Logo Przewdonik Katolicki

Osobiste - prawdziwe

Ks. Piotr Gąsior
Fot.

Fala poparcia i krytyki pomysłu wydania osobistych notatek bł. Jana Pawła II już za nami. Teraz przyszedł czas na studium tej specyficznej książki.

 

Staraniem Wydawnictwa Znak ukazała się pozycja Jestem bardzo w rękach
Bożych będąca zbiorem osobistych zapisków papieża Jana Pawła II z lat 1962–2003. Według kard. Stanisława Dziwisza notatki te są „kluczem do zrozumienia jego duchowości, czyli tego, co jest najbardziej wewnętrzne w człowieku: jego relacji do Boga, do drugiego człowieka i do
siebie”.

Zwykłe agendy

Trzymam w rękach grubą księgę liczącą aż 640 stron i zastanawiam się, kto może się nią zainteresować? Badacze duchowości papieża Polaka na pewno. Ale czy tzw. zwykły czytelnik również? Intencją kard. Dziwisza wyrażoną we wstępie jest, aby lektura notatek duchowych Jana Pawła II pomagała „w odkrywaniu głębi duchowej człowieka XXI wieku” i prowadziła do większej miłości Boga i ludzi. Zwyczaj robienia zapisków duchowych miało wielu chrześcijan i to nie tylko tych, którymi dziś fascynujemy się jako świętymi. Karol Wojtyła podjął również tę pożyteczną praktykę. W ramach oszczędności nie założył specjalnego kalendarium, lecz wykorzystał do tego dwa włoskie kalendarze – roczniki 1962 i 1985. Wprowadził własną numerację stron i chronologię. A potem przez kolejne lata zapełniał kartki treścią.

 

Dużo łaciny

Obydwa zeszyty zawierają refleksje z przeżywanych rekolekcji lub dni skupienia. W pierwszym, który dotyczy lat 1962–1984 mamy okazję być z autorem w takich miejscach, jak: Tyniec, Jasna Góra, Kalwaria Zebrzydowska, Bachledówka, Jaszczurówka, Gniezno czy Rzym. W drugim, obejmującym lata 1985–2003 jesteśmy wyłącznie w Wiecznym Mieście i wraz z Głową Kościoła  słuchamy rekolekcjonistów, wśród których byli znani kardynałowie, biskupi oraz zakonnicy. Większość myśli zapisanych została w języku polskim. Tym niemniej Karol Wojtyła nie stronił także od wtrąceń po łacinie i włosku (na szczęście wydawca zadbał o równoległe tłumaczenie). Ks. prof. Jan Machniak komentując ogólnie charakter tych notatek, słusznie zwraca uwagę na ich wyjątkowy rys chrystologiczny, eucharystyczny i maryjny. Ale czy łatwo się takie treści czyta? Zobaczmy na wybranych przykładach.

 

Nie sama teologia

Jeśli ktoś zatrzyma się na fragmentach medytacji o charakterze ściśle teologicznym, choćby takich jak: „Chrystus odkupuje Ojcu nas wszystko tj. składa ofiarę zadośćczyniącą (propitiatorium), w której jest całe Jego oddanie i zjednoczenie z Ojce. Stąd Duch Święty jako Tchnienie Obojga. Jesteśmy – my ludzie – poderwani tym aktem Chrystusowego Odkupienia...”, może dojść do przekonania, że to nie dla niego. Niech nad zapiskami Jana Pawła II – pomyśli – pochylają się naukowcy i studenci duchowości. Ale jeśli wytrwa w lekturze, to znajdzie treści, które ukażą mu, jaką osobą był naprawdę Karol Wojtyła, co przeżywał, na co zwracał uwagę i na czym mu zależało w pracy nad sobą. Oto niektóre z takich informacji: „Władza i powołanie bpa (ordynariusza) domaga się z jednej strony wielkoduszności i odwagi, z drugiej służby względem wszystkich, miłości powszechnej, a zwłaszcza miłości kapłanów”, „Musi być żarliwe pragnienie dobra, mężna obrona Kościoła, słuszności i prawdy – ale trzeba czuwać, aby to nie przechodziło w jakąś zwyczajną «zaciekłość»” albo „Biskup wie, co grozi współczesnym kapłanom – praktyczny materializm, pesymizm, brak modlitwy, rutynizm, brak zamiłowania do studium /.../ Biskup - proboszcz proboszczów i ojciec ojców rodzin”.

 

Notatki papieskie są również ciekawe, ponieważ znajdujemy w nich bogaty wykaz lektur, którym oddawał się Karol Wojtyła. Spokojna analiza poszczególnych stron da nam też okazję do przynajmniej częściowego zrozumienia, w jaki sposób Jan Paweł II podchodził do rozmaitych bieżących wydarzeń. Widzimy, że z upływem czasu zapiski stały się coraz bardziej skrótowe. Wydaje się jakby Ojciec Święty był coraz bardziej oszczędny w dzieleniu się swymi  przemyśleniami i przelewaniu ich na papier. Wyjaśnienie, że coraz trudniej było mu pisać jest prawdziwe, ale czy wystarczające? Może po prostu jest tak, że im bliżej jest się Miłości, tym mniej potrzeba słów?

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki