Wyruszyli w ubiegłą niedzielę, po porannej Mszy św. w katedrze gnieźnieńskiej. W homilii bp Wętkowski zachęcał, by tryb twierdzący pielgrzymkowego hasła: „Wiem, Komu uwierzyłem” zmienić na pytający: Czy wiem, Komu uwierzyłem? Bo człowiek musi przez cały czas stawiać sobie pytania, szczególnie te dotyczące spraw najważniejszych, a do takich pytania o wiarę i Boga przecież należą. Tłumaczył również, że list św. Pawła, z którego pielgrzymkowe hasło zaczerpnięto, mówi o odwadze i świadectwie Ewangelii, ale również o umiejętności trzeźwego myślenia. Tej ostatniej współczesnemu człowiekowi szczególnie brakuje. – Żyjemy w takim czasie, że to wspólnota wierzących musi wzywać innych, by myśleli racjonalnie, by dostrzegli, że zakłamują rzeczywistość zmieniając nazwy i pojęcia – podkreślił, tłumacząc, że źródłem trzeźwego myślenia o sobie i świecie jest modlitwa, a jego owocem jest świadectwo dawane Chrystusowi. – Trzeba, by było ono mocne i odważne. Jest to potrzebne, aby ciągle na nowo wstawiać się za innymi, bo przecież każdy z nas powołany jest do tego, aby myśleć nie tylko o sobie, ale o innych, myśleć w tym najważniejszym wymiarze życia wiecznego – przypomniał bp Wętkowski.
Pielgrzymka jest mocnym świadectwem wiary. Dają je młodsi i starsi, weterani i nowicjusze, starsze panie z laskami i dzieci. – Idę drugi raz. Idę, bo poszukuję wiary, sensu życia, bo przez długi czas byłem pogubiony. Myślę, że znajdę w Kościele ukojenie – mówił przed wyjściem Rafał Trybuś z grupy zielono-żółtej z Zagórowa. Po raz pierwszy na Jasną Górę pielgrzymuje 69-letnia Stanisława Mizerowska z grupy czerwono-żółtej z Inowrocławia. Idzie, by pomodlić się za całą swoją rodzinę. – Mam Panu Bogu za co dziękować. Wcześniej jakoś nie udawało się wybrać, dziś jestem przeszczęśliwa – przyznała, dodając, że trudów się nie boi, choć przygotowywała się tylko duchowo. Dla Beaty Wiśniewskiej z grupy zielono-żółto-niebieskiej z Mogilna to kolejna pielgrzymka. Idzie w intencji wszystkich bliskich. Jak mówiła, wzruszenia i emocji u celu nie da się opisać. Trzeba to przeżyć. – Człowiek cały drży, zwłaszcza gdy kładziemy się krzyżem u stóp Jasnej Góry. Trudno potem wstać, ale nie ze względów fizycznych, ale emocjonalnych. Tak przejmujące jest to uczucie.