Jeszcze na dobre nie opadł kurz po przegranej walce, jaką środowiska opowiadające się za tradycyjną rodziną stoczyły o nieratyfikowanie konwencji przemocowej Rady Europy, a już kolejne działa przeciwko rodzinie wytoczył Parlament Europejski. Przyjęty przez europosłów raport na rzecz strategii równości kobiet i mężczyzn (od nazwiska autorki zwany raportem Noichl) nacechowany jest skrajnie lewicową ideologią i zawiera wskazówki dla instytucji i państw członkowskich UE, by tę ideologię wcielać w życie. Za przyjęciem raportu głosowało 341 eurodeputowanych, 281 było przeciw, a 81 wstrzymało się od głosu lub było nieobecnych.
Aborcja prawem kobiety
Pod płaszczykiem walki o prawa kobiet raport przemyca najbardziej radykalne pomysły dotyczące tak istotnych dla życia i rodziny spraw jak aborcja, in vitro czy związki osób tej samej płci. Raport wzywa Komisję Europejską do wspierania państw członkowskich w zakresie m.in. bezpiecznej i legalnej aborcji oraz środków antykoncepcyjnych. Co więcej, nawołuje także do tego, by prawa seksualne i reprodukcyjne zostały włączone do europejskiej strategii zdrowia i stanowiły uzupełnienie krajowej polityki w tym zakresie. – Raport stawia prawo do aborcji wśród innych praw człowieka. To sprzeczne z dokumentem z konferencji kairskiej ONZ z 1994 r. To tam pojawia się pojęcie „praw reprodukcyjnych i seksualnych”. Tyle że wówczas, na zasadzie konsensusu, uznano, że aborcja nie jest prawem człowieka – przypomina Karolina Dobrowolska z Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”.
Nowa definicja rodziny
Zabijanie nienarodzonych nie jest jednak jedynym postulatem przyjętego przez PE raportu. Równie szkodliwe jest zachęcenie do promowania (medycznego) wspierania płodności oraz położenie kresu dyskryminacji w dostępie do leczenia bezpłodności i technik wspomaganego rozrodu. – Należy interpretować to jako danie możliwości parom homoseksualnym na korzystanie z tzw. surogacji, czyli opłacania kobiet, które urodzą takiej parze dziecko. Sprowadza się to więc do handlu ludźmi – mówi Karolina Dobrowolska.
Rewolucja obyczajowa nie ma jednak odbywać się tylko w gabinetach lekarskich czy laboratoriach. Dla każdego, kto pod pojęciem rodziny rozumie dokładnie to, co od wieków pod nim się kryje, kuriozalnie musi brzmieć także inny punkt raportu. Zaleca on, aby – skoro skład i definicja rodziny zmieniają się z biegiem czasu (!) – prawo pracy i prawo rodzinne w państwach członkowskich, uwzględniało rodziny z jednym rodzicem i rodziny (?!) LGBT (lesbijki, geje, biseksualiści i transseksualiści). W ten sposób podjęta przez PE rezolucja rości sobie niczym nieuzasadnione prawo do ingerowania np. w polskie normy konstytucyjne. Wszak w naszej ustawie zasadniczej małżeństwo rozumiane jest jako związek kobiety i mężczyzny, a rodzina znajduje się pod ochroną i opieką państwa.
Zacząć od najmłodszych
Środowiska feministyczne i LGBT doskonale zdają sobie sprawę, że aby w pełni urzeczywistnić swoje postulaty, trzeba w ich myśl stworzyć „nowego człowieka”. Jak to zrobić? Oczywiście, wpływając na edukację i wychowanie, poczynając od najmłodszych. W przyjętym dokumencie tego typu postulatów jest aż nadto. Raport za cel stawia sobie walkę ze stereotypami dotyczącymi utrwalania ról tradycyjnie przypisywanych chłopcom i dziewczynkom. Ideologiczne treści obecne powinny być nie tylko w materiałach edukacyjnych, ale krytycznie należy podejść także do przekazów medialnych. W praktyce może to oznaczać po prostu cenzurowanie „nieodpowiednich” przekazów. Krótko mówiąc, młodego człowieka należy z każdej strony bombardować propagandą rewolucji obyczajowej. W raporcie wzywa się też do wprowadzania do szkół programów wychowania seksualnego (jest rzeczą oczywistą, w jakim duchu to wychowanie miałoby się odbywać) oraz promowania dostępności środków antykoncepcyjnych dla młodych ludzi.
Wbrew uprawnieniom
To, co budzić może największe kontrowersje i wątpliwości, to nie nawet skrajnie ideologicznie lewacki wydźwięk raportu. Do obecności tego typu postulatów w debacie publicznej, czy to na szczeblu międzynarodowym, czy krajowym, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. W tym zakresie raport na dobrą sprawę nie wprowadza niczego nowego i w niczym nie zaskakuje kogoś, kto nawet ze średnią uwagą śledzi nachalną propagandę zmian w sprawach światopoglądowych i obyczajowych, która podkopuje tradycyjny porządek społeczny. Jednak sam raport i jego przyjęcie przez Parlament Europejski budzi także wątpliwości natury prawnej.
Zalecenia i wezwania zamieszczone w dokumencie posuwają się daleko poza to, co dopuszczają traktaty europejskie, a więc prawo pierwotne UE. Jest to sprzeczne z zasadą subsydiarności, czyli pomocniczości UE w pewnych dziedzinach polityki. – Na mocy artykułu 168 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, kwestie zdrowotne podlegają kompetencji państw członkowskich. Unia może je w tych sprawach jedynie wspierać. Jeśli więc Komisja Europejska odpowiedziałaby na wezwanie Parlamentu Europejskiego i podjęła jakieś działania w tych kwestiach, to takie działanie byłoby nieuprawnione. By to zmienić, musiałyby zostać zmienione Traktaty europejskie, a do tego potrzebna jest zgoda wszystkich państw członkowskich – mówi Karolina Dobrowolska. – To niedopuszczalne, aby z jednej strony twierdzić, że zasada subsydiarności jest podstawową zasadą w kreowaniu unijnej polityki, a z drugiej strony nieustająco tę zasadę łamać, nawet w postaci niewiążących rezolucji – dodaje posłanka do Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS Jadwiga Wiśniewska. Czemu więc służyć ma nacisk PE na kraje członkowskie? – Kropla drąży skalę. Nie jest to zresztą pierwszy taki kontrowersyjny raport przyjęty w tej kadencji przez parlament. W marcu został przyjęty raport Tarabelli, który zawiera wprost proaborycjne zapisy, czy raport Panzeri, który również wzywa do legalizacji aborcji i uznawania małżeństw par homoseksualnych. Od lat trwa nacisk środowisk lewicowych. Narzucają one przyjęcie genderowej wizji społeczeństwa, reprezentującej faktycznie małą jego część, jako naturalnego stanu rzeczy. Efektów tych nacisków nie trzeba szukać daleko – chociażby kilka tygodniu temu katolicka Irlandia w referendum poparła legalizację homoseksualnych małżeństw – podsumowuje europosłanka Jadwiga Wiśniewska.