Logo Przewdonik Katolicki

Moje spotkania z Janem Pawłem II

Michał Gryczyński
Fot.

Nigdy nie stanąłem wprost przed obliczem Jana Pawła II i nie mam w domu zdjęcia z papieżem. A jednak żyję w głębokim przeświadczeniu, że przynajmniej kilkakrotnie dane mi było spotkać go osobiście.

Nigdy nie stanąłem wprost przed obliczem Jana Pawła II i nie mam w domu zdjęcia z papieżem. A jednak żyję w głębokim przeświadczeniu, że przynajmniej kilkakrotnie dane mi było spotkać go osobiście. 

O wyborze dowiedziałem się w chwili, gdy wchodziłem na spotkanie w poznańskim duszpasterstwie akademickim księży pallotynów. Koleżanka szepnęła mi dyskretnie: Słyszałeś? Wojtyła papieżem. Wydałem z siebie dziki okrzyk, więc zaraz przeprosiłem panią, która prowadziła wykład. Wbiegając do domu od progu podzieliłem się z ojcem sensacyjną wiadomością, ale przyjął ją z niedowierzaniem. Włączył jednak telewizor i już po chwili ukradkiem ocieraliśmy łzy, widząc papieża przemawiającego z balkonu bazyliki św. Piotra na Watykanie.

 

1979 – dziewięć dni wolności 

W chwili, gdy Jan Paweł II ucałował polską ziemię, rozpoczęło się dziewięć dni wolności. Wybrałem się z kilkoma znajomymi do Gębarzewa i już pod wieczór zacząłem się niepokoić, że nazajutrz niewiele będę widział. Wyruszyłem więc z połową chleba i butelką wody w plecaku na błonia, położyłem się na ziemi na wprost ołtarza i próbowałem zasnąć. Gdy zaczynało świtać, otaczał mnie nieprzebrany tłum wiernych. Po przybyciu Jana Pawła II wiwatom nie było końca, a potem przemówił głosem donośnym jak dzwon. Później było spotkanie na Wzgórzu Lecha, gdzie  intonował pieśń za pieśnią: Płynie Wisła, płynie..., Czerwony pas i tyle, tyle innych. Pozostałe etapy pielgrzymki nagrywałem, a później wielokrotnie odsłuchiwałem, toteż niektóre homilie znałem wkrótce na pamięć. Półtora miesiąca później wybrałem się autostopem – w towarzystwie mojej późniejszej małżonki – śladami papieskiej pielgrzymki. Dotarliśmy m.in. do Wadowic, Kalwarii Zebrzydowskiej, Oświęcimia, w Tatry i na Jasną Górę.

 

1980 – Wielka Karta Cywilizacji Miłosierdzia

Spośród 14 encyklik Jana Pawła II Dives in misericordia wywarła na mnie szczególne wrażenie, bo byłem zafascynowany tajemnicą Miłosierdzia Bożego. To także było swoiste spotkanie z papieżem, który nazwał miłosierdzie największym przymiotem Bożym, scharakteryzował fenomen wymiany dóbr pomiędzy dar-czyńcą a dar-biorcą i przejmująco odmalował przypowieść o synu marnotrawnym, akcentując postawę miłosiernego Ojca. Encyklika otwierała nowe horyzonty w refleksji teologicznej nad tajemnicą Miłosierdzia Bożego i zwiastowała rychłą aprobatę dla kultu oraz posłannictwa siostry Faustyny, która niebawem została beatyfikowana, a potem kanonizowana. Jan Paweł II ustanowił w Kościele święto Miłosierdzia Bożego, w krakowskich Łagiewnikach poświęcił nową bazylikę, a w końcu odszedł z  tego świata w Noc Miłosierdzia Bożego.   

 

1981 – strzały na placu św. Piotra

13 maja – zamach na życie Jana Pawła II – to data szczególnego z nim spotkania. Zwłaszcza że stało się to w czasie zrywu niepodległościowego „Solidarności”, wkrótce pożegnaliśmy Prymasa Tysiąclecia, a potem nadszedł mroźny poranek stanu wojennego. W tej perspektywie strzały na placu św. Piotra odebrałem jako zamach na nadzieję. Przedłużeniem owego spotkania była wizyta papieska 23 grudnia 1983 r. u Ali Agcy, niedoszłego zabójcy, którego objął w serdecznym uścisku. Tak otrzymaliśmy lekcję chrześcijańskiego przebaczenia.

 

1983 – młodzi z papieżem 

Przed kolejną pielgrzymką Jana Pawła II do Polski zadzwonił do mnie Grzegorz,  przyjaciel z czasów szkolnych i zapytał rzeczowo: „To dokąd jedziemy?”. Stan wojenny był zawieszony, ale jeszcze nie zniesiony, więc wybraliśmy się na Jasną Górę na spotkanie z młodzieżą. Dotarliśmy tam wieczorem, dzień wcześniej, w ulewnym deszczu, więc pod Jasną Górą rozbiliśmy mały namiot. Po interwencji  zomowca musieliśmy go złożyć i do rana staliśmy pod pelerynami. W południe otaczał nas nieprzebrany tłum młodych ludzi, którym milicja uprzykrzała życie, m.in. odcinając dostęp do toalet. Aleja Najświętszej Maryi Panny była aż po horyzont niebieska od milicyjnych mundurów, na podejściu stał podwójny szpaler milicjantów i zomowców, a w tłumie roiło się od ludzi bezpieki. O wszystkich niedogodnościach zapomnieliśmy, gdy nadjechał Jan Paweł II, którego poprzedzał samochód z rosłymi komandosami filmującymi twarze. Kiedy papież doszedł wreszcie do głosu, nastała przejmująca cisza; na taśmie magnetofonowej słychać tylko jego słowa i... śpiew ptaków.

Po powrocie do Poznania udałem się z żoną na Łęgi Dębińskie, na kolejne spotkanie z Janem Pawłem II, który – ostentacyjnie pilnowany przez antyterrorystów – dokonał beatyfikacji wielkiej Polki, Matki Urszuli Ledóchowskiej. Ktoś postarał się o to, by w czasie homilii w sektorze dla młodzieży akademickiej wysiadły głośniki. Wszędzie roiło się od komandosów i ludzi ze spec-służb. A władze, pod pretekstem możliwości zamachu, nie dopuściły Ojca Świętego pod Poznańskie Krzyże.

 

1987 – nie ma wolności bez „Solidarności”

11 czerwca na gdyńskim skwerze Kościuszki wsłuchiwałem się w słowa papieża skierowane do ludzi morza. „Tu, nad brzegiem Bałtyku wypowiadam więc i ja to słowo, te nazwę «Solidarność», ponieważ należy ono do stałego przesłania społecznej nauki Kościoła”. Chyba każdemu, kto tego słuchał – poza tymi, którzy byli tam służbowo – mocniej biło mi serce, bo Jan Paweł II mówił to o nas i za nas. A następnego dnia na gdańskiej Zaspie poczułem się, jakbym był wolnej Polsce: wszechobecne były flagi i znaczki „Solidarności”, a także „bibuła”. Na spotkanie w kolebce „Solidarności” ze światem pracy przybyło ponad milion ludzi. Przy ołtarzu, usytuowanym na dziobie monumentalnego żaglowca – gdańskiej kogi w stanie budowy, symbolizującej Kościół – Jan Paweł II wyglądał, jakby stał na mostku kapitańskim. Nad ołtarzem górowały trzy maszty – krzyże, które w górnej części przechodziły w formę pomnika Poległych Stoczniowców. Papież zaś objaśniał ludziom „Solidarności”, jaki ma sens słowo „solidarność”. Po Mszy św. wielotysięczny pochód ruszył w kierunku centrum, ale został brutalnie rozpędzony przez ZOMO.

 

1991 – to jest moja Matka, ta Ojczyzna!

Spotkanie z papieżem w 1991 r., pierwsze po przemianach ustrojowych, zapamiętałem jako uzdrawiające ojcowskie napomnienie. Jan Paweł II głosił homilie w oparciu o Dekalog – fundament budowy życia osobistego oraz społecznego – i przestrzegał przed wolnością pozorną, która prowadzi do zniewolenia. Odchodził od przygotowanych tekstów, czasem dramatycznie wołał, a nawet groził palcem. Do tej pory słyszę przejmujące wołanie w Kielcach, w obronie polskich rodzin: „...to jest moja matka, ta ziemia! To jest moja Matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie boleć. Was też powinny boleć!”. Cóż, wielu nie chciało przyjąć takiego programu odnowy moralnej, a komentarze medialne były żenujące: jeśli papież tak chce mówić, to lepiej niech pozostanie w Watykanie. I rzeczywiście, na kolejne spotkanie w Polsce musieliśmy dłużej poczekać.

Byliśmy wtedy, razem z przyjacielem, we Włocławku, skąd popłynęły słowa napomnienia przed łamaniem dziewiątego przykazania. Aż czterokrotnie papież wspomniał w homilii ks. Jerzego Popiełuszkę, który niedaleko stąd znalazł męczeńską śmierć. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się więc w Górsku, miejscu uprowadzenia ks. Jerzego. 

 

1997 – pod Poznańskimi Krzyżami

Swoiste katharsis stanowił pamiętny hołd górali złożony „Synowi Gór, Największemu z rodu Polaków” przez burmistrza Zakopanego Adama Bachledę-Curusia, który klęcząc podziękował za wyzwolenie z czerwonej niewoli. A ja tym razem uczestniczyłem w spotkaniu z Ojcem Świętym z żoną i dziećmi pod Poznańskimi Krzyżami. Przygotowywałem relację dla „Przewodnika”, więc poprosiłem kilkoro uczestników o wypowiedź. Młoda dziewczyna, zapytana, dlaczego przyszła, skoro stoi tak daleko, że nie widzi Jana Pawła II, odpowiedziała mi, że wystarczy jej usłyszeć tembr jego głosu... 

 

2003 – u Grobów Apostolskich

W 2003 r. pielgrzymowałem do Włoch razem z Akcją Katolicką. W sobotę 26 kwietnia mieliśmy spotkanie z Ojcem Świętym w sali audiencyjnej Pawła VI, podczas którego ks. prałat Stefan Schudy wręczając mu moją książkę Piątka z Wronieckiej poinformował, że autor jest obecny w sali audiencyjnej. Papież zaapelował do członków AK o podjęcie pracy nad kształtowaniem własnej duchowości. A następnego dnia, w Niedzielę Miłosierdzia Bożego uczestniczyliśmy we Mszy św. na placu św. Piotra, podczas której beatyfikował sześć osób, m.in. ks. Giacomo Alberione. Takie to były moje najważniejsze spotkania z Janem Pawłem II.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki