że prawo to przysługuje każdemu człowiekowi bez wyjątku, na każdym etapie jego życia, bez względu na stan zdrowia czy wiek.
 
Dlaczego zatem to tak kontrowersyjny temat?
– To ludzie, w sposób nieuprawniony, uzurpują sobie prawo do decydowania o prawie do życia innych, i to zarówno w systemach totalitarnych, jak i demokratycznych. Historia uczy, że prowadzi to zawsze do tragedii ludobójstwa.
 
Co dla obrońców życia jest dziś największym wyzwaniem?
– Podstawową sprawą jest bronienie ludzkiego życia, szczególnie życia dzieci poczętych w łonie matki. Odbywa się to zarówno na poziomie indywidualnym, poprzez udzielanie stosownego wsparcia matce dziecka poczętego i jej rodzinie, jak i na poziomie ogólnym, poprzez kształtowanie postaw szacunku dla ludzkiego życia i wpływanie na rozwiązania społeczno-prawne, korzystne dla dziecka i rodziny. Chodzi o ustrój społeczny sprzyjający rodzicielstwu i rodzinie, albo mówiąc językiem św. Jana Pawła, budowanie cywilizacji życia.
 
Dlatego sprawa obrony życia często polaryzuje ludzi?
– Ponieważ nie jest to tylko kwestia opowiedzenia się „za” czy „przeciw” prawu do aborcji, ale sposób postrzegania całego świata, organizacji życia społecznego, człowieka, no i siebie. Uznanie prawa do życia wszystkich ludzi bez wyjątku, niesie określone konsekwencje, w tym pewne ograniczenia w życiu osobistym i społecznym. To temat, który w sposób bardzo głęboki dotyka nas wszystkich, coś wobec czego musimy bardzo wyraźnie się określić. Wybór między życiem a śmiercią.
 
Czyli sprzeciw obrońców życia wobec konwencji przemocowej czy in vitro nie powinien nikogo dziwić.
– Wszystkie te kwestie są bardzo mocno ze sobą powiązane. Naszą misją jest wskazywanie zagrożeń, jakie niesie za sobą lekceważenie prawa do życia i praw rodziny. Często chodzi też o demaskowanie faktów i pokazywanie prawdziwych celów – np. konwencja przemocowa. Oficjalnie jej celem jest przeciwdziałanie przemocy, faktycznie jej zapisy zobowiązują państwo do podejmowania działań uderzających w prawa rodziny, demoralizujących dzieci i młodzież. Chodzi tu o destrukcję ładu społecznego, który mamy. Tak samo z in vitro. Rządowy projekt ustawy nazywa się „o leczeniu niepłodności”, tymczasem powinna się nazywać „o sztucznej prokreacji”, gdyż o leczeniu niepłodności nic nie mówi, a legalizuje procedurę in vitro. A tu obrońcy życia nie mogą milczeć – przecież na dziesięć istnień ludzkich powołanych tą metodą, tylko jedno ma szansę się urodzić – reszta jest uśmiercana lub ginie na różnych etapach procedury.
 
W 1993 r. prawie dwie trzecie Polaków było za przyzwoleniem na aborcję, tylko 30 proc. było za jej zakazaniem. Natomiast dane z 2013 r. pokazują, że już 75 proc. Polaków uważa, że aborcja jest zawsze zła i nigdy nie może być usprawiedliwiona. Widać tu zdecydowaną zmianę postaw. To chyba Wasze duże osiągnięcie.
– Tutaj widać, jak ważną rolę odgrywa prawo w kształtowaniu postaw i świadomości społecznej. W dyskusjach często słyszymy, że prawny zakaz aborcji nie ma znaczenia: „Jeśli kobieta będzie chciała dokonać aborcji, to i tak jej dokona, czy ktoś jej na to pozwoli czy nie”. Ten argument pada niekiedy także z ust tych, którzy generalnie opowiadają się przeciw aborcji. Tymczasem, jeżeli przyjrzeć się dokładnie sondażom, to okazuje się, że zmiana postaw wobec przerywania ciąży nastąpiła w największym stopniu tam, gdzie pytano o dopuszczalność aborcji ze względów społecznych, czyli w sytuacjach, w których prawo tego zakazuje. A tam, gdzie prawo aborcję dopuszcza, czyli np. ze względu na chorobę dziecka, poparcie dla aborcji zmalało w dużo mniejszym stopniu. Wyraźnie widać, że argumenty moralne i etyczne nie są aż tak przekonujące, jeśli nie są spójne z obowiązującym prawem.
 
Ale nie tylko prawo ma wpływ na zmianę postaw wobec aborcji...
– Oczywiście dziesięciolecia pracy formacyjnej, polegającej przede wszystkim na ukazywaniu fascynującego świata dziecka poczętego, cudu poczęcia i narodzin, ale także brutalnej prawdy o aborcji, będącej okrutnym zabójstwem już ukształtowanej i odczuwającej ból istoty ludzkiej, zrobiły swoje. Nie można już zasłaniać się niewiedzą co do człowieczeństwa dziecka poczętego.
 
Ostatnie badania dotyczące religijności pokazują, jak trudno dziś ludziom przyjąć nauczanie Kościoła w sprawie in vitro czy zakazu antykoncepcji. Dlaczego przekaz obrońców życia w tych kwestiach wydaje się być mniej skuteczny?
– O konieczności prawnej ochrony życia mówimy od kilkudziesięciu lat, a niektóre sprawy, jak choćby temat dopuszczalności in vitro, są przedmiotem społecznej debaty dopiero od kilku lat. Musimy też zdawać sobie sprawę, że media fałszują przekaz i wielu prawd nie przepuszczają przez swoje filtry. A nagłaśnianych bałamutnych wypowiedzi nie brakuje. Przykładem choćby prezydent, który swoją postawę streszcza w stwierdzeniu: „Jestem za życiem, a więc jestem za in vitro”. Nie przeszkadza mu, że jest to zdanie wewnętrznie sprzeczne, bowiem w procedurę tę wpisane jest uśmiercanie większości powoływanych do życia istot ludzkich. Przemilcza się też doniesienia o znacznie zwiększonym ryzyku wad rozwojowych i zachorowań u dzieci poczętych tą metodą. Dominuje przekaz: „In vitro to wspaniałe osiągnięcie pozwalające posiadać dzieci bezpłodnym parom, kto ma wątpliwości jest ciemniakiem i obskurantem”. Ale negatywne skutki in vitro będą z czasem coraz bardziej widoczne i postawy wobec tej procedury też się zmienią. Oby jak najszybciej.
 
Wywołał Pan do tablicy media, jednak gdy widzę, jak oburzają się one na to, że pro-liferzy występują z bardzo dosadnym plakatem, przedstawiającym abortowane dzieci, to mam ochotę się z nimi zgodzić.
– Jest to jeden ze sposobów pokazywania prawdy o aborcji. To na pewno drastyczna metoda, ale jak wskazują liczne świadectwa, też bardzo skuteczna. Czasem trzeba „uderzyć”, żeby pewne rzeczy zrozumieć. Pamiętam, że w księdze towarzyszącej wystawie w obronie życia, którą eksponowaliśmy jeszcze w latach 80. w poznańskich kościołach, najwięcej wpisów dotyczyło plansz pokazujących zwłoki abortowanych dzieci. W tamtych czasach wmawiano ludziom, że dziecko w łonie matki to bezkształtna tkanka, zlepek komórek. Po obejrzeniu tych zdjęć wiele osób przeżyło szok. Ale był to szok ozdrowieńczy. Ludzie pisali, że teraz zrozumieli, że to jest niedopuszczalne. Było wiele nawróceń, zrozumienia swoich błędów, chęci ekspiacji. Podobnie oddziaływają filmy, takie jak Niemy krzyk czy film pokazujący aborcję w czasie rzeczywistym. To mocna broń w rękach pro-liferów. Nie bez powodu takich obrazów najbardziej boją się zwolennicy aborcji, którzy po prostu obawiają się ujawnienia prawdy. Ukazywanie prawdy o aborcji jest ważne, ale liczy się też pozytywny przekaz.
 
Taki jak akcja „Jaś w każdej szkole”? Dzięki niej uczniowie mogą lepiej poznać swoją historię.
– Istotą tej akcji jest dotarcie z modelem dziecka 10-tygodniwego, czyli „małym Jasiem”, do każdego ucznia. Wszystko jest poprzedzone lekcją o rozwoju dziecka w łonie matki i o naszych początkach. Przy okazji dzieci poznają kolejne etapy rozwoju człowieka w łonie matki, dowiadują się np., że już od trzeciego tygodnia życia bije nasze serce. Cała lekcja jest kompleksowo przygotowana, a na koniec młodzież dostaje model „Jasia”, żeby mogła sobie wszystko utrwalić, pokazać „Jasia” w domu, porozmawiać z kolegami…
 
Okazuje się, że nawet ta forma budzi sprzeciw...
– Rzeczywiście, mieliśmy już pytania „zatroskanych”, czy dzieci powinny takie rzeczy oglądać i czy to nie wywołuje u nich jakiegoś traumatycznego przeżycia. Z doświadczenia wiem jednak, że opowieść o życiu dziecka w łonie matki jest przyjmowana przez dzieci i młodzież z wielkim zainteresowaniem i ciekawością. Nigdy nie spotkałem się z jakąś niechęcią. Wręcz przeciwnie, model 10-tygodniowego dziecka poczętego, czyli „mały Jaś”, budzi zawsze bardzo ciepłe i serdeczne uczucia.
 
W 2012 r. Parlament Europejski uhonorował Polską Federację Ruchów Obrony Życia nagrodą za promowanie zasad zawartych w traktatach europejskich: szacunku, godności, prawa do życia. Jak to jest więc możliwe, że te same instytucje są w stanie przyjmować dokumenty, w których popierają prawo do aborcji?
– Unia Europejska, jako instytucja, żyje w głębokiej schizofrenii. Z jednej strony w wielu dokumentach konstytuujących Unię mówi się o prawach człowieka, w tym prawie do życia. Z drugiej jednak strony, unijne instytucje interpretują je w sposób coraz bardziej pokrętny, co w efekcie prowadzi do ich zaprzeczenia. Dlatego rok temu została powołana Europejska Federacja na Rzecz Godności i Obrony Życia „Jeden z Nas”, aby przeciwstawiać się nieprawidłowościom i monitorować działania instytucji europejskich. Nie zmienia to jednak faktu, że w Unii Europejskiej coraz więcej osób i środowisk forsuje mnóstwo bardzo niebezpiecznych dokumentów, próbując narzucić krajom Unii prawa do aborcji, ideologię gender czy tolerancję, rozumianą w bardzo przewrotny sposób.
 



dr Paweł Wosicki – prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia oraz Fundacji „Głos dla Życia”, redaktor naczelny i wydawca magazynu „Głos dla Życia”. Członek Zespołu ds. Rodziny przy Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski, członek-założyciel Związku Rodzin Dużych 3+, ojciec siedmiorga dzieci.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki