W 2003 r. prace Igora Mitoraja zawitały do Polski. Postawiono je na głównych placach miast, dzieci zaglądały przez puste oczodoły olbrzymich rzeźb. Rok później widziałam wystawę w Rzymie, rzeźby ustawiono wśród ruin Fori Imperiali. Okaleczone posągi i głowy z ubytkami idealnie wpasowały się w zrujnowany starożytny krajobraz. Trzy fragmenty twarzy, oskalpowane i ślepe, na stałe znalazły swoje miejsce w nowoczesnej dzielnicy Paryża, La Defense. Antycznej formie nie przeszkadza wcale szklany pejzaż. Inna głowa patrzy niewidzącymi oczami na nasz pęd do wszelakiej konsumpcji w poznańskim Starym Browarze, centrum handlu, świątyni pieniądza.
Jego prace posiadają największe muzea świata, monumentalne rzeźby Mitoraja zdobią przestrzeń publiczną wielu europejskich miast. Kilka lat temu polscy jezuici poprosili go o wykonanie drzwi do kościoła na warszawskiej Starówce. Mitoraj, który wówczas zarzekał się, że nie chodzi na msze, stwierdził, że fakt współpracy z jezuitami to nie przypadek. „Coraz częściej patrzę w stronę wieczności” – powiedział. Umarł w wieku 70 lat w Paryżu.
Antyk i piękno
Igor Mitoraj urodził się w 1944 r. w Niemczech jako syn Polki przywiezionej na przymusowe roboty i francuskiego jeńca. Studiował malarstwo u Tadeusza Kantora na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, ale studiów nie skończył. Za namową Kantora wyjechał z kraju. Przez wiele lat mieszkał i pracował w Paryżu, tam też miał swoje pierwsze wystawy. Wyjeżdżał do Meksyku, by zapoznać się ze sztuką Azteków i do Nowego Jorku, gdzie utwierdził się w przekonaniu, że jest artystą europejskim. Podróżował więc po Grecji i studiował rzeźby antyczne. Początkowo jako rzeźbiarz pracował w brązie i terakocie. W 1983 r. przeniósł się do Toskanii, do miejscowości Pietrasanta, w pobliżu której znajdują się słynne kamieniołomy marmuru: Lucca i Carrara. Mitoraj nie rysował swoich projektów, modele powstawały z gliny lub gipsu, a potem były odlewane w pracowniach kamieniarskich Pietrasanty, które liczą sobie wiele setek lat i w których pracuje się od wieków tymi samymi metodami. Był honorowym obywatelem toskańskiego miasteczka, znanym i szanowanym. Część roku spędzał w Paryżu, część na południu Francji, lecz to Włochy ukochały go szczególnie. Wielkim wydarzeniem była tam ogromna wystawa dzieł Mitoraja w Dolinie Świątyń w Agrigento na Sycylii w 2011 r. Cztery lata wcześniej rzeźba artysty – figura Maryi i Archanioła Gabriela – trafiła do zbiorów Muzeów Watykańskich. Rzeźba ta była przygotowana przez artystę na wystawę Madonna w sztuce współczesnej, którą diecezja rzymska zorganizowała z okazji 25-lecia pontyfikatu Jana Pawła II. Igor Mitoraj w rozmowie z PAP wyraził wtedy ogromną satysfakcję, że jego praca znalazła się w papieskich zbiorach. W tej chwili trwa wystawa artysty w Pizie na placu Cudów. Nosi tytuł Anioły i uświetnia 950. rocznicę położenia kamienia węgielnego pod budowę tamtejszej katedry. Prezentowanych jest tam 100 prac: oprócz tych monumentalnych z brązu, także zebrane po raz pierwszy dzieła z gipsu, a nawet obrazy z ostatnich lat. Trzeba dodać, że w tym słynnym miejscu obok Krzywej Wieży nigdy wcześniej nie prezentowano prac współczesnego artysty. Można je oglądać do 15 stycznia 2015 r.
Mitologie Mitoraja
Mówił, że na swój sukces ciężko zapracował i nie jest to zasługą żadnego marszanda. Ostro krytykował sztukę współczesną, przyznając, że jej nie rozumie, a nawet zarzucając jej hochsztaplerstwo. To oczywiste, że po takich wypowiedziach nie był ulubieńcem krytyków. Mówili, że tworzy przeestetyzowany kicz. Tymczasem sztuka Mitoraja zaprasza do medytacji nad wiecznością i nieuchronnością przemijania. Uderza swoim niedopasowanym pięknem, popękaną fakturą, wybrakowaną harmonią. Olbrzymie dzieła Mitoraja są jednocześnie lekkie. Odwołują się do zamierzchłych antycznych czasów, ale trudno o nich powiedzieć, że przedstawiają sztukę skostniałą. Mitoraj tworzy sztukę, która odwołuje się do przeszłości i z przeszłości czerpie, a przy tym mówi o współczesnym człowieku: zagubionym, pełnym bólu i… pięknym.
Sztuka współczesna ucieka przed pięknem i drwi z harmonii, Mitoraj starożytnym pojęciom nadaje współczesny rys. Tworzy swój świat i swoje mitologie, jest ponad mody i trendy. „Najbardziej poruszające rzeczy, które stworzył Michał Anioł, to te nigdy niedokończone. Harmonię widzę we fragmencie” – mówił Mitoraj i tworzył kolejne torsy, kończyny, posągi bez rąk, fragmenty głów, obandażowane, spękane. Wyglądają, jakby zostały odkopane – archeologiczne znaleziska, kiedyś piękne w swojej całości, dziś żyją tylko w części. I nadal nie tracą swej doskonałości. Przetrwały bitwy i chowają w sobie dziwny szlachetny spokój.