„Nie wierzcie lekarzom, nie zażywajcie leków” – tak można by podsumować poglądy niejednego uzdrowiciela lub firmy oferującej cudowne terapie na wszystkie schorzenia świata. Niestety, gdyby takie istniały Angelina Jolie nie usunęłaby sobie obu piersi, a Steve Jobs nie zmarłby na raka trzustki.
Medycyna to tylko biznes, któremu zdrowie nie jest na rękę. Koncerny farmaceutyczne specjalnie dla zysku sprzedają leki, które jedynie trują, wpędzają nas w następne choroby uzależniając od kolejnych drogich terapii. Chcąc być zdrowym, należy unikać tego, co przepisują lekarze, a zamiast tego sięgać po dostępne już naturalne suplementy diety, mogące wyleczyć prawie wszystko, nawet AIDS i raka. Tak w skrócie można przedstawić przekonania, na których buduje swą markę działająca w Polsce od kilku lat Fundacja Zdrowia dr Ratha. Na spotkaniach organizowanych przez nią w wielu miastach Polski można usłyszeć, że jej założyciel opracował terapię opartą o naturalne składniki, która może wyleczyć ze wszystkich najcięższych chorób trapiących ludzkość. Chorzy, rozgoryczeni brakiem efektów w tradycyjnym leczeniu, łatwo w to wierzą. Nieufność do farmakologii narasta, w czym swój udział mają też same firmy farmaceutyczne. Media regularnie informują o aferach w sektorze farmaceutycznym. Na przykład, w ubiegłym roku koncern farmaceutyczny GlaxoSmithKline otrzymał od amerykańskiego rządu karę 3 mld dolarów. Wszystko za zatajanie niepożądanych skutków ubocznych leków, przekupywanie lekarzy wycieczkami na Hawaje czy biletami na koncerty Madonny, nieuczciwe promowanie terapii. Sceptycy twierdzą, że ujawnione przekręty to jedynie czubek góry lodowej afer w tym sektorze przemysłu. Jak więc nie wierzyć złotoustym sprzedawcom nadziei, zaręczającym, że tylko ich naturalne terapie i preparaty są naprawdę bezpieczne i skuteczne? Takich „wybawicieli” może do Polski ściągać coraz więcej, bo wietrzą dobry interes, skoro nasza służba zdrowia od lat stoi na skraju przepaści, nie ma strategii walki z rakiem, chorzy czują się bezradni.
Interes jak każdy
Dr Mathias Rath, niemiecki lekarz i biznesmen, założyciel wspomnianej fundacji, twierdzi, że oferowane przez niego preparaty zawierają unikatową mieszankę m.in. wyciągu z zielonej herbaty, różnych aminokwasów, witamin i mikroelementów. Nie da się ich kupić w aptece, a jedynie można zamówić przez Internet za pośrednictwem konsultantów, którzy sprowadzą je od zagranicznych dystrybutorów. – Miałam raka piersi, guz usunięto mi w 2008 r. Na chemioterapię się nie zgodziłam. Zaczęłam zażywać suplementy dr. Ratha, miesięcznie płaciłam za nie ok. tysiąca złotych. Do dziś czuję się dobrze, nie mam przerzutów. Terapię stosuję nadal, ale już mniej intensywnie. Teraz moja miesięczna kuracja kosztuje ok. 700 zł. miesięcznie. Nie zamierzam jej zakończyć – mówi jedna z konsultantek Fundacji Zdrowia dr. Ratha – Polecając te preparaty innym mam określony procent od wartości każdej sprzedanej sztuki. Dzięki temu mogę pokryć koszt zażywanych przez siebie suplementów. Kto przykłada się do pracy może zarobić nawet do 5 tys. euro miesięcznie – dodaje.
Podobnie o finansach mówią przedstawiciele Flavonu, innej firmy z tej branży, która ma rodowód Węgierski, a w Polsce pojawiła się osiem lat temu. Jej preparatów również nie można kupić w aptece, a jedynie przez Internet. Przedstawiciele firmy zbierają zamówienia, ale tylko na zestawy składające się z czterech produktów, każdy o nieco innym działaniu. Komplet kosztuje 550 zł. Podobnie jak w Fundacji Zdrowia dr. Ratha, każdy konsultant zachęcając do kupna inne osoby otrzymuje od każdej transakcji określony procent, dzięki czemu łatwo może zarobić na swoje preparaty, a nawet uczynić z tego swój zawód. Flavon sprzedaje różne żele i galaretki na bazie owoców i warzyw, wszystko w unikatowych proporcjach. Jak zapewniają konsultanci firmy, dzięki ich produktom organizm nabiera siły do walki z nawet najcięższą chorobą jak rak, ich stosowanie jest wprost nieodzowne w dzisiejszym zanieczyszczonym chemikaliami świecie, bo odtruwają, oczyszczają, odkwaszają, opóźniają starzenie, słowem tylko kupować.
„Ludzie uciekajta, doktory jadą”
Propagatorzy naturalnych terapii rzadko wprost nawołują do rezygnowania z konwencjonalnego leczenia, bo boją się konsekwencji prawnych. Wielu z nich robi to jednak w zawoalowany sposób. Na przykład przedstawiciele Fundacji Zdrowia dr. Ratha nie ukrywają, że ich terapia jest najskuteczniejsza u osób nie wyniszczonych chemioterapią, co wielu chorym na raka daje jednoznaczną wskazówkę, by z takiej formy konwencjonalnego leczenia zrezygnować. Podobnie sugeruje inna fundacja o nazwie Biosłone, także propagująca naturalne sposoby leczenia. Na jej stronie internetowej możemy przeczytać: „Fundacja Biosłone jest niezależną od firm farmaceutycznych organizacją pozarządową o charakterze antymedycznym. Podstawową działalnością fundacji jest szerzenie niemedycznej wiedzy o zdrowiu, czyli o tym, jak dożyć późnych lat starości w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej bez jakichkolwiek leków. (…) Nasze publikacje obalają mit lansowany przez propagandę medyczną, że trucie ludzi lekami może wywołać inne skutki, niż zatrucie lekami”. Dla wielu to sygnał, żeby lepiej z tradycyjnych terapii nie korzystać.
Czym to grozi? Onkolodzy od lat podkreślają, że pacjenci, którzy leczą się na własną rękę metodami nie do końca sprawdzonymi dużo ryzykują. Gdy zmieniają zdanie i wracają do szpitala najczęściej nie można im już pomóc. Oby nie, ale tak też może być z cytowaną konsultantką Fundacji Zdrowia dr. Ratha, która po usunięciu guza zaniechała tradycyjnej terapii i żyje w przeświadczeniu, że czuje się świetnie tylko dzięki suplementom diety. Jeśli w jej organizmie zostały jakieś komórki rakowe, to bez chemioterapii ryzyko, że choroba wróci jest dużo większe. W opinii specjalistów jeśli nawet zdarzy się, że po zastosowaniu naturalnych metod rak przestanie się rozwijać, to znaczy, że prawdopodobnie taka była jego specyfika, i że stałoby się tak bez żadnych zabiegów. Niekiedy może to być także efekt działania placebo. Jeśli pacjent wierzy, że lek działa terapeutycznie, to nawet podanie substancji obojętnej może spowodować poprawę. Niestety choć konwencjonalna medycyna potrafi z wielu typów raka uczynić chorobę przewlekłą, o całkowitym wyleczeniu może być mowa najczęściej tylko w przypadku bardzo mało zaawansowanych nowotworów, czyli wcześnie wykrytych. Reszta pacjentów nie może liczyć na w pełni skuteczną terapię, a jedynie na przedłużenie życia (czasami o długie lata) lub tylko polepszenie jego komfortu. Stąd tak duże zainteresowanie wszystkim, co daje większą nadzieję.
Czas ucieka, rak nie czeka
Niestety, gdyby istniał jakiś w pełni skuteczny sposób leczenia raka lub najlepiej jego uniknięcia, Angelina Jolie na pewno by z niego skorzystała. Niestety ta amerykańska gwiazda filmowa i celebrytka ogłosiła miesiąc temu, że właśnie poddała się operacji usunięcia obu piersi, gdyż jest nosicielką genu predysponującego do nowotworu piersi i jajnika. Aktorka planuje w najbliższym czasie usunąć sobie także jajniki, by jeszcze bardziej zminimalizować ryzyko choroby. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że to nierozsądne, że zdecydowała się na tak drastyczne kroki, bo pewnie nie słyszała o naturalnych sposobach leczenia, ale nie można tego powiedzieć o Stevie Jobsie. Ten jeden z najbogatszych Amerykanów, guru branży komputerowej, zmarł dwa lata temu na raka trzustki. Gdy dowiedział się o swojej chorobie, nie zgodził się na tradycyjną terapię, choć typ nowotworu, na który cierpiał zwykle dobrze rokuje, szansa wyleczenia lub uspokojenia choroby na wiele lat jest spora. Niestety Jobs przez dziewięć miesięcy leczył się jedynie dietą, ziołami i suplementami. Po tym czasie choroba zrobiła postępy, guz nowotworowy się powiększył. Gdy w końcu trafił pod opiekę onkologów, sytuacja nie wyglądał już tak optymistycznie. Ponadto, po wycięciu guza zrezygnował z chemii i radioterapii, bo prawdopodobnie nadal wierzył w leczenie naturalne, które niemal do końca stosował. Niestety pojawiły się przerzuty do wątroby. Nie pomógł nawet przeszczep tego narządu i pacjent zmarł.
Teorie spiskowe
Większość lekarzy nie ma nic przeciwko medycynie naturalnej, ziołom i suplementom diety, bo wiele z nich ma naprawdę dobroczynne działanie, wspomaga proces leczenia, poprawia samopoczucie chorych, wzmacnia, łagodzi dolegliwości po chemioterapii. Jednak nie radzą rezygnować z tradycyjnego leczenia, bo może to na zawsze odebrać szansę na zdrowie. Niestety zawsze znajdą swych wyznawców różne teorie spiskowe, w tym i ta, że cała współczesna medycyna jest na usługach pazernych firm farmaceutycznych. Trudno je obalić podobnie jak trudno obalić szerzącą się w internecie teorię, że rząd amerykański ukrywa przed nami przedstawicieli pozaziemskich cywilizacji, z którymi od dawna jest w ścisłym kontakcie. Jednak wiara w UFO jest niegroźna, a jeśli uwierzymy, że lekarze do spółki z firmami farmaceutycznymi chcą nam jedynie zaszkodzić, to takie przekonanie połączone z niepoddaniem się leczeniu może nas kosztować życie.