Wszystko zaczęło się od czterech ochotników, którzy z ks. Eugeniuszem postanowili zająć się ratowaniem chrześcijańskiego ducha we Francji, spustoszonej rewolucją francuską. Nazwali się „Misjonarzami Prowansji”.
Głosili rekolekcje i misje, a kiedy ks. Eugeniusz de Mazenod został biskupem, rozpoczął starania o zatwierdzenie swojego zgromadzenia. 17 lutego 1826 r. papież Leon XII zatwierdził liczące wówczas 20 zakonników i 8 nowicjuszy zgromadzenie pod nazwą Misjonarze Oblaci Najświętszej i Niepokalanej Panny Maryi – zgromadzenie, które w podinowrocławskich Markowicach prowadzi swoje niższe seminarium.
Szczęście poza Bogiem
Eugeniusz Mazenod urodził się w południowej Francji w 1782 r. jako syn arystokraty i córki bogatego mieszczanina, profesora Akademii Medycznej. W dzieciństwie mieszkał w pałacu, w którym usługiwało dwunastu lokajów. Kiedy wybuchła rewolucja francuska, miał osiem lat. Jego rodzina wyjechała z rodzinnej Prowansji, porzucając swoje posiadłości – ojciec Eugeniusza naraził się rewolucjonistom i musiał uciekać z kraju. Udali się do Włoch, ale nie osiedlili się dłużej w jednym miejscu, wędrując z miejsca na miejsce. Mieszkali w Wenecji, Turynie, Neapolu i Palermo. W Wenecji poznał ks. Bartollo Zinelliego, który zaraził go miłością do książek i św. Stanisława Kostki, tam też rozpadło się małżeństwo jego rodziców. W Neapolu Eugeniusz przyjął Pierwszą Komunię Świętą, co do końca życia wspominał z wielkim wzruszeniem. W Palermo dzięki znajomości z książętami Canizzaro Eugeniusz poznał szlachecki tryb życia, przyswoił sobie dworskie maniery, przypisał sobie książęcy tytuł „de Mazenod” i zaczął marzyć o świetlanej przyszłości. O latach spędzonych w Neapolu i Palermo powie później: „Szukałem szczęścia poza Bogiem”.
W poszukiwaniu sensu
Kiedy jako dwudziestolatek wrócił do ojczyzny, świat jego marzeń szybko się rozwiał. Rodzice żyli w separacji. Francja po rewolucji nie potrzebowała książąt. Matka próbowała ożenić go z bogatą kobietą. Pojawił się również plan wyjazdu na Sycylię i kariery na królewskim dworze. Żaden z tych planów się nie powiódł. W liście do ojca Eugeniusz pisał wtedy: „Tato najdroższy, naprawdę nie mogę już wytrzymać: umieram z nudów i melancholii. Oto już trzy miesiące, jak tu przyjechałem, a czuję się jak grzyb znudzony miejscowością i jej mieszkańcami”.
Był to również czas religijnego kryzysu Eugeniusza, który krytykował zachowania papieża, ale nigdy nie porzucił religijnych praktyk i powrócił do dziecięcej troski o ubogich. I kiedy wydawało się, że młody chłopak jest już na granicy ludzkich doświadczeń – w jego życiu pojawił się Bóg. Powróciła dziecięca myśl o kapłaństwie. Wreszcie, wbrew sprzeciwom matki, Eugeniusz wstąpił do paryskiego seminarium duchownego. W liście do ojca wyjaśniał później, że w takim wyborze drogi życie nie chodziło tylko o niego samego, ale o Kościół. „Poświęciłem się służbie Kościoła, ponieważ był on prześladowany, ponieważ był opuszczony (…), ponieważ widząc, że wielkimi krokami zmierzamy do schizmy, obawiałem się, że niewielu znajdzie się wspaniałomyślnych, którzy będą umieli poświęcić swoją wygodę lub nawet życie dla ocalenia jedności wiary, i ponieważ wydawało mi się, że Bóg dał mi dość siły, aby stawić czoło wszystkim niebezpieczeństwom”.
W grudniu 1811 r. przyjął święcenia kapłańskie.
Ksiądz i oblat
Po święceniach nie został przydzielony do żadnej parafii. Mieszkał u matki i zajmował się dziećmi, młodzieżą, służącymi, wieśniakami, jeńcami wojennymi i włoskimi emigrantami – tymi wszystkimi, którzy pozostawali na marginesie ówczesnych struktur Kościoła. Przemęczony pracą, zachorował ciężko na tyfus i dopiero ta choroba uświadomiła mu, że sam nie jest w stanie podołać całej pracy. Rozpoczął poszukiwania kapłanów, którzy chcieliby z nim współpracować. Na początek znalazło się ich czterech. Stworzyli Stowarzyszenie Misjonarzy Prowansji i kupili pokarmelitański klasztor, w którym zamieszkali. Był początek roku 1816. Choć początkowo pozostawali księżmi diecezjalnymi, to już w Wielki Czwartek 1816 r. dwaj z nich związali się ślubem wzajemnego posłuszeństwa. Dwa lata później, kiedy w sąsiedniej diecezji zaczęła formować się druga wspólnota, tymczasowy regulamin postanowiono zastąpić regułą zakonną. Reguła przyjęta została przez kapitułę zakonną w październiku 1818 r. Siedem lat później regułę przetłumaczono na łacinę, a Eugeniusz de Mazenod pojechał do Rzymu, żeby prosić papieża Leona XII o jej zatwierdzenie. Marzenie to spełniło się 17 lutego 1826 r.
Dla misji
Choć redagując Regułę św. Eugeniusz miał na myśli przede wszystkim pomoc Francji spustoszonej przez rewolucję, można podejrzewać, że gdzieś w głębi kołatała się w nim również myśl o misjach zagranicznych. Pisał bowiem: „Chociaż z uwagi na obecnie zbyt szczupłą ich liczbę oraz na bardziej naglące potrzeby otaczającego ich ludu muszą na razie ograniczyć swą gorliwość do ubogich z naszych wiosek i miast, to jednak ich ambicje powinny ogarnąć świętymi pragnieniami rozległy obszar całej ziemi”.
Po raz pierwszy w 1841 r. biskup Montrealu zwrócił się do oblatów z prośbą, by pomogli w duszpasterstwie jego dużej diecezji. Do Kanady wyjechało więc czterech ojców i dwóch braci. W następnych latach oblaci wyjadą do Anglii, do zachodniej Kanady, do Stanów Zjednoczonych, na Cejlon (Sri Lanka), do Algierii i Południowej Afryki.
W Polsce
Do Polski oblaci przyjechali w roku 1920. Zatrzymali się w Piekarach Śląskich, głosili kazania, słuchali spowiedzi i pomagali księżom w pracy duszpasterskiej. Wkrótce wynajęli dom w Krotoszyni i otworzyli w nim niższe seminarium duchowne, tak zwany juniora. Rok później oblaci mieli swoje domy również w Markowicach i Lublińcu, a w 1925 r. otworzyli własne wyższe seminarium duchowne (scholastykat), początkowo w Krobi, następnie przeniesiony do Obry. Liczba nowicjuszy i juniorów szybko rosła, zdecydowano więc o utworzeniu w Polsce oddzielnej prowincji. Była to szósta prowincja oblacka w świecie. Polscy oblaci wyjeżdżali na misje do Kanady i na Cejlon. II wojna światowa spowodowała spustoszenie w zakonnych szeregach, ale po jej zakończeniu natychmiast przystąpiono do odbudowy domów i organizacji niższego i wyższego seminarium – a przede wszystkim do pracy duszpasterskiej. Z konieczności praca ta przez pewien czas ograniczona była wyłącznie do Polski, bo komunistyczne władze nie wypuszczały misjonarzy z kraju. Dziś misjonarzy spotkać można na całym świecie.
W Markowicach
W Markowicach k. Inowrocławia misjonarze oblaci są od lat 20. XX w. Prowadzą Niższe Seminarium Duchowne i opiekują się sanktuarium Królowej Miłości i Pokoju Pani Kujaw.
Niższe seminarium jest miejscem, w którym młodzi chłopcy mogą rozpoznawać swoje powołanie. Realizując program licealny, przechodzą również formację duchową, uczestniczą we wspólnych modlitwach, opiekują się biblioteką, kaplicą, parkiem. Po maturze mogą wstąpić do wyższego seminarium albo iść na świeckie studia, nie są w żaden sposób zobowiązani do pozostawania we wspólnocie oblackiej.
Największym skarbem markowickiego sanktuarium jest gotycka figura Matki Bożej z Dzieciątkiem. Do 1630 r. znajdowała się ona w klasztorze Sióstr Norbertanek w Strzelnie, później, w czasie epidemii cholery, przywieziona została do Markowic, aby ocalić miejscową ludność. Początkowo umieszczono ją w pałacowej kaplicy, a w roku 1634 właściciele pałacu, w podzięce za uratowanie życia córki, wybudowali dla Maryi drewniany kościół. Kiedy miejsce to uznano za sanktuarium, opiekowali się nim karmelici trzewiczkowi, aż do kasaty klasztoru w 1825 r. Później pieczę na tym miejscem przejęli księża diecezjalni z parafii w Ludzisku. W roku 1921 do Markowic przyjechali ojcowie oblaci, którym kard. Dalbor przekazał w zarząd kościół i klasztor oraz powierzył opiekę nad sanktuarium.