– Błagam świat, aby przyszedł z pomocą Nigerii. W XXI w. nie możemy zgodzić się na wyznawanie islamu, którego nie akceptujemy – mówił bp Hyacinth Oroko Egbebo MSP z Wikariatu Apostolskiego Bomadi w Nigerii. Wikariusz apostolski gościł w Polsce na zaproszenie stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie i Konferencji Episkopatu Polski z okazji V Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W tym roku szczególną uwagę poświęcono sytuacji chrześcijan w tym najludniejszym, bo mającym aż 170 mln mieszkańców, w Afryce kraju. Z tak ogromną liczbą osób wiąże się różnorodność zwyczajów, języków i tradycji przynależnych aż 250 grupom etnicznym.
Bieda w kraju „płynnego złota”
To położone w Afryce Zachodniej nad Zatoką Gwinejską państwo ma największą liczbę żyjących ze sobą wspólnie dwóch wyznań, niemal dokładnie procentowo podzielonych na pół. Północ Nigerii zdominowana jest przez muzułmanów (45 proc.), na południu z kolei przeważają chrześcijanie, wśród których jest 30 mln katolików. Bp Egbebo właśnie tam pełni swój urząd. Mówienie o tym, że sytuacja chrześcijan w tym państwie jest trudna to tak jakby nie powiedzieć niemal nic. Zamachy bombowe, zniszczone kościoły, brak szpitali, dróg i elektryczności, zdewastowane szkoły, niewyobrażalnie niski poziom edukacji, skażona przez odwierty ropy naftowej woda, którą mieszkańcy piją, bo nie mają dostępu do czystej, wszechobecna korupcja i diametralne różnice w statusie społecznym i ekonomicznym – od niesamowicie ubogich do niesamowicie bogatych – to tylko najbardziej palące problemy, które dotykają mieszkańców Nigerii. Jak na ironię państwo to ma niezwykle cenny dla współczesnego świata surowiec – ropę naftową – „płynne złoto”, ale profity z niej czerpią tylko nieliczni. 80 proc. dochodu pochodzącego z handlu ropą naftową skoncentrowane jest w rękach kilkunastu procent społeczeństwa. – Pomimo dużych złóż ropy naftowej, zwłaszcza na południu kraju, wielu Nigeryjczyków żyje na granicy skrajnego ubóstwa, w dodatku brakuje studni głębinowych, na ciężkie choroby zapadają tak dorośli, jak i dzieci. Wysoka jest też umieralność Nigeryjczyków – podkreślał podczas spotkania w Poznaniu z gościem z Czarnego Lądu ks. prałat Waldemar Cisło, przewodniczący polskiego oddziału Pomocy Kościołowi w Potrzebie. Aby dostać się do czystej wody, trzeba wiercić sto metrów w głąb ziemi. Środowisko naturalne zniszczone jest przez zachodnie koncerny wydobywcze. Mieszkańcy Nigerii piją brudną wodę, nie mając świadomości o jej skażeniu i nie mając wyboru innej wody. W ubiegłym roku stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie przeprowadziło akcję „Grosz jak kropla wody”. Dzięki zebranym ofiarom udało się wybudować na terenie wikariatu, gdzie posługę pełni bp Egbebo, pięć ujęć czystej wody. – Woda jest rozprowadzana do poszczególnych wiosek za pomocą pomp. Z każdego takiego ujęcia wody korzysta kilka tysięcy mieszkańców – opowiadał ks. prałat Cisło.
Chrześcijanin = wróg
Największą jednak bolączką nigeryjskich chrześcijan są prześladowania ze strony muzułmańskiej sekty Boko Haram, lokalnej gałęzi Al-Kaidy, która od 2010 r. dokonuje brutalnych ataków na wyznawców Chrystusa. Jej nazwa oznacza „zakazana księga”, ponieważ według członków sekty zakazane ma być wszystko, co wiąże się i jest utożsamiane z kulturą Zachodu. – Demokracja jest zła, bo przyszła z Zachodu, konstytucja jest zła, bo respektuje demokrację, Kościół jest zły, bo jest z Zachodu, zachodnia oświata też jest zła... – wymieniał bp Egbebo. Jedyną słuszną religią jest islam, a jedynym prawem – prawo szariatu. W dwunastu stanach na północy kraju muzułmanie wprowadzili już prawo szariatu, które obowiązuje w całym stanie, a w kolejnych czterech stanach tylko częściowo. Prawo koraniczne stanowi więc podstawę do orzeczeń sądu, bowiem islam nie zna rozdziału od państwa, stąd wszystko, co jest związane z religią, ma wpływ na życie społeczne ludzi. W tym kontekście nie dziwi więc fakt, że muzułmanie stanowią uprzywilejowaną grupę. Okolice zamieszkałe przez chrześcijan są pomijane w rozwoju czy podstawowym utrzymaniu. Wyznawcy Chrystusa są upokarzani publicznie lub nakłaniani do zmiany wiary. Wikariusz apostolski podkreślił, że największe spustoszenie wśród tamtejszych chrześcijan czyni właśnie ta sekta. Jej celem są instytucje kościelne i świeckie. Atakowane są nie tylko kościoły czy szkoły, ale posterunki policji, targowiska, siedziby „wrogich”, a więc krytykujących postępowanie Boko Haram mediów, parkingi, place. – Ofiarami stają się nawet muzułmanie, którzy sprzeciwiają się tak radykalnej islamizacji. Sekta finansowana m.in. przez grupy terrorystyczne spoza Nigerii, atakuje każdego, kto nie zgadza się z jej planem islamizacji północy – zaznaczył hierarcha.
Przypomniał o wydarzeniach sprzed niemal roku. W Boże Narodzenie 2012 r. w Mandali miał miejsce atak bombowy na wypełniony chrześcijanami kościół podczas nabożeństwa. Samochód naładowany materiałami wybuchowymi wjechał do środka budynku. Było to możliwe, bowiem kościoły nigeryjskie są to bardzo często po prostu zwykłe baraki o słabej konstrukcji, przykryte metalowym dachem. Zginęło wówczas kilka tysięcy wyznawców Chrystusa.
Ataki na chrześcijan nasiliły się po wyborach prezydenckich z kwietnia 2010 r., kiedy to zwyciężył Goddak Jonatan – protestant. Muzułmanie liczyli, że prezydentem zostanie ich kandydat. Kiedy zostali zaproszeni do podjęcia dialogu, odpowiedzieli, że podejmą go wtedy, kiedy prezydent przejdzie na islam. Obecnie rząd w pewnym stopniu opanował sytuację, a członkowie Boko Haram schronili się w lasach. – Od tego czasu ofiar było tak wiele, że trudno podać ich dokładną liczbę. Szacuje się, że śmierć z powodu wyznawanej wiary w Chrystusa poniosło już kilka tysięcy Nigeryjczyków – mówił hierarcha. – Na północy kraju kościoły katolickie są sklasyfikowane jak domy publiczne czy miejsca, gdzie można nabyć alkohol – zaznaczył bp Egbebo. Mimo to ludzie uczestniczą w nabożeństwach w kościołach, choć jest to bardzo niebezpieczne z uwagi na częste zamachy bombowe, które są przeprowadzane w świątyniach.
Odbudujmy szkołę
Wielu chrześcijan przeniosło się na południe kraju, szukając schronienia. Czy życie jest tam łatwiejsze? Raczej nie, skoro tylko w wikariacie Bomadi do tysięcy mieszkańców można dotrzeć jedynie za pomocą łodzi. Bp Egbebo czyni wszystko, by wspomóc swoich wiernych w dziedzinach, które nie są priorytetowe dla Kościoła, takie jak edukacja czy opieka zdrowotna. Niedawno rząd oddał Kościołowi szkołę, która jest… zupełną ruiną, podobnie jak poziom edukacji. Bywa, że absolwent szkoły średniej nie umie czytać i pisać. Nauczyciele nie mają motywacji, by dobrze uczyć. Za równowartość swojej miesięcznej pensji nauczyciel na prowincji może kupić… osiem kilogramów ryb. Jako skrajny przykład można podać fakt, że posłowie nigeryjscy zarabiają z kolei wielokrotność pensji prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Kościół stara się wspierać edukację chrześcijańskich dzieci, ponieważ ona rzutuje na ich przyszłość. Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie prowadzi zbiórkę SMS-ową, z której dochód ma być przeznaczony na odbudowę szkoły dla chrześcijańskich dzieci w wikariacie Bomadi. Obecnie jest to barak zbudowany z pozbijanych ze sobą desek. Prowadzi ją polski brat zakonny Damian, a uczęszcza do niej ok. 400 dzieci. – Jeśli nie uda się zebrać odpowiedniej sumy pieniędzy na jej odbudowę, to rząd ją ponownie zamknie. Prosimy więc o wsparcie akcji SMS-owej, z której dochód zostanie przeznaczony na odbudowę placówki – zaznaczył ks. prałat Cisło. Świat milczy, ale Polacy mogą pomóc Nigeryjczykom.
– W imię Jezusa proszę, nie zostawiajcie nas samych. Potrzebujemy waszej modlitwy i wsparcia – zaapelował bp Egbebo.
Do 31 grudnia br. prowadzona jest akcja SMS-owa, z której dochód przeznaczony będzie na odbudowę szkoły dla chrześcijańskich dzieci w Nigerii. SMS o treści RATUJE można wysyłać pod nr 72405 (koszt 2 zł + VAT).