Logo Przewdonik Katolicki

Ważny jest każdy dzień bez alkoholu

Jarosław Jurkiewicz
Dominik Safian - socjolog, terapeuta uzależnień fot. archiwum prywatne

Rozmowa z Dominikiem Safianem o granicy między piciem ryzykownym a uzależnieniem oraz o tym, dlaczego kulturowo problem z alkoholem to dla kobiet większy wstyd niż dla mężczyzn,

Dlaczego kobiety sięgają po alkohol?
– Z różnych powodów. Część zaczyna pić, towarzysząc swoim pijącym mężczyznom. Robią to z bezsilności albo z fałszywie pojętej lojalności. Organizm mężczyzn ma większą tolerancję na alkohol, dlatego jeśli kobiety chcą być im wierne w piciu, szybciej się uzależniają. Bywa, że mężczyzna i kobieta piją wspólnie, ale z czasem to kobieta zaczyna zmagać się z chorobą alkoholową, a mężczyzna nie.
Alkohol, jak inne substancje uzależniające – narkotyki czy papierosy – daje chwilową przyjemność. Dla wielu osób stał się sposobem umilania czasu albo „lekarstwem” na stres. Denerwują się, a kiedy piją, zapominają o zmartwieniach. To też może być powód.

I dziś nikogo nie dziwi już, że dwie kobiety siedzą w barze przy piwie czy drinku.
– Faktycznie, uznajemy, że jest to zupełnie normalny obraz. W tym zakresie normy się zmieniły. Choć obowiązująca jeszcze do niedawna norma, że to mężczyźni mogli się upić, a kobiety nie – muszą się poświęcać i być współuzależnione – też nie miała sensu. „Facet musi się raz na jakiś czas upić”; „Dobry chłop, czasem wypije, ale jednak pracuje na dom” – wszyscy znamy te obiegowe „prawdy”. Brzmiały absurdalnie.
Powinniśmy się jednak zgodzić z tym, że powielanie negatywnych wzorców – w tym nadużywanie alkoholu – nie jest dobre. Zresztą picie w pubach, o którym pan wspomniał, zwłaszcza weekendowe picie, to jeden z modeli nadużywania alkoholu.

Częstsze jest upijanie się w zaciszu domowym?
– W przypadku kobiet pijących w sposób ryzykowny czy szkodliwy częstym modelem jest codzienne picie małych ilości alkoholu. To może być np. kolorowa, słodka nalewka – kieliszek po pracy, żeby się odprężyć, zrelaksować. I jest to dawka alkoholu, która może uzależnić. Bo 100 czy 200 mililitrów alkoholu dziennie to jest dla kobiety za dużo.

Piją młode kobiety czy starsze? Z dużych miast czy ze wsi?
– Wszystkie: młode kobiety i seniorki, biedne i bogate, kobiety bezrobotne i zajmujące wysokie stanowiska. Picie jest bardzo egalitarne.

Kobiety piją jednak mniej demonstracyjnie niż mężczyźni.
– Bardzo mocno starają się wypełniać swoje role zawodowe czy rodzinne. Robią to tak dobrze, jak tylko to jest możliwe. Jedna z postaw jest na przykład taka: jeśli kobieta nie pracuje, wysyła dzieci do szkoły i zaczyna wypełniać swoje codzienne zadania, w międzyczasie popijając. Zwykle nie  jest mocno pijana, może trochę bardziej wieczorem. Ale spełnia się jako matka i żona.
Druga to picie wieczorem: kiedy wszyscy idą spać. Wtedy jest czas dla siebie, pojawia się drink albo kieliszek wina. W obu przypadkach uzależnienie jest duże, ale objawy są widoczne po latach. Bo przecież nikt tego nie widział, kobieta radziła sobie z obowiązkami. Ba, ona po to piła, żeby dobrze sobie radzić!

Umieją dobrze się maskować?
– Zasadą uzależnienia, niezależnie od płci, jest kamuflaż. Pewnie z racji przypisanych ról społecznych kobiety bardziej się z tym ukrywają.
W przypadku kobiet jest jeszcze jedna specyfika. Wypijany alkohol sprawia, że zaczynają mieć kłopoty ze snem, mają lęki, popadają w depresje. To dotyczy wszystkich pijących szkodliwie. Ale część kobieta szuka wtedy pomocy u lekarza, nie przyznając się, że nadużywają alkoholu. Dostają leki na sen i uspokojenie, które oddziałują na ten sam ośrodek mózgu – tzw. ośrodek nagrody. I uzależniają się od tych leków dokładnie tak samo jak od alkoholu. Te leki to benzodiazepiny – relanium, lorafen, xanax itd. Zaczynają zastępować alkohol lekami albo używają ich zamiennie z alkoholem. Oszukują się, ale uzależnienie pozostaje uzależnieniem.

Popularne powiedzenie głosi, że alkohol jest dla ludzi. Jak zorientować się, że mamy z nim problem?
– Żeby było jasne: Światowa Organizacja Zdrowia stoi na stanowisku, że żadna ilość alkoholu nie jest ilością zdrową. Zatem żadne piwo na nerki, żadna wódka z pieprzem na żołądek, żadne wino na oczyszczenie organizmu. Jeśli ktoś chce dostarczyć organizmowi antyoksydantów, to pomidory mają ich znacznie więcej niż wino.
Jeśli chcemy się truć, to bądźmy wobec siebie uczciwi, nie szukajmy alibi. Alkohol może sprawiać nam pozorną przyjemność, ale ma negatywny wpływ na organizm. Za tym, o czym mówię, nie stoi jakaś ocena moralna, to jest obiektywna wiedza.
Uzależnienie jest rodzajem agenta, szpiega, który powoli przejmuje nasz sposób myślenia i czucia. Bardzo trudno więc – tak od wewnątrz – zorientować się, że przekroczyliśmy niewidzialną granicę i pijemy ryzykownie albo szkodliwie. Uważam jednak, że jeśli zaczynamy mieć wątpliwości, czy pijemy w sposób bezpieczny, to jest to już sygnał, że możemy mieć problem z alkoholem. W internecie można znaleźć test AUDIT, który – jeśli wypełni się go rzetelnie – pozwoli stwierdzić, czy jesteśmy w grupie picia ryzykownego, czy może już należymy do grupy uzależnionych. Są też porady, jak używać alkoholu w bezpieczny sposób.
Nie wszyscy zauważają tę granicę. Generalnie uzależnieni przychodzą na terapię zwykle po 10 czy 15 latach picia. Czasem po 20 latach.

Skoro kobiety uzależniają się szybciej, szybciej chyba też trafiają na terapię?
– Kulturowo, o czym już mówiłem, przyjęło się, że kobiety nie mają problemów z alkoholem, nie powinny ich mieć, bo to większy wstyd. Z reguły więc bronią się do ostatniego momentu. Choć oczywiście to się zmienia: są aktorki i celebrytki, które opowiedziały o swojej chorobie alkoholowej – Stanisława Celińska, Ilona Felicjańska czy Małgorzata Halber, która opisała swoje doświadczenia w książce Najgorszy człowiek na świecie.
Zwykle jednak jest tak, że znajomi, rodzina, współpracownicy pijących kobiet widzą problem, ale one nie chcą go dostrzec. Przyznanie się do uzależnienia to przyznanie się do wielkiej porażki. Przecież one nie chciały pić, chciały być jak najlepsze.

Często twierdzą zresztą, że to mężowie, partnerzy wpędzili je w alkoholizm.
– Jeśli kobiety tak uważają, to bardzo trudno będzie im się leczyć. On pije, w związku z czym ona też zaczęła pić – takie sytuacje pewnie bywają. Tyle tylko, że to nie łagodzi skutków nałogu.
Skoro wiedzą, że są uzależnione, to ich odpowiedzialnością jest w konstruktywny sposób sobie z tym poradzić, jak z każdą chorobą. Jeśli zrzucą winę na kogoś innego, to nic w ich życiu się nie zmieni.

Czytałem, że kobietom, nawet jeśli już pogodzą się z myślą, że są alkoholiczkami, jest trudniej podjąć terapię z prozaicznych powodów: choćby dlatego, że nie mają z kim zostawić dzieci. Bywa też, że mężowie mają pretensje, że kobiety chodzą na terapię, w związku z czym nie mają czasu na swoje obowiązki. Przedtem piły, ale przynajmniej dom był zadbany.
– Jeśli facet narzeka, że kobieta idzie na terapię i nie ma obiadu na czas, to on ma problem. Niewspierający partner jest dużym kłopotem w życiu kobiety. Być może jest nawet przyczynkiem do tego, żeby się uzależnić.

Dla osoby, która godzi się z myślą, że jest alkoholikiem i decyduje się na leczenie, perspektywa, że już nigdy nie wypije nawet szklanki piwa, może być zniechęcająca.
– Radzę w ogóle nie patrzeć w ten sposób. W przypadku osoby, która nie jest uzależniona, sporadyczne wypicie może być przyjemnością. Dla osoby uzależnionej to przykra konieczność, która wiąże się z ogromnym cierpieniem. Wolę więc sprawę stawiać w ten sposób: skoro nie pijesz tydzień i są wielkie zyski – nie ma głodu i bezsenności, organizm się regeneruje, wraca chęć do życia – to jestem ciekaw, jak będzie wyglądało twoje życie po kolejnym tygodniu niepicia, po miesiącu, po roku.
Na Zachodzie popularne są zresztą akcje terapeutyczne kierowane do ludzi pijących ryzykownie: „Nie pij przez miesiąc, a zobaczysz, jak będziesz się czuł”.

Czy terapia jest rozwiązaniem problemu raz na zawsze?
– Terapia to proces, który powinien zakończyć się trwałą abstynencją. Może zdarzyć się, że się nie uda. Czy z tego powodu rok czy 10 lat niepicia to czas stracony? Trwanie w trzeźwości to samo dobro, niezależnie od tego, jak długo trwa.

Ryzyko szkód zdrowotnych pojawia się już wtedy, gdy kobieta wypija dziennie więcej niż dwie standardowe porcje alkoholu (czyli 1 półlitrowe piwo, kieliszek wina o pojemności 200 ml czy 60 ml wódki). Trzy standardowe porcje alkoholu dziennie powodują u kobiet zaburzenia zdrowia, które występują u mężczyzn pijących więcej niż dziewięć porcji czystego alkoholu dziennie.

Kobiety nadmiernie pijące są częściej niż pijący nadmiernie mężczyźni ofiarami:
– wypadków,
– urazów,
– przemocy fizycznej,
– gwałtów i nadużyć seksualnych.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki