Logo Przewdonik Katolicki

Wychować porządnych facetów

Łukasz Kaźmierczak
Fot.

KnC chce być takie jak ministranci. Normalne. W komży i bez komży. Bo chłopacy, którzy są bliżej ołtarza, jednocześnie biegają za piłką, mają bzika na punkcie nowinek technicznych i chętnie czytają wywiady z idolami w rodzaju Kamila Stocha. I ten patent świetnie się sprawdza.

„KnC” chce być takie jak ministranci. Normalne. „W komży” i „bez komży”. Bo chłopacy, którzy są bliżej ołtarza, jednocześnie biegają za piłką, mają bzika na punkcie nowinek technicznych i chętnie czytają wywiady z idolami w rodzaju Kamila Stocha. I ten patent świetnie się sprawdza.

 „Króluj nam Chryste” to jedyne ogólnopolskie i zarazem jedno z trzech w Europie czasopismo dla ministrantów i lektorów. Jednym słowem: ewenement. Poznański miesięcznik towarzyszy polskim ministrantom już od dziesięciu lat. Przez ten czas pismo się zmieniało, ewoluowało, dojrzewało. Czy to zarzut? Wręcz przeciwnie – dziś wydaje się jeszcze świeższe, nowocześniejsze i bliższe temu, co w ministranckich duszach gra.

 

Zerówka na zachętę

– Nie mieliśmy nawet własnego pokoju ani nawet osobnego komputera. Dzieliliśmy pomieszczenie z redakcją „Małego Przewodnika Katolickiego” i umawialiśmy się w taki sposób, aby za bardzo nie wchodzić sobie w drogę i móc choć przez chwilę korzystać z komputera na wyłączność. Do tego dostaliśmy telefon i kilka dziennikarskich tekstów w zapasie, a resztę trzeba było tworzyć właściwie od zera – wspomina początki działalności miesięcznika Michał Bondyra, obecny redaktor naczelny „KnC”.

Skąd jednak w ogóle wziął się pomysł na powstanie ministranckiego czasopisma? Jak to skąd? Z pustki. Bo kiedy powstawał miesięcznik, nie istniała właściwie jakakolwiek wspólna, ogólnopolska formacja ani integracja ministrancka. Ta sytuacja zaczęła się nieco zmieniać, kiedy bp Grzegorz Balcerek, ówczesny delegat KEP ds. duszpasterstwa ministrantów, reaktywował dawne zjazdy duszpasterzy diecezjalnych służb liturgicznych. Pomysł, aby zjednoczyć środowisko ministranckie wokół jakiegoś wspólnego, stałego przedsięwzięcia podchwycił  ks. Waldemar Hanas, redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”. – Tak powstała idea wydawania czasopisma dla ministrantów. Dlaczego właśnie czasopisma? Ponieważ struktury ministranckie są z założenia bardzo rozproszone i zróżnicowane. Natomiast miesięcznik miał szansę przełamać te granice, a także scalać ministranckie środowisko, zarazem pokazując jego wielowymiarowość – mówi ks. Waldemar Hanas, pomysłodawca i pierwszy redaktor naczelny „KnC”.

Pierwsze kroki nowej redakcji były właściwie działaniami trochę na oślep, na wyczucie – ot, rozpoznawanie rynku, dziesiątki rozmów, wsłuchiwanie się w oczekiwania duszpasterzy i ministrantów. – Dla mnie była to zupełnie nowa praca, byłem po trosze dziennikarzem i sekretarzem redakcji, a po trosze marketingowcem i specjalistą od sprzedaży. Wszystko w jednym – śmieje się Bondyra, wyjaśniając, w jakich warunkach powstawał inauguracyjny, zerowy numer miesięcznika. – „Zerówka”  była z  założenia darmowa. Trzeba było jednak wykonać dziesiątki telefonów i długich rozmów z duszpasterzami ministrantów w całej Polsce, aby namówić ich na przyjęcie nawet tego darmowego numeru – dodaje. Ale opłaciło się. W marcu 2004 r. „zerówka” „KnC” rozeszła się w nakładzie dziesięciu tysięcy egzemplarzy. I to było koło zamachowe, od którego rzeczywiście wszystko zaczęło się kręcić. Nazwa pisma poszła w ministrancki świat.

 

Mistrzostwa i mistrzostwo świata

Biorąc pod uwagę wspomniane pionierskie początki, redakcji „KnC” udało się dokonać prawdziwego ministranckiego cudu. Oto bowiem zaledwie po kilku miesiącach istnienia, „Króluj Nam Chryste” zebrało 40 tys. podpisów od byłych i obecnych ministrantów w ramach akcji „Polscy Ministranci Ojcu Świętemu – Janowi Pawłowi II”. Sygnatariusze listu skierowanego do Jana Pawła II z okazji Roku Eucharystii zobowiązywali się w nim do modlitwy w intencjach Ojca Świętego i duchowej jedności z papieżem. Kilkadziesiąt tysięcy podpisów pod takim listem i to w kilka miesięcy – to było prawdziwe mistrzostwo świata. Uwieńczeniem tamtej pracy był wyjazd do Watykanu redakcji „KnC” i kilkudziesięciu ministrantów z całej Polski, którzy na przełomie października i listopada 2004 r. osobiście wręczyli Janowi Pawłowi II księgę ministranckich zobowiązań wraz z pierwszymi numerami „KnC”.

Powodzenie papieskiej akcji sprawiło, że redakcja miesięcznika złapała silny wiatr w żagle. Okazało się, że w środowisku ministranckim drzemie olbrzymi potencjał wspólnotowy. Pojawiły się więc kolejne pomysły na integrację całego środowiska. Redakcja „KnC” zapoczątkowała m.in. cykl, odbywających się co dwa lata, ogólnopolskich pielgrzymek ministrantów i lektorów do świętych polskich miejsc: najpierw do Częstochowy, na Jasną Górę – gdzie przybyło 7,5 tys. ministrantów – potem do Lichenia – z rekordową liczbą 10 tys. uczestników, następnie do Krzeszowa, Niepokalanowa, a w ubiegłym roku do Gniezna. Ale na Polsce się nie kończy – to właśnie „KnC” koordynowało bowiem wyjazd do Rzymu i Dzień Polski z udziałem tysięcznej grupy ministrantów i lektorów podczas Europejskiej Pielgrzymki Ministrantów do Ojca Świętego Benedykta XVI.

Strzałem w dziesiątkę okazał się także pomysł organizacji dorocznych Mistrzostw Polski Liturgicznej Służby Ołtarza w Piłce Nożnej Halowej o Puchar „KnC”. W pierwszym turnieju, rozegranym w 2005 r. w Elblągu, wzięło udział kilkadziesiąt lokalnych zespołów ministranckich. Dziś, po ponad dekadzie, jest to już ogromne przedsięwzięcie, z całym rozbudowanym system eliminacji diecezjalnych, w których łącznie bierze udział kilkadziesiąt tysięcy ministrantów. W finałowym, trwającym dwa dni turnieju, występuje ponad sto najlepszych drużyn. I to wszystko ogarnia niewielki, ledwie kilkuosobowy zespół ludzi z „KnC”.

Ogień i woda

Od samego początku miesięcznik przyjął jasny podział tematyczny na dwa bloki: pierwszy –  formacyjny i drugi – świecki. Po dziesięciu latach widać, że ta metoda łączenia „ognia z wodą” świetnie zdaje egzamin, a pismo dorobiło się swoich stałych, wiernych Czytelników. Redaktorzy „KnC” mówią, że są księża, których widują po raz siódmy czy ósmy na turniejach ministranckich. Zmieniają się  ministranci, a oni cały czas jeżdżą z kolejnymi ekipami. Podobnie jest z redakcyjnymi pielgrzymkami. – Ważne są jednak także te małe, lokalne integracje. Obserwuję je, robiąc reportaże wśród takich „modelowych” wspólnot ministranckich. Zdarza się, że oni dopiero przy tej okazji uświadamiają sobie, ile ta ich wspólnota potrafi razem zdziałać i jak są zintegrowani w różnych ciekawych inicjatywach – zauważa Michał Bondyra, podając konkretny przykład ministrantów z diecezji białostockiej, którzy pod wpływem lektury „KnC” powielili pomysł swoich kolegów z drugiego końca Polski, z Przemyśla, i postanowili zbierać złom, żeby wyjechać na wspólne wakacje. – To są małe rzeczy, które jednak bardzo nas cieszą – mówi naczelny „KnC”, snując plany dalszego rozwoju czasopisma. – Ks. Waldemar Hanas od zawsze życzy nam stu stron i 50 tys. nakładu. Kto wie, może kiedyś uda się to zrealizować? – wzdycha. Najważniejsze jednak, aby pismo trafiało do jak największej liczby ministrantów. Bo choć „KnC” jest w tej chwili obecne we wszystkich polskich diecezjach, to nadal nie w każdej parafii. Zasadniczy cel pozostaje jednak niezmienny: – Chcemy formować młodych chłopaków, którzy może niekoniecznie zostaną księżmi, ale niech będą w przyszłości po prostu dobrymi mężami, ojcami i porządnymi facetami – podkreśla Bondyra.

 


 

Michał Bondyra, redaktor naczelny „Króluj nam Chryste”:

– Od samego początku istnienia „KnC” przyjęliśmy założenie, żeby robić gazetę w taki sposób, aby ministranci kupując nasze pismo, nie musieli sięgać do świeckich młodzieżowych czasopism niezbyt wysokich lotów. Każdy numer „KnC” składa się z dwóch zasadniczych działów:  „W komży” i „Bez komży”. W części typowo formacyjnej mamy więc strony poświęcone m.in. ministranckiej zbiórce, żywotom świętych, rozważaniom nad Pismem Świętym, słownik liturgiczny i minilekcjonarz. Na stronach „Bez komży” króluje natomiast wszystko to, czym zwykle interesują się młodzi chłopcy: sport, komputery, muzyka, filmy, nowinki technologiczne, samochody. Całość uzupełniają bardziej ambitne teksty – reportaże i ciekawe wywiady. Na naszych łamach pojawia się więc sporo postaci z pierwszych stron gazet: Kamil Stoch, Sławomir Szmal, Krzysztof Hołowczyc, Przemysław Babiarz czy Tomasz Zubilewicz. Poprzez ich przykłady chcemy pokazywać warte naśladowania postawy ludzi, którzy otwarcie przyznają się do wartości chrześcijańskich.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki