Logo Przewdonik Katolicki

Szkodliwy system

Dorota Niedźwiecka

Połowa dzieci zabranych z rodzin przez pracownika socjalnego wraca do domów. Prawo, które pozwala odebrać dziecko, bo ma stary sweter albo długie włosy trzeba zmienić. Prace już trwają.

Projekt zmian w przepisach przygotowali prawnicy z Ordo Iuris. W momencie oddawania „Przewodnika” do druku, zaawansowane działania trwały już w kolejnej instytucji: w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdzie – już po zebraniu eksperckim – specjaliści rozpoczęli szczegółowe prace nad projektami. 
 
Zabiera się coraz więcej
W statystykach widać, jak z roku na rok wzrasta liczba dzieci zabranych rodzicom w Polsce. W ciągu ostatnich dwóch lat – dwukrotnie: z 571 w 2013 na 1359 w 2014 r. To prawie czworo odebranych dzieci dziennie. Dane dotyczą tylko tych dzieci, które zostały odebrane w trybie pilnym, czyli przy wykorzystaniu możliwości, jakie daje ustawa „O przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie”. W takich wypadkach z automatu, zanim rozpocznie się postępowanie sądowe, dziecko najczęściej trafia do rodziny zastępczej lub opiekuńczej. Dopiero potem rusza postępowanie, w którym sąd decyduje czy istnieje podstawa, by ograniczyć lub odebrać rodzicom władzę rodzicielską.
Dzieci zabiera się z domów – na podstawie art. 12a ust. 1 wspomnianej ustawy – w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia. Odebrać je może pracownik socjalny lub – na podstawie art. 2 „Ustawy o policji” – policjant. To, co zastanawia, to fakt, że aż w 51 proc. przypadków rozprawa kończy się powrotem dzieci do domu. A to oznacza, że aż w połowie przypadków nie było podstaw, by zabrać dzieci z rodzinnego domu, który jest najlepszym środowiskiem wychowawczym, i na rok lub półtora (bo tyle trwa postępowanie) umieścić w rodzinie zastępczej lub ośrodku opiekuńczym.
 
Nieuzasadnione przypadki
Obok postępowań wynikających z odebrania dziecka przez pracownika socjalnego toczą się w sądach postępowania o ograniczenie lub pozbawienia władzy rodzicielskiej wszczęte w wyniku zawiadomień innych osób. W takich przypadkach dziecko może być zabrane w trakcie postępowania, jeśli sąd uzna, że grozi mu krzywda. Tutaj nie jest lepiej. Według statystyk dzieci są bezzasadnie odbierane rodzicom również w ponad połowie przypadków.
– Do takich błędów dochodzi w wypadkach, gdy zawiadomienie złoży źle poinformowany pedagog, złośliwie nastawiony sąsiad lub skonfliktowany członek rodziny (zdarza się, że np. babcia). Dzieje się tak, bo sąd ma obowiązek wszcząć postępowanie w każdym przypadku takiego zgłoszenia, a w praktyce często łączy się to z odebraniem na ten czas dziecka – mówi mec. Bartosz Lewandowski, jeden z autorów projektu nowelizacji, a zarazem koordynator Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris. Prawnicy z Ordo Iuris znają sprawy od podszewki: to oni występowali jako pełnomocnicy w większości postępowań w sprawie odebrania dzieci, o których słyszeliśmy w mediach.
 
Iluzoryczne prawa
Pracujący nad zmianą ustawy „O przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie” prawnicy Ordo Iuris zwracają uwagę na przepisy, które wymagają zmiany.
– Procedura postępowania podczas odbierania dziecka nie zapewnia rodzicom wystarczających praw – wyjaśnia mec. Lewandowski, mówiąc o mającej niedawno miejsce sytuacji. Nastoletnie dzieci usłyszały w szkole, że jeśli rodzice są pod wpływem alkoholu, należy to zgłosić na policję. Rodzina nie miała żadnych przejawów patologii. Rodzice po prostu byli na balu. Gdy dzieci zorientowały się, że coś na nim wypili, zadzwoniły na policję. Efekt: przebywały poza domem przez cztery miesiące zanim rodzicom udało się je odzyskać.
– Ustawa jest tak skonstruowana, że zapewnia rodzicom prawa w sposób iluzoryczny – wyjaśnia prawnik. – Na przykład nie zobowiązuje do informowania w sposób wyraźny, że rodzice mogą złożyć zażalenie wobec zabrania dziecka jeszcze przed formalnym ich przesłuchaniem. A podsunięcie im do podpisania jedynie druczku o takiej możliwości, w momencie emocjonalnie dramatycznym, jest czymś niewystraczającym. Widać to po statystykach: w ubiegłym roku z możliwości zażalenia skorzystało jedynie 12 rodzin na wspominane niemal 1400 przypadków.
Sąd nie ma też obowiązku, by z automatu nadać rodzinie pełnomocnika z urzędu. W sytuacji odebrania dziecka zwykle rodziny nie myślą o tym, by jak najszybciej pójść do adwokata, często nie mają pieniędzy, by wynająć go prywatnie i nie wiedzą, że mogą temu zaradzić, składając do sądu wniosek o przyznanie pełnomocnika z urzędu.
– Kolejna sprawa: wnoszenie skutecznych zażaleń utrudnia zazwyczaj dość jednostronne spojrzenie sądu. Sąd bazuje bowiem na notatkach urzędowych, sporządzonych po interwencji przez te organy, które zabrały dzieci. Aby zażalenie było skuteczne, trzeba umieć do takich notatek się odnieść – mówi mecenas.
 
Co trzeba zmienić?
Prawnicy zamierzają zmienić samą definicję przemocy, określaną w ustawie tak szeroko, że można pod nią podciągnąć niemal każde zachowanie. W skrajnej interpretacji krytykowanie – mające miejsce jednorazowo – czy „szlaban” wychowawczy pozwala na zgodne z prawem odebranie dziecka.
Nowelizacja ma na celu ukrócić bezzasadne wszczynanie postępowania o ograniczenie i pozbawienie władzy rodzicielskiej i poszerzyć możliwość bronienia się poszkodowanych rodziców. – Ustawa miałaby zobowiązywać sąd, by na pierwszym posiedzeniu na rozprawę wzywał osobę zawiadamiającą i przesłuchiwał w charakterze świadka – mówi mec. Bartosz Lewandowski. – Dlaczego? Do tej pory można złożyć zawiadomienie o przemocy wobec dziecka bez żadnych sankcji. W takim przypadku, jeśli zgłaszający kłamie, mógłby zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Rodzice podczas tej pierwszej rozprawy mieliby możliwość zadawania pytań świadkowi i wykazywania niezasadności tez. A sąd przysłuchując się, zyskałby możliwość zorientowania się, z jakiego rodzaju sprawą ma do czynienia.
– Od razu odniosę się do zarzutu, że taka zmiana spowoduje lęk przed zawiadamianiem organów o przemocy w domu – mówi mecenas. – To nie jest zgodne z prawdą. Dziś wniosek o wszczęcie postępowania musi być podpisany przez zgłaszającego i rodzice i tak wiedzą, kto go zgłosił.
Drugim elementem, który chcą wprowadzić eksperci z Ordo Iuris jest (symboliczny) zwrot kosztów za wynajęcie adwokata, dla tych rodziców, którzy wygrali sprawę. – Rodzice ustanawiają pełnomocnika, rok do półtora roku żyją w napięciu związanym z postępowaniem, a gdy okazuje się, że proces wszczęto bezpodstawnie, nie mają prawa nawet do symbolicznego zwrotu kosztów ze skarbu państwa  – wyjaśnia Bartosz Lewandowski. – Wprowadzenie prawa, które to umożliwi stanowiłoby według mnie rodzaj zadośćuczynienia krzywdy moralnej.
 
Absurdy przyczyną dramatów
Zapytałam pracowników Ordo Iuris, jak w praktyce wyglądają sytuacje, gdy rodzicom odbiera się dzieci ze względu na biedę.
– Chociaż bieda nie jest formalną przesłanką, takie sytuacje się zdarzają – mówi o praktyce zespołu mec. Lewandowski. – Nikt nie napisze w uzasadnieniu, że zabrano dziecko z powodu biedy, bo strzeliłby sobie w kolano. Ale zdarzało się nam czytać w dokumentach, że zabrano je, ponieważ jest zaniedbane: bo ma stary sweter, długie włosy lub matka jest otyła. I że z tego wynika zagrożenie dla rozwoju dziecka. Wcale nie żartuję, mówiąc o tak absurdalnych przyczynach. To sprawy, które znam z autopsji.
Dlaczego tak się dzieje? Praktycy z Ordo Iuris mówią, że w momencie, kiedy pomoc socjalna nie radzi sobie ze wspieraniem rodziny, najłatwiej jest oddać dziecko do rodziny zastępczej lub ośrodka opiekuńczego. Zawsze znajdą się argumenty dodatkowe, które można podsunąć sądowi i orzec częściową lub całkowitą utratę praw rodzicielskich. Bardzo często dzieci są odbierane przez pracowników socjalnych na podstawie przesłanki dotyczącej braku pieczy nad dzieckiem.
– Ustawa nie zawiera takiego sformułowania. W praktyce rozszerzane się znaczenie określenia „zagrożenia dla życia i zdrowia” na „brak pieczy” – także wówczas, gdy dzieci są już na tyle duże, że doskonale potrafią o siebie zadbać. Niestety także u nas dochodzi już do absurdów, że zabiera się dzieci ze zdrowych rodzin tylko dlatego, że mama wyszła na chwilę na zakupy.
 
***
Prace nad nowelizacją ustawy w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają. Wraz z nimi wzrasta nadzieja, że prawa dzieci do tego, by wychowywać się w najlepszym dla siebie środowisku – czyli własnej rodzinie – zostaną właściwie zabezpieczone.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki