Logo Przewdonik Katolicki

Dla Ciebie wszystko

Ks. Piotr Gąsior
Fot.

Zrobię dla Ciebie Jezu wszystko, każde moje dzieło, każdą moją przykrość, niepowodzenie będę Tobie ofiarowała napisała piętnastoletnia Joanna Beretta Molla podczas rekolekcji, które były przełomowe dla jej relacji z Bogiem. Lata młodości w Quinto al Mare odcisnęły na życiu duchowym Joanny wyjątkowy ślad.

„Zrobię dla Ciebie Jezu wszystko, każde moje dzieło, każdą moją przykrość, niepowodzenie będę Tobie ofiarowała” – napisała piętnastoletnia Joanna Beretta Molla podczas rekolekcji, które były przełomowe dla jej relacji z Bogiem. Lata młodości w Quinto al Mare odcisnęły na życiu duchowym Joanny wyjątkowy ślad.

Joanna miała kilkanaście lat, kiedy wraz z rodzicami i rodzeństwem przeniosła się do miejscowości Quinto al Mare niedaleko Genui Nervi. Jest to osada położona nad Morzem Liguryjskim. Przeprowadzka miała miejsce zaraz po bardzo dramatycznym wydarzeniu, jakie spotkało rodzinę Berettów – śmierci Amalii, najstarszej siostry Gianny. Amalia odeszła 22 stycznia 1937 r., co stało się źródłem ogromnego smutku nie tylko rodziców, ale także Joanny, dla której była prawdziwym wzorem i niemal drugą mamą. Różnica wieku między nimi wynosiła 14 lat. Amalia była więc dla Joanny opiekunką i w pewnym sensie także nauczycielką.

 

 

Parafia jak drugi dom

W Quinto al Mare Berettowie przynależeli do parafii pw. św. Piotra Apostoła, w której Joanna jako młoda parafianka zaczęła się bardzo czynnie udzielać. Ten okres był właściwie decydującym w rozwoju duchowym przyszłej świętej i decydującym, jeśli chodzi o życie dorosłe Joanny. Wraz z rodzicami mieszkała w wysokim domu, który znajdował się bardzo blisko kościoła, zatem bez przeszkód mogła widywać się z Panem Jezusem codziennie. Pędząc na adoracje lub na Msze św., Joanna mijała wąską uliczkę, której szerokość sięgała zaledwie wyciągniętych ramion dorosłego człowieka. Wzdłuż niej znajdowały się wysokie mury odgradzające przydomowe ogrody. Kiedy wbiegała na kamienny mostek, już widziała kościół. Jego frontowa ściana jest do dziś całkiem płaska i dość uboga, znajdują się na niej jedynie malowidła, które mają imitować płaskorzeźby. W środku jednak jest urzekająco pięknie. Panuje atmosfera sacrum, co bardzo ułatwia skupienie i modlitwę. Śmiało możemy przypuszczać, że Joanna lubiła się tam modlić.

 

Brulion przyszłej świętej

Wydarzeniem, o którym wiemy na pewno, że miało ogromny wpływ na życie duchowe młodej Joasi, były rekolekcje parafialne pewnego jezuity, ojca Avedano, które odbyły się między 16 a 18 marca 1938 r., a w których uczestniczyła Joanna wraz z koleżankami z gimnazjum prowadzonego przez siostry zakonu św. Doroty. Te trzy dni stały się dla Joanny przełomem w rozumieniu życia duchowego i kontaktu z Bogiem. Z dziecięcego przywiązania, które wyniosła z domu rodzinnego, weszła na etap relacji osobowej – ja i Jezus. A zatem, jak to określił ks. Rimoldi, przeżyła swoiste nawrócenie. Zachował się zeszycik, w którym zapisywała sobie ćwiczenia rekolekcyjne i postanowienia. Jest to trzydziestostronicowy brulion ze skrupulatnymi notatkami z jedenastu kazań rekolekcyjnych. Trzeba zatem wyobrazić sobie piętnastolatkę, która gdzieś w ławce w kościele, być może z tyłu, żeby nikt jej nie przeszkadzał, gorliwie notowała treść głoszonych nauk, a pod nimi wpisywała swoje własne postanowienia. To właśnie wtedy ułożyła słynną modlitwę: „Zrobię dla Ciebie Jezu wszystko, każde moje dzieło, każdą moją przykrość, niepowodzenie będę Tobie ofiarowała”. Tam również padły obietnice: „Wolę umrzeć, niż popełnić grzech ciężki. A grzechu ciężkiego będę unikała jak jadowitego węża”. Są także postanowienia bieżące, np. „Będę posłuszna matce Malatto (która była jedną z nauczycielek w siostrzanym gimnazjum). Chcę się uczyć, nawet jeśli nie będę miała na to ochoty. Wszystko ze względu na miłość do Jezusa”. Widzimy więc, że Joanna zaczęła żyć odpowiedzialnie. Mobilizowała się już nie dlatego, że rodzice tak polecają, albo, że wypada, ale dlatego, że szczerze pokochała Jezusa. Postanowiła wtedy, i jak wiemy pozostała temu wierna, że każdego ranka przyjdzie do kościoła na Mszę św., a wieczorem przy łóżku będzie modliła się zawsze na kolanach.

 

Łacina nie przeszkadzała

Na potwierdzenie duchowej dojrzałości, w jaką Joanna weszła w tej parafii, przywołać należy słowa jej rodzonej siostry Virginii: – Zauważyłam, że Joanna codziennie rano robi sobie krótką medytację. Czyni to nie za długo, ale bez pośpiechu. Ten zwyczaj stał się źródłem jej siły duchowej. Popołudniami wpadała na krótką wizytę do kościoła przed Najświętszy Sakrament. Zauważyłam też, że zawsze, w torebce albo w kieszeni, nosiła ze sobą koronkę Różańca Świętego. I kiedy tylko mogła, odmawiała „Zdrowaś Maryjo”. W duchowości eucharystycznej bardzo pomogła Joannie mała książeczka – mszalik ojca Carontiego. Pamiętajmy bowiem, że wtedy jeszcze Eucharystia sprawowana była wszędzie po łacinie. Dlatego teksty z jej tłumaczeniem były wielką pomocą dla wiernych. Niemały wpływ na Joannę miał również proboszcz parafii w Quinto al Mare, ks. prałat Righetti, który był liturgistą. To właśnie do niego Joanna skierowała swoje kroki, prosząc o spowiedź. On na tę prośbę chętnie przystał, zostając się jej stałym spowiednikiem. Joanna do sakramentu pokuty przystępowała każdego miesiąca, a czasem nawet częściej. Rozgrzeszenie kapłańskie przyjmowała z wdzięcznością, choć i ono było udzielane w języku łacińskim. Najważniejsze, że znów wypełniała ją Boża łaska.

 

Dziewczęce sekrety

Czas pobytu w parafii nie był tylko nastawieniem na branie, ale również udzielanie się na rzecz innych. To w Genui Joanna spotkała się z Akcją Katolicką i z ochotą zasiliła jej szeregi. Była to decyzja niemal naturalna, ponieważ jej rodzice też byli czynnymi członkami Akcji, szczególnie mama. Joanna zostaje więc delegatką najmłodszych dziewczynek Akcji Katolickiej. I wtedy właśnie rodzi się w niej wielkie pragnienie poświęcenia się życiu religijnemu. Być może, choć później nigdy już o tym nie wspominała, rozważa wejście w życie konsekrowane i wyjazd na misje. Jedna z sióstr pracująca jako nauczycielka w rzeczonym gimnazjum (mowa o s. Annie Rabi) opowiada: – Sekretem jej młodości było poświęcić się Bogu w życiu zakonnym. Chciała pozostać siostrą i to siostrą misjonarką. Siostra Anna wspomina, że kiedyś Joanna osobiście zwierzyła się jej z tych myśli, a było to w czasie duchowych ćwiczeń prowadzonych przez szkołę.

Kiedy w Quinto al Mare Joannę zastaje początek II wojny światowej, przyszła święta musi przerwać szkołę i zdawać maturę dopiero w 1942 r. Wcześniej z racji jej słabego zdrowia rodzice zdecydowali, że będzie miała roczną przerwę na odpoczynek i dopiero potem będzie kontynuować naukę. Zatem okres 1938/1939 był dla niej czasem odpoczynku i prac w domu. Dzięki temu nie była obciążona nauką i stresem związanym ze szkołą. Ponieważ Genua zaczęła być miejscem częstych bombardowań, w 1941 r. państwo Berettowie zdecydowali, że opuszczą dotychczasowe miejsce zamieszkania i przeniosą się do miejscowości Viggiona. Tak też się stało. Joanna jednak jeszcze jakiś czas pozostała w Quinto wraz z siostrą, po czym obydwie dołączyły do rodziny. I choć nigdy więcej do tej miejscowości na dłużej nie powróciła, to właśnie lata przeżyte w atmosferze tamtejszej parafii i szkoły odcisnęły na jej życiu wyjątkowy ślad duchowy. A dalsze decyzje Joanny to wyraźna konsekwencja młodzieńczych postanowień.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki