Czy chcesz dopuścić, aby media jeszcze bardziej promowały zachowania homoseksualne, bojąc się oskarżeń o dyskryminację i odpowiedzialności finansowej? Czy chcesz dopuścić do sytuacji, w której każda Twoja opinia krytyczna na temat środowisk homoseksualnych może stać się podstawą oskarżenia Cię o dyskryminację? Czy chcesz dopuścić do sytuacji, w której Twoje dziecko będzie zmuszone do wzięcia udziału w zajęciach prowadzonych przez tzw. seksedukatorów promujących „różne wizje seksualności”, a jakikolwiek sprzeciw zostanie uznany za akt dyskryminacji, za który będzie można zostać ukaranym? To pytania, które stawiają organizatorzy akcji „Stop dyktaturze mniejszości” – Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny. Podpisy pod protestem zamieszczonym na www.stopdyktaturze.pl, który został skierowany do marszałek Sejmu oraz do premiera, złożyło już ponad 48 300 osób. Dlaczego warto wesprzeć kampanię? Najkrócej mówiąc: proponowane zmiany zagrażają i Tobie, i Twojej rodzinie. Alarmują o tym organizacje pro-life i środowiska wspierające rodziny. Podkreślają, że postulaty proponowane w nowelizacji ustawy są bardzo niebezpieczne. W rzeczywistości bowiem uderzą w konstytucyjną ochronę rodziny, wolność gospodarczą, wolność mediów i autonomię Kościoła. Projekt nowelizacji ustawy przeszedł już pomyślnie pierwsze czytanie. Obecnie prace nad nim zostały skierowane do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Nie jest jednak za późno, by powstrzymać wprowadzanie zmian, dlatego nie można być obojętnym i warto wesprzeć akcję protestacyjną. O jakie zmiany tak naprawdę chodzi?
Zbyt wąski katalog dyskryminacji
Okazuje się, że radykalne postulaty wysuwane przez organizacje homoseksualne (LGBT) mogą liczyć w Polsce na silne wsparcie środowisk lewicowych. Posłowie SLD i Twojego Ruchu (Ruchu Palikota) zgłosili projekt Ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania (druk sejmowy nr 1051). Chociaż, co warto zaznaczyć, obowiązująca obecnie ustawa antydyskryminacyjna z 3 grudnia 2010 r. całkowicie wypełnia obowiązek wdrożenia unijnych dyrektyw w tym zakresie. Zaproponowane w nowelizacji rozwiązania zostały skutecznie zablokowane w 2008 r. na poziomie Unii Europejskiej. Przeciwko nim opowiedzieli się już Anglicy, Irlandczycy i Austriacy. Nie zraża to jednak lewicowych środowisk w Polsce. Zdaniem autorów projektu, istniejący obecnie w polskim prawie zbiór przesłanek, na podstawie których zabroniona jest dyskryminacja, jest „zamknięty” i „zbyt wąski”. Chodzi więc o poszerzenie katalogu zakazu dyskryminacji m.in. ze względu na „tożsamość i ekspresję płciową” – pojęcia niewystępujące dotychczas w polskim prawie. Ma to być podyktowane „doświadczeniem organizacji pozarządowych działających na rzecz praw człowieka, które obserwują wysoki poziom dyskryminacji osób transpłciowych w większości dziedzin życia”.
Kosztem normalnej rodziny i wolności słowa
W ocenie prawników z Centrum Prawnego Ordo Iuris zgłoszony przez lewicowych posłów projekt zawiera błędy i jest niezgodny z prawem polskim i unijnym. Zapisy proponowane w projekcie dotyczą na przykład poszerzenia definicji molestowania. – Inaczej niż dotychczas – odnoszone ono będzie również do treści zawartych w reklamie – zaznacza Anna Borkowska-Kniołek. Rzecznik prasowa Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny zwraca uwagę, że oznaczać to może konieczność tworzenia specjalnych reklam uwzględniających osoby prowadzące homoseksualny tryb życia. – Reklama przedstawiająca naturalną rodzinę przy stole będzie mogła zostać uznana za stwarzającą „upokarzającą lub uwłaczającą atmosferę” wobec homoseksualistów – dodaje. Otwiera to furtkę tym środowiskom dla wytaczania procesów sądowych, jeśli tylko ktoś uzna, że prezentowane treści są niezgodne z ich światopoglądem. W szczególny sposób stanowi to zagrożenie dla wolności słowa, ograniczając możliwości manifestowania innych niż homoentuzjaści poglądów czy głoszenia wartości religijnych. „We wszystkich procesach ciężar dowodu przerzucany jest na pozwanego. To dziennikarz lub redakcja będą zmuszeni do udowodnienia, że nie molestowali osoby lub organizacji, które im to zarzucają” – napisali prawnicy z Centrum Prawnego Ordo Iuris. W rzeczywistości zaproponowane rozwiązania naruszają art. 25 ust. 2 Konstytucji RP, atr. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i art. 11 Karty Prawd podstawowych UE – „Każdy ma prawo do wolności wypowiedzi…”.
Kolejny niepokojący zapis dotyczy obowiązku wprowadzenia i realizowania przez instytucje rządowe i samorządowe na własny koszt tzw. programów równego traktowania. – Projekt obejmuje ochroną zaburzenia tożsamości płciowej, takie jak transwestytyzm i transseksualizm, czyniąc je cechami chronionymi, wprowadzając przesłankę dyskryminacji ze względu na tożsamość oraz ekspresję płciową – podkreśla Anna Borkowska-Kniołek. Chodzi o obowiązek współpracy organów państwa i samorządu z organizacjami homoseksualnymi (LGBT) w zakresie realizowania tzw. programów antydyskryminacyjnych. – W praktyce oznaczałoby to zwalczanie postaw prorodzinnych i promowanie niemoralnych zachowań za pieniądze podatników i przy wykorzystaniu instytucji państwowych – zauważa Borkowska-Kniołek.
Projektodawcy chcą również, by nowe przepisy obowiązywały w sektorze edukacji, w placówkach oświaty i szkolnictwa wyższego, a nawet podczas kursów językowych, zawodowych, doskonalących itp. Chociaż nie będzie można oskarżyć szkoły męskiej o dyskryminację dziewczynek, to nie będzie ona mogła odmówić na przykład zatrudnienia homoseksualisty jako nauczyciela WF-u – przestrzegają eksperci z Centrum Prawnego Ordo Iuris.
To kolejny pomysł środowisk homoseksualnych starających się o uprzywilejowane traktowanie w społeczeństwie pod płaszczykiem walki z dyskryminacją. Dlaczego jednak mniejszość ma dyktować warunki większości?
– Liczymy, że powstrzymamy dalsze procedowanie projektu ustawy. Musimy wszyscy jak najszybciej reagować, nie czekając na to, że ktoś za nas będzie protestował. Jako obywatele mamy wiele możliwości nacisku na decydentów. Dlatego zachęcam do składania podpisów pod protestem, zamieszczonym na stronie www.stopdyktaturze.pl. Powinien go podpisać każdy, kto chce żyć w wolnej Polsce – przekonuje rzecznik prasowa Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny.