Logo Przewdonik Katolicki

Niestety nieuleczalna

Ks. Piotr Gąsior
Ks. Piotr Adamus CRL / fot. ks. P. Gąsior

Rozmowa z ks. Piotrem Adamusem CRL.

Ile lat już Ksiądz nie pije?
– Siedem lat. 
 
Alkoholizm jest według Księdza chorobą?
– Tak. To choroba śmiertelna. Nieuleczalna. Choroba, która degraduje całą osobę. Można ją tylko zatrzymać.
 
Czy przed popadnięciem w nałóg pojawiają się jakieś sygnały ostrzegawcze?
– Oczywiście. Choroba alkoholowa to kilka tzw. objawów osiowych. Należą do niech: głód alkoholowy, koncentracja życia na piciu, utrata kontroli, zmiana tolerancji na alkohol (jak się człowiek uzależnia, to może dużo wypić, a potem do uzyskania takiego samego efektu potrzeba już bardzo niewiele alkoholu), picie mimo wiedzy o szkodliwości zdrowotnej, finansowej, rodzinnej, społecznej. Jeśli ktoś ma trzy objawy występujące często na przestrzeni roku, np. raz na miesiąc, to już zalicza się do osób uzależnionych od alkoholu.
 
Do ośrodka, który Ksiądz prowadzi, alkoholicy przychodzą dobrowolnie?
– Jeszcze nikt nie poddał się terapii, bo sam tego chciał. Zawsze wynika to z jakiejś innej konieczności. Alkoholik musi doświadczyć kryzysu. Inaczej nie widzi problemu. Zgłaszają się też tacy, którzy w pewien sposób przymuszeni, rozpoczynają terapię, aby tylko udowodnić całemu światu, że oni nie mają żadnej choroby alkoholowej.
 
Czy zgadza się Ksiądz z opinią, że istnieją zawody o tzw. podwyższonym ryzyku picia?
– Oczywiście. I nasze powołanie kapłańskie też jest w tej grupie. Dlaczego? Dlatego, że w naszej służbie bardzo często po prostu nie widać od razu efektów pracy. Konstruktor jak coś wymyśli, to jest to podziwiane. My pracujemy nad duszą, sercem, umysłem człowieka i jest to praca długofalowa. Czasami dopiero po latach być może ktoś okaże wdzięczność. Bywa też odwrotnie. Pokładaliśmy w kimś duże nadzieje, a dowiadujemy się, że się życiowo wykoleił, zaprzeczył ideałom. Do tego mogą dochodzić trudne kontakty z przełożonymi. Ogólnie mówiąc, życie w permanentnym stresie. Bywa, że jest dużo niedomówień. Brak normalnej komunikacji, jaka winna być między dorosłymi ludźmi.
Poza tym nie mówi się otwarcie o alkoholikach w białych kołnierzykach, togach, sutannach. No bo to nie alkoholik. Jemu tylko zdarzyło się za dużo wypić.
 
Jak się pracuje z uzależnioną osobą duchowną?
– Jestem przeciwny leczeniu duchownych osobno. To jest specyficzna grupa. Ale nie należy ich separować. Tworzenie kastowych grup terapeutycznych (księży, lekarzy, policjantów, rzemieślników itd.) przynosi fatalne skutki. Najczęściej księża, zakonnicy czy zakonnice mają bardzo rozbudowany mechanizm iluzji i zaprzeczenia w formie obwiniania. „Piję, bo mój przełożony...”, „Piję, bo moje współsiostry, współbracia są tacy i tacy”, „Piję, bo moja parafia...”. Do tego dochodzi mówienie o samotności, niezrozumieniu. Myślę jednak, że jest to tylko przykrywka problemu niezgodności życia z wyznawanymi ideałami, niezgodności z samym sobą, czyli własną sferą duchową.
 
Co powinni wiedzieć o alkoholizmie duszpasterze?
– Trzeba zacząć już w seminarium. Na przykład na wykładach z psychologii ten temat musi zostać poruszony. Kleryk zanim pójdzie do pracy w parafii (a nie ma parafii pozbawionej tego problemu!), powinien przynajmniej znać objawy i mechanizmy uzależnienia. Bez tej wiedzy podchodzimy do uzależnienia jedynie w kategorii grzechu. „Pijesz, więc nie wejdziesz do królestwa Bożego”. Ale chodzi przecież o to, żeby dany alkoholik też tam wszedł. Co mamy mu powiedzieć? Nie umiemy podać konkretnej rady. Owszem, zacytowane słowo Boże jest prawdziwe i rzeczywiście pijacy nie wejdą do królestwa Bożego, jeśli się nie leczą, nie walczą ze swoim nałogiem, nie unikają grzechu. Bo skoro alkoholizm jest chorobą nieuleczalną, śmiertelną i ktoś ją prowokuje albo się z niej nie leczy, to przekracza między innymi przykazanie piąte „Nie zabijaj”. Nie mówiąc już o innych negatywnych skutkach nadużywania alkoholu czy innych środków odurzających.
 
Powiedzmy jeszcze kilka słów o życiu duchowym alkoholika.
– Bardzo często są to ludzie pogubieni religijnie. Przestali praktykować albo praktykują jedynie okazjonalnie. I to nie dlatego, że mają kaca i nie mogą pójść do kościoła, tylko dlatego, że przeżywają swoje picie jako grzech. Albo z drugiej strony, po co mam iść do kościoła, spowiedzi, skoro wiem, że za chwilę znów będę pił. Dlatego musimy pamiętać, że alkoholikom nałogowym nie wystarczy dawać rozgrzeszenia. Trzeba mówić o leczeniu ich choroby alkoholowej. Część księży nie mówi o tym, bo nie ma wystarczającej wiedzy. Zdarzają się też spowiednicy, którzy nie dotykają problemu, bo sami mają z nim do czynienia. W ich wnętrzu doszło do takiego tąpnięcia, że temat picia wolą omijać.
 
 
Ks. Piotr Adamus CRL – specjalista leczenia uzależnień, prowadzi Poradnie Leczenia Uzależnień w Krakowie oraz Kamieniu koło Czernichowa.



Świadectwo
Chrystus cię nie skrzywdzi
– Początek mojego uzależnienia przypada na czas pracy w pierwszej parafii. Atmosfera na plebanii była delikatnie mówiąc trudna. Zachowania alkoholowe były również tolerowane przez ludzi. Sami namawiali. Pijąc, nie ponosiłem żadnych konsekwencji. Stopniowo wchodziłem w uzależnienie coraz głębiej. Uważałem, że nic się przecież nie dzieje. Wszystko mam pod kontrolą. Uczę dzieci w szkole, odprawiam Msze, niczego nie zawalam. Pomyślałem, że skoro jestem „na posterunku” i nie ma żadnych skandali, to nikogo nie powinno obchodzić, co robię po godzinach. Gdy przełożony czasem zwracał uwagę, tłumaczyłem, że inni też mają problem. Trwało to dwanaście lat. Aż do momentu, gdy pojawiły się skutki picia. Było widać, że mam problem alkoholowy. Zacząłem zaniedbywać niektóre obowiązki. I wreszcie przełożony postawił mi ultimatum: albo się leczę, albo zostanę przeniesiony. Pojechałem na odwyk, ale tylko po to, by pokazać wszystkim, że ze mną jest wszystko w porządku. Tak przeżyłem pierwsze dwa tygodnie terapii w Juchach. Wreszcie zrozumiałem, co się ze mną dzieje. Zmotywowany podjąłem leczenie.
Dzisiaj nie piję. Wiem, że jestem chory. Wtedy gdy piłem, tłumaczyłem sobie wszystko trudnym życiem, trudną wspólnotą kapłańską, nadmiarem stresów. Zaczynałem od piwa. Obecnie widzę, że właściwie nie ma znaczenia, co się pije. Istotne jest, po co się to robi? Zasadniczo walory smakowe nie mają tu znaczenia. Zawsze chodzi o efekt, który chce się dzięki alkoholowi osiągnąć.
W świecie alkoholowym na chwilę jest fajnie. Ale to jest błędne koło. Alkohol daje poczucie szczęścia na chwilę, a zabiera szczęście na całe życie. Tylko że tego się nie widzi.
Z alkoholizmu uratowała mnie rodzina, a przede wszystkim mama. Ona polecała mnie wstawiennictwu św. Rity, którą uważa się za patronkę od spraw beznadziejnych. Nigdy mnie nie przekreśliła. Poza wspomnianym przełożonym inni koledzy księża nie interesowali się moim problemem. Może bali się go zobaczyć? Może nie wiedzieli, jak pomóc? Może nie wypada zwracać uwagę koledze, bo jeszcze mi coś odpowie? Myślę, że przyjęli rozumowanie „przecież jest dorosły i wie, co robi”. Najpierw ich uwagi wypierałem. Obwiniałem wszystkich i wszystko. Potem zacząłem patrzeć na siebie jak na osobę straconą. Tak to się w głowie dzieje.
Teraz jestem alkoholikiem trzeźwiejącym. Wszyscy się dziwią, jak mogę odprawiać obecnie Mszę św. Przecież po konsekracji, choć to już jest Krew Pańska, postaci wina pozostają bez zmian. Analiza chemiczna wykazałaby, że to jest alkohol. Dlatego dla świeckich terapeutów przyjmowanie Krwi Pana Jezusa to nadal zwyczajne napicie się alkoholu. Niektórzy wręcz uważają, że w ten sposób się znów zapija. Zastanawiałem się, co mam robić? Wiedziałem, że mogę poprosić ordynariusza o pozwolenie na odprawianie Eucharystii na zamienniku bezalkoholowym, czyli moszczu winnym, ale najpierw postanowiłem pojechać do księdza alkoholika, który zna ten problem. Jego rada, której zawierzyłem, pomogła mi osobiście jeszcze bardziej uwierzyć w Eucharystię i jej moc. Musisz dopuścisz – usłyszałem – że Chrystus, którego przyjmujesz na Mszy św., na pewno cię nie skrzywdzi. Tak mi powiedział ksiądz alkoholik niepijący już od czterdziestu lat.
Wysłuchał ks. Piotr Gąsior
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki