„Żono moja, serce moje, nie ma takich jak nas dwoje!” – śpiewał beztrosko koniński Herod Wielki, gdy żona pilnie wzywała go, by wyszedł na balkon pałacu. Pod tym balkonem ustawił się orszak trzech króli.
Pani Herodowa, ubrana niczym Ofra Haza, z niepokojem wskazywała mężowi egzotycznych przybyszów. Wyjaśniała, że poszukują nowo narodzonego króla żydowskiego, który zapewne zechce odebrać mu tron. „Bo ja kocham oczy twoje!” – nucił władca Judei, wciąż zdając się nie słyszeć złowieszczych słów żony, wpatrzony w jej oczy. Wreszcie jednak nakazał zwołać magów, mędrców i proroków, by na wszelki wypadek przekonsultować z nimi zastanawiającą wieść o narodzinach tego króla.
Wówczas na balkonie pojawił się prorok. Odczytał tekst dawnej przepowiedni o Bożym Dziecięciu, które ma przyjść na świat w Betlejem Judzkim. Jednak Herod ze stoickim spokojem skonstatował, że dopóki cieszy się przychylnością cesarza rzymskiego, nikt nie odbierze mu korony. Niebawem zstąpił z małżonką po schodach pałacu. Ku uciesze gawiedzi odtańczyli improwizowany taniec arabski.
W uroczystość Trzech Króli wiceprezydent Konina Marek Waszkowiak i konińska radna Teresa Kołodziejczak wykreowali najsympatyczniejsze postacie czarnych charakterów jasełek, jakie kiedykolwiek odegrano w naszym mieście (w tych samych rolach wystąpili i rok temu). Na czas orszaku pałacem Heroda stał się koniński ratusz. W rolę proroka Tomasza Micheasza wcielił się ks. prałat Tomasz Michalski, proboszcz konińskiej fary. Narratorem (i śmiało rzec można spiritus movens widowiska) był ks. Marcin Zaworski, m.in. słynący w starej części miasta z Mszy św., na które nadzwyczajnie garną się dzieci. Konińscy Herodostwo okazali się parą nie tylko sympatyczną i roztańczoną, ale i porwaną pozytywnie nowiną o narodzinach Mesjasza. Przemaszerowali z mędrcami poprzez ulice Starówki i most Toruński do żłóbka przy farze. Tu pokłonili się małemu Jezusowi (w tej roli kilkumiesięczna Alicja).
W zorganizowanym po raz drugi w Koninie orszaku trzech króli wzięło udział więcej uczestników niż rok temu. Styczniowe słońce na bezchmurnym niebie korelowało z radosnym nastrojem mieszkańców. Mędrcy ze Wschodu – wśród nich jako Melchior przewodniczący Rady Miasta Wiesław Steinke – po zakończeniu orszaku udali się do wnętrza najstarszej konińskiej świątyni na rodzinne kolędowanie.
Wspomnę, że w organizację i realizację orszaku zaangażowało się pracowicie mnóstwo osób, instytucji, firm i organizacji, poczynając od prezydenta Konina i władz miasta, poprzez Ochotniczą Straż Pożarną, Straż Miejską, Policję Państwową, na Teatrze Kaliskim kończąc. Trudno byłoby wymienić je wszystkie w krótkiej (z konieczności) relacji.